happy.butterfly188
Nowicjusz
- Dołączył
- 2 Grudzień 2011
- Posty
- 8
- Punkty reakcji
- 0
Hej! Jestem tu całkiem nowa, więc nie mam doświadczenia w pisaniu tego typu postów. Mam ogromny problem ze swoim partnerem, z którym jestem juz od 9 miesięcy i chciałabym zaczerpnąć rady u osób bezstronnych. Po niecałych 4 miesiącach naszego związku (ja mam 19 lat, on 22) P. zaczął dostawać anonimy obrażające mnie i opowiadające o mojej rzekomej niewierności i zdradzaniu z wieloma mężczyznami. Podejrzewałam jego ex, która lubi mnie poniżać w necie i wypisywać o mnie i o P. różne brednie. Nasiliło się to 2 miesiące temu, zaczął do mnie i moich znajomych pisać jakiś nr, który mnie obrażał, wyśmiewał się z mojego wyglądu i ubioru i że 'zdradzę P. z pierwszym lepszym'. Wpadłam w paranoję, żeby odszukać tę osobę. W końcu udało mi się ją namierzyć i zaczęłam z nią pisać na facebooku. Chwaliłam się wszystkim wokół, że 'złapałam anonima'. Ostatnio jednak dowiedziałam się, że ta osoba nie istnieje, konto było fikcyjne, a anonimem był mój własny facet! Nie chciał się przyznać pomimo wielu moich wylanych łez i histerii, ataków paniki i dołowaniu się, że ktoś się ze mnie wyśmiewa w mojej szkole. Dopiero moja mama postraszyła go policją i wtedy musiał się przyznać... Kłamał też wiele razy o swoim byłym związku (był 18 miesięcy z 16-latką, która nie grzeszy inteligencją ani wyglądem), o tym, że ona nigdy nie była u niego w domu(przypadkiem wydało się, że często u niego bywała). Mówi mi, że jej nie kochał i był z nią z litości, chociaż w luźnych rozmowach przypadkiem dowiedziałam się dlaczego się rozstali(zdradziła go). To takie przykre, że on cały czas mnie okłamuje i to często o jego ex, jakby chciał ją bronić, bo słyszę nie pamiętam. Czuję się jakbym nie była ważna, bo nie chce o niej mówić, jakbym była tylko przypadkową osobą. A te anonimy doprowadziły mnie do silnego załamania nerwowego. Był moim pierwszym facetem, a związków nigdy nie traktowałam przygodnie i nie potrafię odejść, bo coś czuję. Ale nie ufam mu i czuję się strasznie poniżona. Z drugiej strony zawsze bardzo się o mnie starał, był cholernie romantyczny i robił niespodzianki, kupował kwiaty, prezenty. Zawsze mogłam na niego liczyć. Co byście zrobili na moim miejscu?