Ninushka napisał:
To normalne, że po czterech latach zakochanie mija, a przychodzi okres wątpliwości. Wiele par decyduje się wtedy na ślub/dziecko, żeby z powrotem skleić związek. Relacje nie są statyczne, zmieniają się w czasie. Zauroczenie jest przelotne, ale miłość się buduje - i to najlepiej na fundamentach przyjaźni. Myślę, że nic nie jest jeszcze stracone, ale może wymaga jakiegoś przedefiniowania? Samotność, którą w sobie nosisz jest reakcją na jakieś niezaspokojone potrzeby. Uwaga - nie wszystkie z nich musi zaspokajać partner i nie musi on być całym Twoim światem. Nawet lepiej, jeśli nie jest, bo to nas izoluje. Jeśli czujesz się niezrozumiana, możesz poszukać przyjaciela. Jeśli się nie realizujesz, możesz zacząć szukać ku temu okazji i sposobów, żeby jakoś wzbogacić swoje życie.
Zastanawiam się jak w związku czuje się Twój chłopak. Rozmawialiście o tym?
Jeśli się nie boisz i nie masz jakichś uprzedzeń możesz/możecie skorzystać z pomocy terapeuty.
Wszystko z Tobą w porządku. Masz prawo czuć się tak, jakkolwiek się czujesz. Po prostu się pogubiłaś, ale to przejściowe. Odpowiedzi na Twoje rozterki na pewno się znajdą.
Myślę, duży wpływ na to wszystko miały zmiany w moim życiu osobistym - nie byłam usatysfakcjonowana tym, czym się zajmowałam, co zapewne w jakimś stopniu odbiło się na związku. Przy tym jest między nami różnica 6 lat (23, 29) - on już wie, czego chce od życia, ja jeszcze się upewniam, że tak to ujmę.
Rozważaliśmy pomoc terapeuty - myślę, że zawsze warto wziąć pod uwagę obiektywne spojrzenie kogoś z zewnątrz. Teraz mamy sporo zmian, więc może wszystko się samo wyprostuje. No może nie zupełnie samo, bo oboje próbujemy dojść do tego co jest problemem.
W każdym razie rozmawiamy - więc jest nadzieja, że się wyklaruje.
Dzięki za odpowiedź i pozdrawiam ciepło!
Roselyn napisał:
ja też tak miałam z moim mężem, on ciągle pracował i wiecznie nie było go w domu albo nawet jak był to jeden telefon i znowu sama. To było straszne ale jak w końcu wybuchnęłam mieszkanką agresji, histerii to wreszcie dało mu do myślenia, jak to na mnie wpływa. Że mam męża ale jakbym go nie miała w ogóle.
Tak, właśnie w tym też tkwi mój problem! Mój chłopak żyje pracą... ale z drugiej strony robi to po to, żebyśmy mogli sobie na różne rzeczy pozwolić... już sama nie wiem, co lepsze! Spokojne, ustabilizowane życie bez większych niespodzianek, czy trochę stresu i dyskomfortu psychicznego, ale możliwość realizacji marzeń.
Dzięki za odpowiedź i pozdrawiam!
jestemZpisu napisał:
Odpowiedź jest prosta koleżanko. Nie kochasz. Nie oszukuj sama siebie. Pieniądze można lubić ale nie kochać. Rozumieją to już dość konkretnie ludzie 40+
Pytanie w drugą mańkę: a On Cię kocha czy kupuje???
Ja jestem w związku 19lat. Tęsknię. Wystarczy że pójdzie do roboty i minie pół dnia a już oglądam zegarek i odliczam. To samo w drugą stronę. Pojechała do matki na dwa dni a człowiek w samotności chodzi po chałupie i pirtolca dostaje bo nagle jakoś pusto, cicho, inaczej. Tego się nie da kupić. Tylko wiesz co? My jesteśmy starej daty. Nie kupiliśmy się. Kiedyś nie było jak. Była inna mentalność. Praktycznie każdy facet 20,30lat temu był bez hajsu
Musiał zatem coś sobą reprezentować. Coś za co dziś jest kochany. Inni ludzie, inne czasy, inne życie. Niestety. Jeden facet funduje wycieczki, kursy, podróże, złotko, ciuszki, autko i ciul z tego ma. Drugi wieczorem nie wkładając ani grosza kładzie żonie dłoń na twarzy, przytula a ona szybciutko zasypia i jeszcze pod nosem mruczy z usmieszkiem. Zgadnij co jest droższe?
To pierwsze czy to drugie??
Oj, ja to dobrze wiem!!! I na tym mi przeogromnie zależy - odnaleźć to najważniejsze, czyli uczucie i wzajemne zrozumienie.
Ale co ciekawe, nasz związek budowaliśmy jeszcze kiedy nie wiodło się nam zbyt dobrze w kwestii finansów.
Dochodzę do wniosku, że pieniądz to jakieś zło wcielone ;-)
Dzięki za odpowiedź i pozdrawiam!
Herbatniczek napisał:
sama piszesz że mnóstwo jest dóbr materialnych, którymi ciebie partner rozpieszcza, a brakuje właśnie trochę opowieści o sferze ducha, uczuciach
to że się dogadujecie to kwestia dojrzałości społecznej, możecie po prostu być kulturalnymi ludźmi, którzy nie mają w zwyczaju się kłócić. Ale to trochę za mało, brak uczuć, zastanów się jak by wyglądał wasz związek gdybyście zaczynali teraz od zera i żyli bardzo skromnie, czy wtedy pojawiłoby się niezadowolenie, pretensje, może w konsekwencji kłótnie
może jednak coś z waszym związkiem jest nie tak, może po prostu nie ma chemii a jesteście tylko przyjaciółmi
Tak, masz rację, że powinniśmy więcej czasu poświęcić sferze duchowo-uczuciowej. Przynajmniej ja wiem, że mi tego brakuje. Problem tkwi w tym, że praca mojego partnera jest dość wymagająca i wszystko jest od niej zależne. Trudno mi to ująć w słowa, ale generalnie styl życia mojego partnera wydaje mi się nieco zbyt chaotyczny i chyba przez to czuję się często trochę pominięta. Ale to też nie tak, że wszystko wina partnera, a ja jakaś święta - też nad sobą muszę pracować.
No ale, co ja tu będę narzekać, to wszystko jest dla naszej przyszłości. Czasami trzeba chyba trochę przecierpieć.
Dzięki za odpowiedź i pozdrawiam!