Można się uzaleznić bo hazard to adrenalinka. Pamiętam jak studiowałem to nie miałem dochodów, a w skali miesiąca potrafiłem zawrzeć około ... tysiąca zakładów. Czy byłem uzależniony ? Nie, ale sprawiało mi to przyjemność. To była taka miła świadomość, że coś się ciągnie dzieje w życiu. Wstajesz rano, jesz śniadanie i sprawdzasz jak tam wyniki bejsbola, o którym nie masz zielonego pojęcia i który obstawiłeś tylko dlatego, że oni grają gdy u nas jest noc więc już od samego rana można się emocjonować tym czy się trafilo, czy nie. I właściwie nie ma tutaj wpływu stawka za jaką się gra. Można grać po 3 zł i emocje, adrenalinka są porównywalne.
Na 100 % można się uzależnić i to potężnie. Ja jak poszedłem do "poważnej" pracy to przestałem grać. Dlaczego ? Hmm granie bardzo dużej ilości zakładów mialo duży plus - bardzo szybko się nauczyłem, że hazardowi (no, akurat u mnie chodzilo o bukmacherkę), aby był dochodowy trzeba poświęcać bardzo dużo czasu i wtedy jest to niemalże jak praca. Także dość szybko pozbyłem się iluzji, że tutaj można się łatwo dorobić. 90 % osób grających przegrywa. Dzięki nim żyje pozostałe 10 % + bukmacher. Gdyby relacja była inna to już dawno bukmacherzy poszliby z torbami.
Mimo wszystko sporo sie w bukmacherce nauczyłem i w sumie postrzegam to jako cenne doświadczenie, gdzie w sumie też człowiek samego siebie poznaje, ale mimo wszystko jest w tym sporo niebezpieczeństwa.