Nie wiem co mam odpisać swojej koleżance, która napisała mi, że po ostatniej imprezie ma wyrzuty sumienia i kaca moralnego z tego powodu, że po imprezie-domówce spaliśmy na jednym łóżku obok siebie, przytuleni do siebie. Ktoś może powiedzieć, że nie widzi to tego momentu problemu ale... Ona ma chłopaka i Ona nie czuje się po tej sytuacji komfortowo. Niby ma chłopaka, a przytula się do innego...
Ona jest bardzo atrakcyjną kobietą, podoba mi się od jakiegoś czasu. Jestesmy studentami na jednym roku i widzimy się codziennie. I dobrze nam się spędza czas, oczywiście w tym gronie są też jej koleżanki. Pozwalam sobie czasami na "za dużo", bo kontakt fizyczny jest, np. gdy stoję nad nią to często złapię ją za ramiona i tak rozmawiamy w większym gronie, a zdarza się między czasie że połaskotam po szyi czy za uchem czy po górnej partii pleców. Ona nie reaguje negatywnie, raczej tak jaky to było normalne między kolegą a koleżanką z uczelni. Oczywiście robię to celowo, by się troszkę zbliżyć. Jej to nie przeszkadza, mimo ze ma chłopaka, a zachowuje się jak by to jej odpowiadało.
Na imprezie było miło etc. Potem wszyscy troszkę pijani ale świadomi co się dzieje pośliśmy spać, dwa łózka, jedno jednoosobowe i jedno dwu. Po konsultacjach bez mojego udziału doszło do tego że śpię na jednym z dwoma koleżankami, a drugie dwie na drugim. No i padło że ona spała ze mną i drugą koleżanką. Koleżnka między nami... ale potem ona poszła do toalety a ta zamiast zaczekać aż wróci przyblizyła się, i tak zostało że do końca spaliśmy obok siebie a ta trzecia dalej. Nie powiem, facet wredne zwierze i mnie potkusiło by ją przytulić. Zero reakcji. Potem wyszło że w dalszym etapie nocy byliśmy zwróceni twarzami do siebie, pyszczki bardzo blisko siebie, nadal przytuleni. No ale kac moralny obudził się nad rankiem i poszła do kuchni robić śniadanie, po to by juzkołomnie nie leżeć.
Nie wiem, z jednej strony widzę, subiektywnie, a może tylko chcę widzieć, że jej cosik na mnie zależy, że jej się podobam czy tym podobne. A z drugiej strony się broni, bo ma chłopaka i chce być wobec niego wporządku. Boi się, że go straci, boi sieczegoś nowego etc. A może ja się myle i to nic nie znaczy... nie wiem.
Najchętniej bym jej szczerze napisał co i jak, co czuję, jakie mam zdanie na ten temat etc. Ale boję się że to bardziej zaszkodzi naszym relacjom niż zmieni na coś dobrego. Z drugiej strony jakieś niedopowiedzenia mogą prowadzić do dalszych nieporozumień, mi będzie przykro, jej będzie przykro. Ja będę się nadal czuł źle z tym, że mi na niej zależy a nie wiem na czym stoję etc. Pfff jestem w czarnej d... Złotą zasadę (ma uzasadnienie w rzeczywistości) J.B "nie bierz dvpy ze swej grupy" szlag trafił :/ Jak to teraz rozwiązać? Bo rozwiazać trzeba, tak czy siak będę musiał z nią rozmawiać, nie ucieknę od tego.
Ona jest bardzo atrakcyjną kobietą, podoba mi się od jakiegoś czasu. Jestesmy studentami na jednym roku i widzimy się codziennie. I dobrze nam się spędza czas, oczywiście w tym gronie są też jej koleżanki. Pozwalam sobie czasami na "za dużo", bo kontakt fizyczny jest, np. gdy stoję nad nią to często złapię ją za ramiona i tak rozmawiamy w większym gronie, a zdarza się między czasie że połaskotam po szyi czy za uchem czy po górnej partii pleców. Ona nie reaguje negatywnie, raczej tak jaky to było normalne między kolegą a koleżanką z uczelni. Oczywiście robię to celowo, by się troszkę zbliżyć. Jej to nie przeszkadza, mimo ze ma chłopaka, a zachowuje się jak by to jej odpowiadało.
Na imprezie było miło etc. Potem wszyscy troszkę pijani ale świadomi co się dzieje pośliśmy spać, dwa łózka, jedno jednoosobowe i jedno dwu. Po konsultacjach bez mojego udziału doszło do tego że śpię na jednym z dwoma koleżankami, a drugie dwie na drugim. No i padło że ona spała ze mną i drugą koleżanką. Koleżnka między nami... ale potem ona poszła do toalety a ta zamiast zaczekać aż wróci przyblizyła się, i tak zostało że do końca spaliśmy obok siebie a ta trzecia dalej. Nie powiem, facet wredne zwierze i mnie potkusiło by ją przytulić. Zero reakcji. Potem wyszło że w dalszym etapie nocy byliśmy zwróceni twarzami do siebie, pyszczki bardzo blisko siebie, nadal przytuleni. No ale kac moralny obudził się nad rankiem i poszła do kuchni robić śniadanie, po to by juzkołomnie nie leżeć.
Nie wiem, z jednej strony widzę, subiektywnie, a może tylko chcę widzieć, że jej cosik na mnie zależy, że jej się podobam czy tym podobne. A z drugiej strony się broni, bo ma chłopaka i chce być wobec niego wporządku. Boi się, że go straci, boi sieczegoś nowego etc. A może ja się myle i to nic nie znaczy... nie wiem.
Najchętniej bym jej szczerze napisał co i jak, co czuję, jakie mam zdanie na ten temat etc. Ale boję się że to bardziej zaszkodzi naszym relacjom niż zmieni na coś dobrego. Z drugiej strony jakieś niedopowiedzenia mogą prowadzić do dalszych nieporozumień, mi będzie przykro, jej będzie przykro. Ja będę się nadal czuł źle z tym, że mi na niej zależy a nie wiem na czym stoję etc. Pfff jestem w czarnej d... Złotą zasadę (ma uzasadnienie w rzeczywistości) J.B "nie bierz dvpy ze swej grupy" szlag trafił :/ Jak to teraz rozwiązać? Bo rozwiazać trzeba, tak czy siak będę musiał z nią rozmawiać, nie ucieknę od tego.