youngperson
feel sleepy
Jestem w stałym związku, bardzo dla mnie ważnym, o ile nie najważniejszym, ale jestem też w czarnej :cenzura:e.
Nie znam bardziej upartego człowieka ode mnie. I to nie chodzi o kwestię czy coś wiem, czy coś umiem, co słyszałam, a co jest prawdą a co nie, to nie to.
Jesli proszę o coś swojego partnera, on mówi "zobaczę", a ja dostaję czarnej gorączki. Wiem, to chore. Więc mu mówię, powiedz mi tak, albo nie, a on 'zobaczę'. Doprawadza mnie tym do szału.
Jestem bardzo nerwowa. Przez mój upór jest mnóstwo w naszym życiu niepotrzebnych konfliktów.
Jeśli on nie ma dla mnie czasu, od razu reaguję negatywnie. Nie potrafię zrozumieć, że nie jestem pępkiem świata. Tak bardzo chciałabym to olać wszystko i się po prostu uśmiechać.
Zawsze w takich sytuacjach, aż płaczę ze złości, nienawidzę siebie za takie zachowanie. Bardzo chcę to zmienić. Proszę o sprowadzenie mnie do poziomu. Przez moje dziecinne zachowania rozpieprzę cały związek... Z jednej strony chcę ustąpić, ale ja to JA zawsze muszę to robić. ON jeszcze bardziej mnie nakręca hasłami "znowu się obrażasz", "obrażalska". Nie chce żeby mi ustępował, ale niech zrozumie mój charakter i pomoże mi z tym.
Teraz znów ciche dni. Jestem taka zła. Proszę pomóżcie. Dajcie jakieś rady praktyczne i teoretyczne.
Nie znam bardziej upartego człowieka ode mnie. I to nie chodzi o kwestię czy coś wiem, czy coś umiem, co słyszałam, a co jest prawdą a co nie, to nie to.
Jesli proszę o coś swojego partnera, on mówi "zobaczę", a ja dostaję czarnej gorączki. Wiem, to chore. Więc mu mówię, powiedz mi tak, albo nie, a on 'zobaczę'. Doprawadza mnie tym do szału.
Jestem bardzo nerwowa. Przez mój upór jest mnóstwo w naszym życiu niepotrzebnych konfliktów.
Jeśli on nie ma dla mnie czasu, od razu reaguję negatywnie. Nie potrafię zrozumieć, że nie jestem pępkiem świata. Tak bardzo chciałabym to olać wszystko i się po prostu uśmiechać.
Zawsze w takich sytuacjach, aż płaczę ze złości, nienawidzę siebie za takie zachowanie. Bardzo chcę to zmienić. Proszę o sprowadzenie mnie do poziomu. Przez moje dziecinne zachowania rozpieprzę cały związek... Z jednej strony chcę ustąpić, ale ja to JA zawsze muszę to robić. ON jeszcze bardziej mnie nakręca hasłami "znowu się obrażasz", "obrażalska". Nie chce żeby mi ustępował, ale niech zrozumie mój charakter i pomoże mi z tym.
Teraz znów ciche dni. Jestem taka zła. Proszę pomóżcie. Dajcie jakieś rady praktyczne i teoretyczne.