Jak żyć dalej, jak przerwać tą "stagnacje"

Dawid_speed87

Nowicjusz
Dołączył
22 Luty 2008
Posty
210
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Miasto
Kraków
Siemka. Postanowiłem napisać ten temat na forum, bo jakoś nie mam z kim pogadać o tym więc trochę wyrzuca tu z siebie co mnie "boli". Jakoś ostatnio nurtuję mnie coraz bardziej takie poczucie bez sensu. Mam teorię czemu tak jest. Zaczną od początku :). Jak skończyłem technikum, musiałem iść na studia, duży wpływ miała też obowiązkowa służba wojskowa. W szkole średniej jakoś tak nie myślałem o studiach, ale ogólnie w sumie chciałem coś studiować najlepiej związanego z samochodami bo to moja największa niespełniona pasja życiowa. Ale dobra tam, zdałem maturę powiedzmy wyszło to ogólnie dobrze, no ale jednak na ekstraklasę 1 Ligii to nie mogłem liczyć, więc parę kierunków odpadło. Drugie to też, źle rozegrałem kolejność kierunków i wyszło jak wyszło, złożyłem papiery na AGH i PK, i na AGH na nic się nie dostałem pocieszyli mnie, że jakbym inaczej wybrał kolejność to dostałbym się tam na telekomunikacjaę (czyli operacja się udała ale pacjent zmarł). Ale z kolei na PK dostałem się na Transport. Mamusia tam kręciła nosem bo jak to synuś się nie dostał na AGH tylko na PK i to jeszcze jakiś transport, to w sumie za namową jakiegoś tam gościa przepisałem się na inż. Materiałową na PK. Też tam mamusia się nagadała na ten temat. Ale jakoś było, do września kiedy nie ogłosili dodatkowej rekrutacji na wolne miejsca na AGH. Dobra złożłem tam bo w sumie rozkminiłem, że ta inż. To nieza bardzo ddostałem się na energetykę, w sumie spoks bo i po tech. Elektronicznym cos w ten sam deseń więc wszyscy byli zadowoleni i ja i mamusia. No jakoś tam pierwszy semestr minął taka w zasadzie kontynuacja szkoły takie miałem odczucie:) . Po zdaniu I SEM. bez większych problemów tam matka tylko 3 termin, stwierdziłem, że czas znalźć sobie dziewczynę bo w sumie jako tako w związku poważnym to nie byłem. No i dobra nie trwało to tam jakoś długo, bo i też użyłem do tego Neta, poznałem Iwusie (7 nieszczęść moich). W skrócie napisze bo już pisałem parę razy na ten temat, generalnie Iwusia była atrakcyjna ,inteligentna, nie można było się przy niej nudzić, ale i okazała się cwana i była też jazdowiczką. W tych czasach nie narzekałem na kasę, bo tam handlowałem antykami na allegro, jeszcze za nim ją poznałem, to i miałem odłożone 1,5 tyś co dostałem od babci i od rodziców kasę na zakończenie tech. Dostałem tam w sumie 2,5 tyś. To tyś na praski a reszta w skarbonce. I odkładałem sobie kasę z tego handlu antykami i dzielilem się też z babcią bo to ona mi udostępniała rzeczy na handel. No ale jak wspomniałem Iwusia kosztowała mnie dużo pieniędzy, gdy z tego 1,5 tyś. Zostało mi 500zl to stwierdziłem, że to trzeba iść do roboty. Kumpel mi załatwił 3 razy w tyg. Robiłem jako pomocnik drukarza i handlowałem na allegro. Wszystko to dalej w trakcie 2 semestru na energetyce. Generalnie ja byłem głupi i ślepy, bo codziennie spotykałem się z Iwusią i jakieś tam restauracje itp. Wyjazdy samochodem, sam też dużo ueździłem autem bo lubię to. Wszystko to spowodowało, że miałem za mało czasu na naukę, chodziłem na to co musiałem, i oprócz tego robota 3 dni w tyg i jeszcze Iwusia. No i stało się nie zaliczyłem 2 semestru, musiałem powtarzać rok. Epoki jakoś to przeżyłem. Pół roku miałem wolne bo 1 SEM. Zaliczony a na drugi to tak w kratkę chodziłem bo tylko musiałem zaliczyć 4 przedmioty. Podczas powtarzania 1 semestru przejrzałem na oczy, ze ten cały związek z Iwusią to jest miłość platoniczna z mojej strony, że ja to jestem w sumie sponsorem, i zakończyłem to wszystko z nią. Podczas powtarzania 2 semestru chodziłem taki załamany jednak nic mi się nie chciało wspominałem Iwusię, i wyszło tak, ze nie zdałem znów. Wtedy też już nie pracował em też, więc średnio było z kasą. Ale epoki rozkminiłem, ze zmienił kierunek oczywiście na AGH. No za te dwa lata tak się porobiło, że z moimi wynikami z matury to już nie dało się nacudować na jakiś w miarę fauny kierunek mnie interesujący. Jakąś tam dostałem propozycję od WKR na metalurgię to już tam złożyłem papiery. Ale jeszcze we wrześniu pisali w Krakowskiej, o rekrutacji na wolne kierunki na PK. No to wyszło, że dostałem się na fizykę techniczną. Ale w sumie to z perspektywy czasu stwierdzamy, że głupi byłem, bo zamiast po wylocie z energetyki iść złożyć papiery na PK na wydział mechaniczny i wybrać kierunek związany z samochodami czy czymś tam technicznym na który raczej bym się dostał, to ja taki ślepcyngier z klapkami na oczach z napisem AGH, ale to obecne spostrzeżenia są. Jeszcze w między czasie aplikowałem tam ofertę pracy w RM Filipowicz, byłem na rozmowie kwalifikacyjnej, szef mnie polubił, nawet mówił, że spróbują grafik pod zajęcia ustalić, to ja nie IDE studiować na PK na fizykę techniczną:) . i znów stwierdzam , że byłem głupi bo mogłem wziąć robotę i iść studiować zaocznie, ale wygrała krakowska oszczednosc , jak mam płcaić tyle za semestr to wole iść na dzienne. I tak w końcu po rozpoczęciu studiowania na fizyce technicznej na PK nawet byłem zadowolony dość bo fizyka mnie tam zawsze interesowała. A w miedzy czasie zapisałem się do AZS na kolarstwo górskir , i epoki było, grałem stypendium socjalne, złozyłem sobie za to fauny rower. I wszystko epoki sielanka, dopóki nie zaczął się 3 rok. 3 rok to największe rozczarowanie tym kierunkiem miała być fizyka techniczna a była w zasadzie nanotechnologia. Na 3 roku miałem załamka głownie po V semestrze, i cały VI odpoczywałem psychicznie, i jeszcze przez tego roczne wakacje :) . No i tu dochodzę do teraźniejszości. Ukończyłem 3 rok i do tego czasu bez warunków z dobrymi ocenami, ale pora wybrać temat i promotora na pracę inż. I tu jest problem. Na 34 tematy po za jednym 33 wszystkie tematy to nie moja bajka, taka nanotechnologia w skrócie. 33 temat jest w miarę ok, ale promotor to jedna wielka pomyłka bo miałem przyjemność mieć z nim zajęcia i szczerze, nic się nie nauczyłem po mimio, że chciałem.
Ale mam taką koncepcję. Żeby wziąć sobie jakiś temat z wydziału mechanicznego, najlepiej z instytutu samochodów i silników spalinowych. Tylko mam właśnie dylemat. Mi już brakuje chęci na tym moim kierunku, i jestem w kropce, czy iść dalej w tą fizkę techniczna, co to ona jest techniczna tylko z nazwy, i robić 2 stopień na fizyce dalej, czy wziąć, temat z tego wydziału mechanicznego zrobić coś co mnie interesuje, i zrobić tam 2 stopień, czy ostatnia możliwość zrobić byle jaki temat skończyć inż. I dać se siana z 2 stopniem. Generalnie czuję taki bezsens bo mam takie jakieś poczucie, że za co się wezmą to jest to bez sensu. Myślałem ze taki fizyka techniczna to dobry wybór będzie, a czuję jednak rozczarowanie. Męczy mnie też poczucie, że ja nie wiem co ja będę robił w życiu, gdzie będę pracował, jakieś inne wyobrażenie miałem na ten temat. Od dziecka miałem marzenie, żeby być kierowcą rajdowym albo wyścigowym, no ale cóż, rodziców mam biednych więc już się pogodziłem w zasadzie, że nie będę rajdowcem, bo nie stać mnie nawet na jakieś stare auto, żeby jeździć dla zabawy w kjsach. Potem w AZS substytutem rajdów było kolarstwo górskie, ale co ja poradzę, że jaki rower złożyłem taki żlożyłem dla mnie drogi, ale żeby walczyć o jakieś wysokie pozycje za ciężki, pomimo tego, że formę fizyczną mam dobrą, a żeby też mnie ktoś zauważył to nie stać mnie na maratony, na opłaty za nie i dojazdy samochodem, więc lipa, kolejne hobby odpada. Myślę, że te moje smutki, życiowe wynikają min. Z tego że moje pasje życiowe to jedna od drugiej droższa, że mam mentalność bogacza a nie mam kasy, i to że jestem jednak materialistą. Marzenia to też mam zryte jak patrzę na swoich kolegów. Im wystarczy kurde melanż, jakiś koncert festiwal, a ja to chciałbym mieć fajne auto np. Czy tam smartfon mieć kasę i ją wydawać. Ja już nie wiem co mam robić, jakoś jak dotąd te moje wybory życiowe to żal. Jakieś takie rozczarowanie mam swoim życiem. Inni znajomi to poznali jakieś fajne dziewczyny, pokonczyli studia, inni znów mają fajna pracę, a ja pod górkę, ze wszystkim, ze studiami, z dziewczynami. Od czasu zakończenia związku z Iwusią to od 3 lat nie byłem w związku, brakuje mi bliskości kobiety, no ale w sumie to nie mam co startować, kasy nie mam na jakieś rozrywki, bo muszę spłacać kartę kretydową, co dostałem ją jeszcze za czasów związku z Iwusią i to spłacanie to idzie jak krew z nosa, ale idzie jakoś, a i wyglądu nie mam, co i przez to mi brakuje pewności siebie. W sumie tak już stweirdziłem, ze gdyby nie ten mój wygląd i nie zaniżona samoocena to by mi to dużo zmieniało w życiu, bo ten mój kompleks to ma pewien aspekt na relacje ludzkie, przynajmniej w mojej głowie. I tak tonw skrócie wygląda moja sytuacja, żyję z dnia na dzień, czuję się jakbym miał 17 lat i nie wiem co robić dalej.
Y
 

Wilk_LancaSter

wiek jest zmienną niezależną, od której wiele zale
Dołączył
18 Luty 2012
Posty
3 319
Punkty reakcji
40
Jak przerwać tĘ stagnację i ten bezsens?
Nie przerywaj, bo to grzech.
Za to przeanalizuj minione postanowienia jeszcze te ze szkoły średniej - to one mogły spowodować, że Twoje życie jest takie, a nie inne.
Jeśli naprawdę i na pewno chcesz żyć inaczej - możesz zacząć od początku. Wybierz to, co Cię ciekawi i zacznij studiować tĘ dziedzinę jako eksternista. To znaczy - p o z n a w a j ją do samego dna, a nie tylko według sylabusa, tylko po to, by zaliczyć i zdać egzamin, Z czasem może zechcesz uczestniczyć w dyskusjach z głosicielami innych niż Twoje poglądów.

Powodzenia
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
Speedy, co z Ciebie za koleś, to uśmiałam się do łez. Ty nie szukasz sobie dziewczyny, tylko znowu laski do sponsoringu, widocznie dobrze się czujesz w takiej roli. Rozumiem, że chciałbyś zaimponowac dziewczynie, ale jak na dzień dobry narzucisz poziom, do którego nie dajesz rady dosięgnąć to się później nie dziw, że jakaś gnida Cię wykorzystała - Iwusi na to pozwoliłeś. Jeśli ktoś chce z kimś być ze względu na uczucie (mówię o świecie dorosłych ludzi, nie o nastolatkach), to chce być dla tej drugiej osoby wsparciem. nie udawaj kogoś, kim nie jesteś u będzie dobrze, uwierz. Facet może być trochę ładniejszy od diabła, a jeśli ma cokolwiek w głowie, to juz jest duży plus. U Was to mozg jest najseksowniejszą częścią ciała, więc jak już kogoś poznasz, nie staraj się jej kupować ani przejażdżkami, ani codziennymi kolacjami w restauracji, to jak przyzwyczaisz to nie podołasz, zaczniesz mniej wszędzie zabierać i czar pryśnie, bo księżniczka będzie rozczarowana. Czasami zwykły spacer wystarczy, nie musisz, wiesz..."zastaw się a postaw się".
Jakoś tak dziwnie, śmiesznie piszesz, jakby stan Twojego konta uniemożliwiał Ci prawo do szczęścia, dziwne masz podejście, a może po prostu nie trafiłeś na odpowiednia osobę...
A co do wyboró życiowych i tych wszytskich porażek - błądzi człowiek, póki dąży i nie ma w tym nic złego, grunt to wyciągać dobre nauki.
 

Dawid_speed87

Nowicjusz
Dołączył
22 Luty 2008
Posty
210
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Miasto
Kraków
No tak kurde zaczynać coś na nowo całkiem od zera to za późno deczko bo mam 26 lat, to najwyższy czas już skończyć coś, chociażby samego inżyniera. Muszę coś zadziałać, bo kurde ja nic na to nie poradzę, że miałem inne wyobrażenie, też w sumie i zachęcali na tym kierunku a wyszło, że ta fizyka techniczna to ona jest techniczna ale z nazwy ;) i wszystkie tematy prac dyplomowych to raczej nanotechnologia, taka fizyko chemia i przez to jestem w kropce, bo ja to dalej niby chciałbym iść coś w tą motoryzację, ale trudno trzeba dać krechę, że tak powybierałem w życiu, i już skończyć to co mam bliżej niż dalej, pójdę tylko jutro rozpytać coś na ten wydział mechaniczny dla spokoju sumienia. W sumie, żałuję, że nie poszedłem do technikum mechanicznego, ale jak składałem papiery tam i zobaczyłem kto tam chodzi (dresiarnia taka z Nowej Huty) a i jeszcze, że próg przyjęcia taki niski to podziękowałem.
Generalnie to nie jestem zadowolony ze swojej obecnej sytuacji, bo jakoś nie mam wyobrażenia gdzie ja będę pracował, ale nie to, że ja mam jakieś super wymagania, ale albo trzeba być jakimś niemalże "supermenem" z 3 fakultetami w wieku 20 lat i 10 letnim stażem, albo kurde znów wymagają takich, rzeczy których nie było w programie nauczania ;), co tam o pracy będę mówił jak ze znalezieniem praktyk był problem, że hej, i to wszystko mnie dołuję trochę, bo przez wszystkie szkoły podstawówki, gimbazy, średnią, i studia to takie cuda obiecują z tą robotą a tu lipa, ja już przestałem wierzyć w bajki, i też przez to mi brakuje chęci i motywacji. Ja tam miałem jakieś wyobrażenie, że jak pójdę do pracy to będę spełniał namiastkę marzeń, czyli kupiłbym sobie jakieś zajebiste auto 10 letnie (chciałbym nowe, ale żyję realiami), albo jakieś takie, żeby sobie móc pojeździć w kjsach czyli w rajdach dla amatorów, bo ja to od dziecka chciałem być kierowcą wyścigowym no ale bida w rodzinie i wyszło jak wyszło, jestem kolarzem górskim, to miał być taki substytut, al to nie to samo, tyle, że przynajmniej człowiek uprawia sport jakiś w miarę ekstremalny to może się wyżyć i ma formę, ale to też drogie jest, części drogie do roweru, maratony też drogo wychodzą, więc nie wiadomo kim to nie zostanę, no cieszy mnie to ale to akie hobby, że cały czas to się tylko dodaje do tego.
Jakoś tak dziwnie, śmiesznie piszesz, jakby stan Twojego konta uniemożliwiał Ci prawo do szczęścia, dziwne masz podejście, a może po prostu nie trafiłeś na odpowiednia osobę...
No powiem, tak jednak jestem materialistą, mam zainteresowania jakie mam czyli samochody i kolarstwo górskie, są to takie zainteresowania, że jedno droższe od drugiego, i żeby mieć jakieś osiągnięcia sportowe to stan mojego konta uniemożliwia mi to i mało tego stan konta moich rodziców też to uniemożliwia. W rodzinie to zawsze była bida, niby niczego z podstawowych rzeczy nie brakowało nigdy, generalnie starczało od 1 do 28 ;). Przez całe życie dziadowałem, dostawałem takie gówniane kieszonkowe, że żeby sobie kupić walkmana to jeszcze czasy podstawówki były, zbierałem na to rok po 10 zł co miesiąc, no na urodziny dostałem 50zł wtedy i tylko dlatego poszedłem go kupić, bo tak to musiałbym zbierać jeszcze pół roku. Akurat wartość pieniądza to ja znam bardzo dobrze bo mi całe życie brakowało, i zawsze zbierałem kasę za dzieciaka na jakąś rzecz trwałą, a nie przepierdzielałem na słodyczy i cole jak inni koledzy ;), już wtedy widać, miałem zryty beret. W sumie ze stypendium socjalnym to też tak było, na studiach ja złożyłem sobie rower za 3,5 tyś, mniej więcej, cały 1 rok na fizyce to trwało, a koledzy wszystko przepili. Przynajmniej jeśli chodzi o mnie to brak piniędzy powoduje, że jestem nieszczęśliwym człowiekiem. W sumie to ja zawsze albo na coś zbieram, albo jeśli wydaje już na przyjemności to na benzynę do auta bo uwielbiam prowadzić auto, wycisza mnie to wewnętrznie, i koi nerwy. Wiadomo, jakieś tam przyjemności jak piwko, ze znajomymi to były ale nie w takich ilościach jak koledzy, bo am życie nie kończy się u mnie na samochodach, rowerach, i zbieraniu kasy.
A jeśli chodzi o dziewczynę, to już wspomniane moje 7 nieszczęść Iwusię to powiem tak. Jak napisałem wcześniej, że po zdaniu 1 semestru na energetyce stwierdziłem, że czas poznać dziewczynę, to przyznaję że chciałem mieć dziewczynę, po to żeby mieć, a i wcześniej nie byłem w związku takim poważnym nigdy. To i też nie miałem doświadczenia, z dziewczynami, śmiałości to w sumie też, no tak ogólnie w byłem taką pierdołą w tym temacie, no ale jak już udało się ją poznać, to chciałem jak najlepiej, tak jak na filmach, że ja tam płacę zawszę no taki gentelmen, i do tego jeszcze romantico, do tego jeszcze byłem tak nią zauroczony bo była ładna itp jak pisałem, że miałem okulary na oczach różowe z napisem love, i pewnych spraw nie widziałem, no i zamieniło się to w sponsoring. No ja to taki byłem z sercem na dłoni, że do rany przyłóż, a ona to wykorzystała, no ale trudno człowiek był młody, romantyczny, i przez takie doznania przekonuje się, że jednak bardziej opłaca się być skur****. Ważne, że temat zamknięty, po rozstaniu dochodziłem rok do siebie bo ja to jednak ją kochałem.
Ty nie szukasz sobie dziewczyny, tylko znowu laski do sponsoringu, widocznie dobrze się czujesz w takiej roli. Rozumiem, że chciałbyś zaimponowac dziewczynie, ale jak na dzień dobry narzucisz poziom, do którego nie dajesz rady dosięgnąć to się później nie dziw...
W sumie na siłę to nie szukam, chciałbym poznać jakąś, bo teraz to mi się czasem smutno robi jak widzę znajomych, ze swoimi dziewczynami, i widać pomiędzy nimi takie uczucie, głupio mówić ale jakoś mi tak brakuję, bliskości kobiety ogólnie mówiąc, jej dotyku, ciepła, żeby się przytulić pogadać, zobaczyć uśmiech na jej twarzy no i wiele innych rzeczy jak to w związku. No nie mówię, że tam stan mojego konta ma ogromny wpływ na to, bo po moich doświadczeniach z Iwusią, mam już doświadczenie, żeby nie rozpieszczać zbytnio finansowo, bo się przyzwyczaji. Coś tam próbowałem kręcić z paroma, ale to takie dziewczyny z klubów były i nie za bradzo to banglało, a i ja też się nie chciałem angażować na maxa, bo się raz przejechałem już.
W poznaniu dziewczyny przeszkadza mi bardzo mój kompleks spowodowany wyglądem, być może ja go sobie wyolbrzymiam dodatkowo, no ale spotkały mnie z tego powodu szyderstwa, i problem siedzi w głowie, i na takie aspekty w zasadzie realcji między ludzkich ja czuję się jednak naznaczony przez to. I nie raz próbowałem to przełamać ale jakoś nie poszło. Myślę, że gdyby nie to to ja byłbym bardziej zadowolony z życia.
 
Dołączył
11 Lipiec 2007
Posty
2 041
Punkty reakcji
78
Miasto
tam gdzie wszyscy inni są zbędni
Nawet nie myśl o tym żeby szukać dziewczyny. Jak się szuka to jest jeszcze gorzej i trafia się na coraz to gorsze osoby. Możesz wierzyć lub nie ale mówię to nie tylko z własnego doświadczenia. Najlepsze osoby spotykałem kiedy zupełnie się tego nie spodziewałem i niczego nie oczekiwałem.

Nie powinno robić Ci się smutno na widok innych szczęśliwych par. Skąd możesz wiedzieć czy ta szczęśliwa para co szła przez park i się trzymali za rękę czy np. on nie powie coś głupiego i dostanie z liścia i się rozejdą? Piękne są tylko chwile. Szczęście jest w nas, tylko my nie potrafimy i nie chcemy cieszyć się z tych drobnych rzeczy, nawet z tego że żyjemy i jesteśmy zdrowi.

Kompleks wyglądu... Powiedz a czy to nasza wina że wyglądamy tak a nie inaczej? Czy my mamy na to wpływ?
Mamy wpływ na swoje zachowanie, wybieramy drogi świadomie lub nieświadomie, czasami zwykła nasza prosta decyzja, np. mówię nie narkotykom, dzieli nas od tego czy nim jesteśmy czy też nie.
Od nas zależy czy ktoś się uśmiechnie jeśli przepuścimy kogoś w drzwiach. Każdy dobry gest budzi pozytywne uczucie. Choć należy pamiętać ze nadgorliwość gorsza niż faszyzm.

Załóżmy że:
Mówisz sobie ze będę bardziej szczęśliwy jak będę zarabiać 2 razy tyle co obecnie. Załóżmy że udało Ci się i zarabiasz tyle. Na początku cieszysz się z tego, potem myślisz co kupić, kupujesz to, cieszysz się, pojawiają się nowe możliwości, coś czego nie miałeś a chcesz mieć, i znów mówisz sobie że będziesz bardziej szczęśliwy jak będziesz zarabiać 3 razy więcej co na początku bo będziesz mógł pozwolić na coś więcej.
To jest błędne koło które spowoduje że tak naprawdę nigdy nie byłeś i nie będziesz szczęśliwy, i tak będziesz myślał.
Ale tak myśli większość ludzi, nawet ja. To bardzo pomaga rozwijać się, bo zmusza nas do dążenia do jakiegoś celu, jednak jak mamy co chcieliśmy to nie zawsze jesteśmy z tego szczęśliwi, wówczas w takim wypadku powinniśmy znaleźć kolejny cel.

Niewiele trzeba wiele by być szczęśliwym. Wystarczy chcieć.
Ucieszysz się jak dziewczyny się do Ciebie uśmiechną? Możesz sam u nich wywołać ten uśmiech, wystarczy że się do nich uśmiechniesz. ;) (możesz to zrobić tu w poście na forum)
Nie musisz zarabiać 5 koła by postawić kumplowi piwo w barze, on na pewno się ucieszy nawet za same towarzystwo, bo będzie miał z kim pogadać.

A dziewczyn nawet wolnych jest wszędzie pełno, nawet tutaj i czasem ten jeden uśmiech może Ciebie dzielić od znajomości :)
Uśmiech nic nie kosztuje, a z pozytywnym nastawieniem do świata masz ogromne szanse mimo swojego wyglądu. :)
 

22latka

Nowicjusz
Dołączył
24 Listopad 2013
Posty
6
Punkty reakcji
0
Mechanizator napisał:
Nawet nie myśl o tym żeby szukać dziewczyny. Jak się szuka to jest jeszcze gorzej i trafia się na coraz to gorsze osoby. Możesz wierzyć lub nie ale mówię to nie tylko z własnego doświadczenia. Najlepsze osoby spotykałem kiedy zupełnie się tego nie spodziewałem i niczego nie oczekiwałem.

Nie powinno robić Ci się smutno na widok innych szczęśliwych par. Skąd możesz wiedzieć czy ta szczęśliwa para co szła przez park i się trzymali za rękę czy np. on nie powie coś głupiego i dostanie z liścia i się rozejdą? Piękne są tylko chwile. Szczęście jest w nas, tylko my nie potrafimy i nie chcemy cieszyć się z tych drobnych rzeczy, nawet z tego że żyjemy i jesteśmy zdrowi.

Piękne słowa, no,ale powiem Ci,że i tak trudno przestać szukać.. ciągle ma się tą nadzieję i nie da się tak po prostu przestać mysleć o tym,że jest się samemu.. :(

Speedy,no nie wiem co Ci doradzić,ale nie przejmuj się tak bardzo porażkami.. Łatwo się tak mówi,ale nie patrz sie na innych..Bo oni mają pracę/dziewczynę/pieniądze.. Ty też to możesz mieć..Piszesz,że jesteś materialistą :) Zawsze możesz wyjechać za granicę trochę zarobić.. skończ studia,a potem zobaczysz co dalej.. Wczoraj i jutro do nas nie należy..Powodzenia..
 
Dołączył
11 Lipiec 2007
Posty
2 041
Punkty reakcji
78
Miasto
tam gdzie wszyscy inni są zbędni
Trudno przestać szukać...
Takie podejście dość egocentryczne i odczuwanie potrzeby bliskości z kimś powinno być życiową alternatywą ale nie potrzebą którą chcemy na siłę zdobyć. Dobrze było by poczytać kilka dobrych książek o podłożu psychologicznym, np. Mowa Ciała, Siła Podświadomości, oraz jakąś o autosugestii. Na niektórych czytelnikach robią piorunujące wrażenie i zdecydowanie zmianę podejścia do innych ludzi.
 

Wilk_LancaSter

wiek jest zmienną niezależną, od której wiele zale
Dołączył
18 Luty 2012
Posty
3 319
Punkty reakcji
40
Zdaje się, że stagnacji naokoło nie masz. Ponadto: może mylisz stagnację ze stabilizacją?
26 lat... Rzeczywiście starzec...
 
Do góry