Skąd takie wnioski, Primawero? Sama napisałaś, że mają podnieść poziom matur - utalentowane dzieciaki z wiosek dadzą sobie radę. Ja pisałam o wypluwaniu magistrów z bylejakich uczelni, którzy ani nie mają wiedzy ani umiejętności, ani wrodzonych talentów, jeśli ktos jest z tych zdolniejszych, to nie idzie do kiepskiej szkoły, a jeśli idzie, to tak się tam wyróżnia, że maturę zda z imponującym wynikiem i pójdzie na dobrą uczelnię, by być tym lekarzem czy prawnikiem - poświęci temu lata ciężkiej pracy, ale zbierze później to, co zasiał.
Licea ogolnokształcące uważam za jedno wielkie nieporozumienie, bo mało jest takich, które trzymają nalezyty poziom i kształcą tak, jak powinny. Lepiej mniej, a dobre niż tak dużo i do kitu. Chyba nikt nie chciałby być leczony przez kiepskiego lekarza albo nauczycielkę, która nie ma do tego zawodu powołania, a tylko skończyła uczelnię z braku laku tak naprawdę (tak na marginesie: 8 dziewcząt z mojej klasy z ogólniaka, osiem na siedemnaście, zostało nauczycielkami: a to przedszkolanka, a to pani od geografii, a to panie od polskiego. Zastanawiam się, jakim cudem...magia i czary?) Jedna osoba z klasy jest pediatrą - reszta się rozsypała po świecie za pracą, tu au pair, tam pieczarki w Holandii, etc, albo pokończyła kierunki dla ściemy, po których nie mają nic poza straconymi latami i powodem do narzekania, że "tak dobrze wykształcony" a nie ma pracy. Kiedyś matura miała bardzo wielką wartość, ktoś z maturą to był ktoś! a dziś - nikt, zero. A jak juz kiedyś ktoś był po jakichś studiach, to niemalże bóstwo, wielkie uznanie, praca, ktora za nim chodziła, a nie on za nią; teraz: d*pa blada.
Ale to do tematu o gender chyba nic nie ma
Gender jednak nie jest bynajmniej jakąś złowrogą ideologią. Spójrzmy na to w ten sposób: gender zauważa i jakoś promuje wymianę ról. Co to oznacza w praktyce? Kobieta realizuje się w życiu zawodowym - i nie przestaje być kobietą, a mężczyzna może spełniać opiekę nad dzieckiem, biorąc urlop tacierzyński, zarezerwowany wcześniej dla kobiet. Czy przez to przestaje być mężczyzną?
Trudno nie widzieć tych przemian. Byłoby lepiej, gdybyśmy mądrze i uważnie dyskutowali nad tym, co zmienia się w relacjach między mężczyznami i kobietami, a nie od razu podejrzewali wszędzie obecność spisku przeciw wartościom tradycyjnym.
Ha, widzisz, Herbatniczku. Księciu Wierzbicki albo nie chciał tykać tego śmierdzącego tematu albo go inteligentnie ominął, żeby na siłę nie wzbudzić kontrowersji. Jak można nie widzieć, że tak nachalne promowanie gender prowadzi do nadużyć, a nadużyć tych dopuszczają się środowiska, dla których ma to być narzędziem do wywalczenia sobie tego, co chcą wywalczyć i mowię tu o wszelkiej maści popapranych seksualnie. Mądrze i uważnie to może sobie księciu na KUL-u dyskutować z resztą profesorów, natomiast świat wygląda trochę inaczej: ja tu nie mówię o tym, ze uważam dżender za spisek przeciw wartościom tradycyjnym czy czemukolwiek innemu, nie. To nie jest spisek, tylko oręż w ręku zboczeńców, to tak jakby psycholowi dać karabin maszynowy do samoobrpony. Świat to nie tylko Polska, jak można mieć oczy i uszy a być tak ślepym i głuchym na przemiany w społeczeństwach, które uznały tą "ideologię" za coś normalnego, ba! nawet potrzebnego, w imię jakichś wydumanych teorii o równości płciowej JA jako MATKA mam być nazywana przez swoje dziecko "rodzicem" tylko dlatego, zeby ktoś walnięty nie czuł się dyskryminowany? Sorry, nie zgadzam się i nie jestem zawziętym katolem, kurczowo trzymającym się tradycji patriarchalnej. Jestem świadoma tego, że to zrównanie, a raczej przewalcowanie tradycyjnego modelu rodziny, byłoby pierwszym krokiem ku zaszczepieniu w ludziach chorego rozumowania, w którym wśród normalnych, zwyczajnych i powszechnie przyjętych norm, wyznaczonych przez naturę, znalazłyby się małżenstwa homoseksualne, wychowujące dzieci. NIE zgadzam się na to, nie wyobrażam sobie, ze miałabym się jako matka poświęcić tylko dlatego, że inne dziecko w klasie mojego syna miałoby się źle czuć słysząc, że moje mówi do mnie "mamo", a ono musi mowić "opiekunie", bo się biedactwo dostało pod opiekę ludzi, których interesuje tylko własna seksualność. Chore! Tych ludzi powinno się odizolować i przeznaczyć do psychologicznych/psychiatrycznych eksperymentów, wierzę w te dziedziny nauki, wierzę, ze nie wszystko jeszcze odkryto, może się łudzę, ale mam nadzieję, że znajdą sposób na leczenie tych ludzi. O nadużywanie mi chodzi, tylko i wyłącznie o to i nie można być ślepym, głuchym i biernym, trzeba chcieć to widzieć: gdyby chodziło tylko o "przenikanie" się ról kobiety i mężczyzny w codziennym życiu, zawodowym czy rodzinnym, nie byłoby tematu. Temat jest rozdmuchany przez tych, którzy mają w tym interes...