Jestem tu nowy, więc mogę sie powtórzyć z tym pytaniem, więc mnie nie zbluzgajcie... ale jak zapomnieć o swojej miłości.... niestety nieszczęścliwej... przepraszam z gory za kolokwializmy, ale w mowie poetyckiej nie jestem lotny
Poznałem ją ponad roku temu, po półrocznej znajomości poczułem motylki w brzuchu i poprosiłem ją o tzw. chodzenie. Ona odmowiła mi, ale w wielkim stylu, tłumacząc się tak długo i mówiąc tak długo, że miałem wrażenie, że dla niej jest to cięższa sytuacja niż dla mnie... Próbowałem sobie odpuścić, ale nic z tego... mijały miesiące a ja cały czas coś do niej czułem... po pół roku zdażyła się sytuacja, że byłem z nią na jednej imprezie. Wiadomo, że imprezy młodzieżowe nie są na "sucho", a my mielismy na prawdę dużą "fazę".
Stało się, ja powiedziałem jej, że ją kocham, że to nie jest jakieś głupie przypadkowe zauroczenie... ona również nie była trzeźwa... zaczęliśmy się całować, przy czym ona cały czas mówiła, że nie możemy być razem. Wiadomo, że w takich sytuacjach to chłopak zawsze uznawany jest za winowajce, ja biję się w piersi i również mówię, że to moja wina (chociaz wtedy miałem nadzieję, że jednak bedziemy razem).
Później kolejne zaskoczenie, ona mi nie chcicała wybaczyć... ale dlaczego? bo stwierdziła, ze ta wina leży tak samo po jej stronie i o to, może mieć żal tylko do siebie... zachowanie z klasą. Minął miesiąc, rozeszło się po kosciach, normalnie rozmawiamy, nie wspominamy tamtej sytuacji. Ona wciąż się do mnie uśmiecha tak jak kiedyś... szkoda, że ten uśmiech nigdy nie będzie mój... prawdę mówiac wolałbym chyba, żeby mnie znienawidziła i traktowała jak śmiecia, byłoby mi łatwiej... a tak, nie potrafie zapomnieć i wątpie żeby to sie zmieniło w najbliższym czasie, bo tak jak teraz nie było nigdy...
Więc... jak zapomnieć??????
Dzieki wszystkim z góry za odp. apa:
Poznałem ją ponad roku temu, po półrocznej znajomości poczułem motylki w brzuchu i poprosiłem ją o tzw. chodzenie. Ona odmowiła mi, ale w wielkim stylu, tłumacząc się tak długo i mówiąc tak długo, że miałem wrażenie, że dla niej jest to cięższa sytuacja niż dla mnie... Próbowałem sobie odpuścić, ale nic z tego... mijały miesiące a ja cały czas coś do niej czułem... po pół roku zdażyła się sytuacja, że byłem z nią na jednej imprezie. Wiadomo, że imprezy młodzieżowe nie są na "sucho", a my mielismy na prawdę dużą "fazę".
Stało się, ja powiedziałem jej, że ją kocham, że to nie jest jakieś głupie przypadkowe zauroczenie... ona również nie była trzeźwa... zaczęliśmy się całować, przy czym ona cały czas mówiła, że nie możemy być razem. Wiadomo, że w takich sytuacjach to chłopak zawsze uznawany jest za winowajce, ja biję się w piersi i również mówię, że to moja wina (chociaz wtedy miałem nadzieję, że jednak bedziemy razem).
Później kolejne zaskoczenie, ona mi nie chcicała wybaczyć... ale dlaczego? bo stwierdziła, ze ta wina leży tak samo po jej stronie i o to, może mieć żal tylko do siebie... zachowanie z klasą. Minął miesiąc, rozeszło się po kosciach, normalnie rozmawiamy, nie wspominamy tamtej sytuacji. Ona wciąż się do mnie uśmiecha tak jak kiedyś... szkoda, że ten uśmiech nigdy nie będzie mój... prawdę mówiac wolałbym chyba, żeby mnie znienawidziła i traktowała jak śmiecia, byłoby mi łatwiej... a tak, nie potrafie zapomnieć i wątpie żeby to sie zmieniło w najbliższym czasie, bo tak jak teraz nie było nigdy...
Więc... jak zapomnieć??????
Dzieki wszystkim z góry za odp. apa: