Koszmar...

DzIuBeJ

!dead eyes see no future!
Dołączył
21 Luty 2006
Posty
1 462
Punkty reakcji
2
Wiek
34
Miasto
"że ten"
Czas, jak anioł, uwalnia ciebie
Przedzierając się przez łańcuchy rzeczywistości, śmiertelności.
Spójrz przez otwarte okno, w tym stanie,
życie nie jest snem, sny są jedyną szansą,
szansą stać się wolnym od tej duszącej czarnej otchłani.
Koszmar słodszy niż pocałunek ostrza,
ale teraźniejszość zawsze przebija myśli marzyciela,
zabija twoją nadzieję, słodkie zbawienie które zostało wysłane tak wysoko.

Będę oglądał, jak spadasz jak motyl z rozbitymi skrzydłami,
jak kamień, który zabija jedynego ptaka, który zaśpiewa.
Jestem snem. Bądź moją miłością, moją ręką, którą zawsze masz,
aby być pewnym że nie będziesz rozbita przez twój upadek.

Czas oczekiwania do cennej zamarzniętej masy,
ponieważ lecisz daleko, dryfujesz na dwóch skrzydłach ze szkła.
Moja dusza jest odbita w rozbitym lustrze, głębokim, wewnątrz wpatruję się
i w mojej apatii znajduję, że nie ma niczego tam.
Świat nie ma żadnego znaczenia dla mnie, ale Ty jesteś wszystkim.
Ubóstwienie niegodziwego, kiedy krwawimy od ran głębokich jako morze.
Jako dusze posądzone o szkło są roztrzaskane przez przeszłość,
jesteśmy rozpaleni ponownie przez przyszłość i wtedy płoniemy wielkim ogniem.

Będę oglądał, jak spadasz jak motyl z rozbitymi skrzydłami,
jak kamień, który zabija jedynego ptaka, który zaśpiewa.
Jestem snem. Bądź moją miłością, moją ręką, którą zawsze masz,
aby być pewnym że nie będziesz rozbita przez twój upadek.

Koszmar, który przyniosłem tobie, twoja ucieczka wyładowała ciebie,
te rozbite skrzydła i wszystkie te rzeczy, które nie możesz naprawić.
Moje papierowe skrzydła w ogniu znów. Wiesz, że spalę się.
Będziesz żyła znów, będziesz leciała znów, ale zawsze będę duchem.
Który spala się w duchowym ogniu i niepamięci.
Lecz narodzę się w księżyca nów.

Będę oglądał, jak spadasz jak motyl z rozbitymi skrzydłami,
jak kamień, który zabija jedynego ptaka, który zaśpiewa.
Jestem snem. Bądź moją miłością, moją ręką, którą zawsze masz,
aby być pewnym że nie będziesz rozbita przez twój upadek

Leżałaś tam, krwawy bałagan, powinnaś była wiedzieć, że to było niebezpieczne,
aby zaufać twoim snom, rozwiązać twoje zdrowie psychiczne.
Pragniesz mojego uścisku, twojej krwi plamiącej twoje własne ręce.

Oglądałem, jak spadasz jak motyl z rozbitymi skrzydłami,
jak kamień, który ucisza ostatniego ptaka, który zaśpiewa.
Jestem snem, odpowiedzią dla twojego zdesperowanego krzyku
 

~CzArNa~

prezesowa.
Dołączył
9 Sierpień 2006
Posty
3 871
Punkty reakcji
4
Nie podoba mi się Twoje pisanie ...
Niewiem dlaczego :/
 
Do góry