kdVer
Nowicjusz
- Dołączył
- 5 Kwiecień 2008
- Posty
- 1 609
- Punkty reakcji
- 27
- Wiek
- 35
Witam,nie wiedziałem gdzie wstawić tego posta a ta strona to nie jest bynajmniej dla mnie coś powszedniego...jednak trzeba gdzieś, coś,zobaczymy Moja historia nie jest bynajmniej przygnębiająca - bo nie czuję się przygnębiony. Tak tylko się zastanawiam... myślicie, że można nie potrafić się zakochać?? Otóż mówię z doświadczenia. Moje miłosne podboje kończyły się tak samo zawsze: stwierdzałem, że "to nie to" i że nie mogę być z kimś kogo traktuję na dłuższą metę jako dobrą znajomą. Dlatego po rozstaniu czuję wielką ulgę - już nie kłamię. Ale jeszcze szybciej czuję samotność - bo Nikogo nie ma. Owszem, słyszałem, że trzeba trafić na tego Kogoś. Ale teraz myślę, czy to całkiem realne. I stąd jestem taki trochę broken; nawet się nie załamuję - może to też źle, że nie? Eeech :/. Jeśli ktoś ma jakieś w miarę ciekawe dłuższe refleksje czy pomysły niech czuję się wolny pisać na PW. A może jest tam jakaś niewiasta co mi wytłumaczy, że jednak da się "coś z tym zrobić"? Pozdrawiam all!!