nieszczesliwax
Nowicjusz
- Dołączył
- 2 Wrzesień 2010
- Posty
- 46
- Punkty reakcji
- 3
Witam Was.
Jestem w kropce, nie mam z kim szczerze pogadać, może ktoś z Was będzie umiał mi jakoś pomóc, a wiem że są tu takie osoby.
Stoję przed ważnymi decyzjami w swoim życiu.
Niedługo rozpocznę stałą pracę która da mi stabilizacje finansową. Zamierzam się wyprowadzić do chłopaka. Wziąć swoje życie w swoje ręce. Usamodzielnić się, otworzyć bardziej do ludzi, Jego rodziny..
Do tej pory żyłam w swoim własnym azylu. Gdy było mi źle uciekałam do własnej skorupy, w wirtualny świat lub świat używek, sama rozwiązywałam swoje własne problemy, nikogo nimi nie obarczałam.
Do ludzi wychodziłam zawsze uśmiechnięta, pozytywnie nastawiona do świata, z dobrymi chęciami, wspaniałymi radami.
Odpowiadało mi to.
Teraz ma się to zmienić.
Moje przyzwyczajenia, nawyki, chęć ucieczki, już nie będzie to takie proste i nie będzie wyglądało tak jak dotychczas.
Uważam się za odpowiedzialną osobę, dojrzałą.
Nie boję się zmian, wiem że zmiany są bardzo potrzebne, że rozwijają człowieka.
Ale w każdym aspekcie życia mam jakiś bałagan.
Zbyt wiele wątpliwości, za mało wiary w siebie, to mnie boli że bliscy we mnie nie wierzą. Oceniają mnie przez pryzmat dawnych lat, odcinają skrzydła.
Kiedy właśnie wiem że mogę stanąć na nogi, wiem kim chce być, jak do tego dążyć. Moja rodzina wtedy udowadnia że mi się nie uda.
Dzięki chłopakowi uwierzyłam w lepsze życie, mam plany, marzenia.
Ale chyba boję się codziennej prozy życia.
Chcę żeby było idealnie w moim życiu, nie chcę popełniać błędów swoich rodziców, chce być lepsza.
Ale czasami nie czuję się dosyć dobra do poważnych ról życiowych.
Czasem jestem słaba, ale innym razem zaskakuję sama siebie swoją siłą, determinacją, zaangażowaniem i motywacją.
---------------------
To skrawek z mojego życia w którym aktualnie jestem. Może ktoś może mi coś doradzić lub w jakiś sposób pomóc, bo nie mam nikogo z kim mogłabym od serca porozmawiać.
Pozdrawiam.
Jestem w kropce, nie mam z kim szczerze pogadać, może ktoś z Was będzie umiał mi jakoś pomóc, a wiem że są tu takie osoby.
Stoję przed ważnymi decyzjami w swoim życiu.
Niedługo rozpocznę stałą pracę która da mi stabilizacje finansową. Zamierzam się wyprowadzić do chłopaka. Wziąć swoje życie w swoje ręce. Usamodzielnić się, otworzyć bardziej do ludzi, Jego rodziny..
Do tej pory żyłam w swoim własnym azylu. Gdy było mi źle uciekałam do własnej skorupy, w wirtualny świat lub świat używek, sama rozwiązywałam swoje własne problemy, nikogo nimi nie obarczałam.
Do ludzi wychodziłam zawsze uśmiechnięta, pozytywnie nastawiona do świata, z dobrymi chęciami, wspaniałymi radami.
Odpowiadało mi to.
Teraz ma się to zmienić.
Moje przyzwyczajenia, nawyki, chęć ucieczki, już nie będzie to takie proste i nie będzie wyglądało tak jak dotychczas.
Uważam się za odpowiedzialną osobę, dojrzałą.
Nie boję się zmian, wiem że zmiany są bardzo potrzebne, że rozwijają człowieka.
Ale w każdym aspekcie życia mam jakiś bałagan.
Zbyt wiele wątpliwości, za mało wiary w siebie, to mnie boli że bliscy we mnie nie wierzą. Oceniają mnie przez pryzmat dawnych lat, odcinają skrzydła.
Kiedy właśnie wiem że mogę stanąć na nogi, wiem kim chce być, jak do tego dążyć. Moja rodzina wtedy udowadnia że mi się nie uda.
Dzięki chłopakowi uwierzyłam w lepsze życie, mam plany, marzenia.
Ale chyba boję się codziennej prozy życia.
Chcę żeby było idealnie w moim życiu, nie chcę popełniać błędów swoich rodziców, chce być lepsza.
Ale czasami nie czuję się dosyć dobra do poważnych ról życiowych.
Czasem jestem słaba, ale innym razem zaskakuję sama siebie swoją siłą, determinacją, zaangażowaniem i motywacją.
---------------------
To skrawek z mojego życia w którym aktualnie jestem. Może ktoś może mi coś doradzić lub w jakiś sposób pomóc, bo nie mam nikogo z kim mogłabym od serca porozmawiać.
Pozdrawiam.