polityk co do zasady nie płaci za swoje błędy, to kasta nietykalnych. Jest to zadziwiające że nie zależy od przynależności partyjnej.
To lista wstydu Antoniego Macierewicza, który za rządów
PiS przewodniczył komisji weryfikacyjnej i doprowadził do opublikowania w lutym 2007 r. blisko 400-stronicowego raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych (zdecydował o tym prezydent
Lech Kaczyński). Były szef WSI gen. Marek Dukaczewski publikację raportu ujawniającego kulisy tajnych operacji i nazwiska funkcjonariuszy tajnej służby nazwał "zdradą stanu".
Osoby wymienione w aneksie 16 do raportu - jako "współpracujący niejawnie z WSI" - poszły do sądu z pozwami o naruszenie dóbr osobistych. Okazało się jednak, że rozwiązanej już komisji
Macierewicza pozwać nie można. Można skarb państwa reprezentowany przez MON, choć komisja ministerstwu nie podlegała.
Wytoczono blisko 20 procesów. MON po kolei je przegrywa, bo informacje z raportu Macierewicza "nie dają podstaw", by kogoś posądzić o współpracę z WSI, lub wprost "są nieprawdziwe" (cytaty za wyrokami sądów). Sądy nakazują MON przeprosiny, zasądzają poszkodowanym zadośćuczynienia (zwykle 10-30 tys. zł). Przegrane procesy kosztowały resort już 600 tys. zł, a jeszcze kilka spraw jest w toku.
[background=rgb(255, 255, 255)]Skoro Tusk nie płaci za swoje błędy to i Macierewicz nie musi[/background]