Przejde od razu do sedna sprawy... Z obiektem moich westchnień znam sie bardzo długo... zaczołem do niej startować jakieś pół ! roku temu i juz wtedy można było zaobserwować że ja też się jej podobam (czytałem sporo w tym temacie i troche sie dokształciłem) tzn jakies tam glupie szturchanie z jej strony , patrzenie sie we mnie momentami jak w obraz i takie tam no ale jakoś tak sie stało że przestalismy sie widywać przez dluzszy czas własciwie bez powodu... w miedzy czasie byłem z inna (miesiąc) potem z kolejna (tez chyba z miesiąc) lecz nasze drogi jakoś znowu sie zeszły... ostatnio jak tak sobie na piwko poszlim to znowu mogłem zaobserwować wspomniane wyżej symptomy "zainteresowania" wlasciwie to jak wracalismy do domków szlismy przez miasto trzymajac sie za rączki potem tam miziu miziu na pożegnanie no wiadomo... i tu pojawia sie mój problem , wydaje mi się że ona traktuje mnie jak takiego "psiapsiela do zabawy" i mysle że wpadłem w tzn "pułapkę przyjaźni" (No ci forumowi PUA czy jak to sie tam pisze beda wiedziec o co chodzi ) czasami nawet mówi coś w stylu "jak sobie pójdę tam albo tam to sobie tam kogoś wyrwe" itp (mozliwe że jest to jakiś shitest hi: ) na koniec dodam iż nie jestem w niej jakoś po uszy zakochany i nie myśle w stylu "To jest ta jedna jedyna spedze z nia reszte zycia a jak mnie odepchnie to ide na mosciqq (^oO)> :lol: ) poprostu uważam że to swietna laska która nie tylko jest atrakcyjna ale też można z nią pogadać jak z kumplem o wszystkim totalna z nią beka jest że tak powiem i fajnie by było mieć kogoś takiego u boku też nie myślałbym już raczej czy warto próbować bo zapanowała stagnacja (no wkoncu prawie pół roku nic szczególnego sie nie działo ) zaczełem myśleć o tym poważniej własnie po tych paru ostatnich spotkaniach kiedy ona klei sie jak pszczoła do miodu No to PUA (czy jakoś tak) poradzicie coś ?