Marek Worach, prezes KŚ, zamieszanie na torach tłumaczył splotem wielu negatywnych okoliczności. - Zawinił naczelnik dyspozytury taborowej, który się pomylił, a następnie opuścił stanowisko pracy, byliśmy biegunem zimna, doszło do awarii taboru, zawiódł też czynnik ludzki - wyliczał dziennikarzom. Sam sobie nie miał jednak nic do zarzucenia i w środę w południe zapowiedział zmiany personalne w firmie.
Worach prezesem KŚ został w kwietniu 2011 r. Na stanowisko - bez konkursu - powołał go należący do PO Adam Matusiewicz, marszałek województwa śląskiego W sierpniu prezes dostał 21 tys. zł nagrody.
"Gazeta" ustaliła jednak, że Worach ma sprawę karną, w której jest oskarżony o działanie na szkodę
Kopex Leasing Service. To firma, którą kierował w latach 2001-02.
Prokuratura oskarżyła go m.in. o to, że za 1,5 mln zł kupił sprzęt warty zaledwie 144 tys. zł.
Proces Woracha ma się zakończyć 20 grudnia. Sąd, wydając wyrok, będzie musiał wziąć pod uwagę stan jego zdrowia psychicznego (choroba obecnie w stanie remisji). Według lekarza "nie mógł on w pełni świadomie i swobodnie wyrażać woli i podejmować decyzji". Kolejni biegli potwierdzili problemy psychiczne, ale uznali, że był on świadomy podejmowanych decyzji.
Wcześniej inny sąd - w sprawie cywilnej - też brał pod uwagę taką opinię w sprawie Woracha. Chodziło o roszczenia jego byłych pracowników. Przez wiele miesięcy od ich wynagrodzeń nie odprowadzano składek
ZUS. Zgodnie z prawem pracownicy chcieli je ściągnąć z majątku szefów firmy. Z uwagi na ograniczoną świadomość Woracha sąd oddalił ich powództwo