Dominik001
Nowicjusz
To niech ci się przypomni!!! :bag:
O LOL :mruga:A ja miałam takie przygody (może dla was nie śmieszne, ale jak na moje 12 lat to spoko)
1. Jedziemy sobie autobusem do klubu ANIMA we wrocławiu. Jedziemy i jedziemy i gość się zatrzymuje na "przystanku" który mieści się na torach tramwajowych(!) i po tych torach jeżdżą tramwaje i samochody. Na przystanku stali chłopcy sprzedawający ECHO i METRO. KierowcA wysiada, bieże gazetki, wraca do "kabiny" kierowcy i zaczyna przeglądać gazetę! Siedzę sobie z Martą Marią i tak się na niego gapimy. Gość się skapnął, że ruch toruje, odłożył gazetki i dał gazu
2. Wracałam z grupą tetralną z Książa Małego tramwajem. Miałam szczęście, bo to była zajezdnia, węc kupa wolnego miejsca. Siedzę, bo muszę (mam zalecenie od lekarza - skłonność do zasłabnięć. Muszę siedzieć w środkach komunikacji i w kościele ), pozatym było mi nie dobrze. Zaczęło się robić tłoczno. Eva usiadła mi na kolanach i zaczęłyśmy grać na komórce. W końcu zrobiło się tak tłoczno, że nie było gdzie szpilki wcisnąć. Karo się jakoś przepchnęła i powiedzała, zebyśmy zeszły. Powiedziałyśmy że na przystanku, bo będzie więcej miejsca. Przystanek, schodzimy z miejsc. Za nami siedziała jakaś babuleńka, jak zaczeła na nas wrzeszczeć "JAśNIE PANNY TYłKI RUSZYłY! CO TO ZA WYCHOWANIE! nAPRAWDE JAK WY MOżECIE, TU LUDZIE SCHOROWANI.." Tramwaj ruszył, no a ja niczego się nie złapałam. Lekko zachwiałam się, i stąpnęłam na nogę tej pani. No i znowu wrzask "AłA! MOJA CHORA NOGA! CO TO ZA WYCHOWANIE! DO SąDU CIę POZWę!" A ja stałam na środku tramwaja. No to sorry...
Pozdrawiam