Może zacznę od tego, że ocieplenie klimatu obserwowane od połowy dwudziestego wieku różni się od prehistorycznych zjawisk tego typu - tak uważają naukowcy. Geolodzy zbadali osady z jeziora arktycznego i odkryli, że nie są one podobne do tych z poprzednich okresów ocieplenia klimatu. Ma to być dowodem, że globalne ocieplenie nie tylko jest efektem działania natury ale także człowieka.
Osady były inne, ale osady ludzkie? Wówczas istotnie doszukiwałbym się ingerencji człowieka, jednakże w innym razie przepraszam bardzo, ale to wiewiórki są winne globalnemu ociepleniu. Zupełnie komiczna argumentacja z Twojej strony. Osad się różnił... A w tym samym jeziorze sprawdzali poprzednie? Na tej samej głębokości? Powstałe przy innych czynnikach niezmienionych? Epistemologiczne zero.
Wywołany przez człowieka średni wzrost temperatury na Ziemi w XX wieku ocenia się najczęściej na ok. 1 stopień C. Wydaje się, że to mało w porównaniu ze zmianami naturalnymi, ale pamiętajmy, że te zmiany naturalne następują wielokrotnie wolniej. Wzrost średniej temperatury na Ziemi NASILA się od drugiej połowy XX wieku.
Błędnie zanalizowałeś wykresy. Wzrost nasila się w pewnych przedziałach, zaś w następujących po nich przedziałach cyklicznie słabnie, by zaniknąć a następnie przyjąć znak ujemny. Próbujesz kimś manipulować? Masz nas, widzę, za intelektualną dolinę.
Dwutlenek węgla jest głównym gazem cieplarnianym odpowiedzialnym za wzmocnienie efektu cieplarnianego. Naturalne źródła CO2 to aktywność wulkanów oraz aktywność życiowa flory i fauny, jednakże to źródła antropogeniczne są głównym winowajcą obserwowanego obecnie przyspieszenia zmian klimatu. Stężenie CO2 wzrosło w ostatnich stu latach przede wszystkim w wyniku spalania paliw kopalnych, w tym w transporcie.
Znów próba manipulacji. Naturalnie, jeżeli posadzimy mrówkę na grzbiecie słonia, to presja wywierana dzięki grawitacji przez słonia na ziemię wzrośnie głównie wskutek dodania masy mrówki. Jednakże to wciąż mała mróweczka, która w porównaniu ze słoniem nic nie znaczy. Innymi słowy gdyby człowiek chciał zredukować emisję CO2(a po co? Dowiedź tej cieplarnianości! Dopóty, dopóki jej nie wykażesz(samodzielnie i zrozumiale) jest ona w dyskusji fikcją) powinien zająć się wybijaniem zwierząt.
Dodatkowym problemem jest stopniowe zmniejszanie terenów zalesionych a także terenów rolniczych, czego efektem jest mniejsza kumulacja węgla w glebie i biomasie.
A dysponujesz danymi o tym, ile pierwiastka C jest więzionych w produktach i infrastrukturze w kolejnych latach?
Regulacje dotyczące CO2 już obowiązują. Dotychczasowe porozumienie (protokół z Kioto) zobowiązywało kraje uprzemysłowione do redukcji emisji gazów cieplarnianych o 5% do 2012 roku. Nie ustalono jeszcze o ile powinna zostać zmniejszona emisja gazów cieplarnianych po 2012 roku. I właśnie na konferencji klimatycznej w Kopenhadze mają zostać podpisane nowe ustalenia.
Te całe ograniczenia jakoś dziwnie sprzyjają jednym, a tylko niektórych ograniczają. Dziwne nieprawdaż? Tym bardziej, iż prowadzi do dominacji globalnej tych, którzy są "przeciw klimatowi" - zatem za jakiś czas dojdzie do tego, iż ci niszczyciele środowiska podbiją rynki światowe, i zaczną produkować CO2 o tyle więcej, o ile mniej produkują go państwa "ekologiczne". Prosta logika. A zobacz jaką cenę zapłacimy za to prowizoryczne i chwilowe ograniczenie produkcji CO2 przez część państw: Upadek skłonnych "chronić naturę", mniejsza waga ich głosu - a zatem Ci, którzy nie mają skrupułów przejmą realną władzę na Ziemi. To oni zdecydują, czy wyciąć resztę lasów. Tak więc
w dłuższym niż do następnej wypłaty(Twojej*) okresie patrząc, ograniczenia wytwarzania CO2 są szkodliwe dla środowiska.
Zachęcam do lektury i składania podpisów
http://www.tydecydujesz.org/
Już zdecydowałem, nie lubię spamu.