Gdzie na Erasmusa?

chuchro

Nowicjusz
Dołączył
26 Maj 2009
Posty
59
Punkty reakcji
0
U mnie na uczelni jest możliwość pojechania do takich krajów: Włochy, Hiszpania, Bułgaria, Węgry, Słowacja i Holandia. Gdzie najlepiej jechać? Osobiście skłaniam się ku Bułgarii albo Węgrom, bo tam po prostu na więcej starczy takie stypendium, ale może warto pojechać i do Holandii albo Włoch. Co myślicie?
Ja już co prawda byłam na Erasmusie, jak byłam jeszcze na innej uczelni, choć przyznam, że jeszcze raz bym pojechała. Właśnie - czy po zmianie uczelni można jeszcze raz?
 
S

Spamerski

Guest
Byłaś na wymianie, a nie wiesz, że można tylko raz skorzystać z wymiany Erasmus? Teraz jedynie możesz jechać na praktyki w ramach tego programu.
 

chuchro

Nowicjusz
Dołączył
26 Maj 2009
Posty
59
Punkty reakcji
0
Niby wiem, ale nie wierzę :( Moje koleżanki teraz zacierają ręce i się szykują do wyjazdu. Zauważyłam dwa obozy - zwolenniczki bloku wschodniego i zachodniego. Kiedyś byłabym w tym drugim, ale teraz inaczej bym wybrała.

A Ty gdzie byłeś, jeśli byłeś? Tak BTW - już sobie podyskutować nie wolno??
 
S

Spamerski

Guest
Jeszcze nawet nie aplikowałem ;) Ale po prostu interesuję się tym i muszę naprawdę porządnie wybrać (o ile się w ogóle zdecyduję), bo można tylko legalnie być na wymianie raz, z tego co mi wiadomo.

Kolejna sprawa - to, do jakiego kraju chcesz jechać, zależy od wielu czynników.
Może więc napisz, gdzie byłaś i co ci się tak podobało, a co nie, to pozwoli dokonać porównać w tych dziedzinach z innymi państwami, do których chciałabyś jechać.
 

chuchro

Nowicjusz
Dołączył
26 Maj 2009
Posty
59
Punkty reakcji
0
Ja byłam w Rzymie i niby było OK, można było pozwiedzać i w ogóle było ładnie, ale z drugiej strony tamtejszy ESN organizował dość mało imprez, za które się dość sporo płaciła (np. wycieczka do Neapolu na 2 dni za 100 euro - w cenie przejazd i jeden nocleg). Poza tym, ze względu na duże miasto, Erasmusy się tam "traciły". Było też dość drogo - nie stać mnie było na mieszkanie w centrum, więc sporo czasu marnowałam na dojazdy. Ale jak już poznałam ludzi to jeździliśmy razem i było ok. Nie miałam też super luzów - musiałam się uczyć. Podobne wrażenia mieli znajomi będący w Hiszpanii (też w dużych miastach).
Natomiast moja przyjaciółka była na Słowacji a koledzy w Rumunii i Turcji i wszyscy mówili, że kasy ze stypendium starczało nie tylko na życie, ale i podróże i duuuużo imprez (mieli akademiki za darmo albo za 50 euro a ja płaciłam 350 za pokój z dala od centrum). Podobnie jest w małych miejscowościach na Zachodzie, ale tam z kolei jest nudno. Więc jakbym mogła jechać jeszcze raz, to pewnie wybrałabym właśnie jakiś trochę biedniejszy kraj.
 
S

Spamerski

Guest
Cenne uwagi :) Patrząc nawet na działania Polski, to wydaje mi się, że właśnie wybór biedniejszych państw jest na razie optymalnym rozwiązaniem. Oczywiście, o ile dla kogoś nie liczy się przede wszystkim atmosfera, np. właśnie Rzymu.
 

chuchro

Nowicjusz
Dołączył
26 Maj 2009
Posty
59
Punkty reakcji
0
Ja niestety nie miałam wyboru na uj, jakbym wiedziała, że pójdę jeszcze na wszib to bym się może wstrzymała, chociaż i tak mi się podobało. Poznałam fajnych ludzi i przemierzyłam cały Rzym tam i nazad ;)
 

dorka89

Nowicjusz
Dołączył
23 Lipiec 2008
Posty
241
Punkty reakcji
4
Wiek
35
Hej
Ja polecam uczelnie w Karlsruhe w Niemczech. Wspaniali ludzie, ogrom możliwości edukacyjnych i rozrywkowych, doskonała atmosfera podczas zajęć. Czego więcej chcieć BB)
 

chuchro

Nowicjusz
Dołączył
26 Maj 2009
Posty
59
Punkty reakcji
0
O, właśnie, właśnie - Niemcy! To jest tak jakby osobny temat, bo niby jest to kraj drogi, ale wyżyć można tam za podobne pieniądze jak w Polsce. Mój kuzyn był w Monachium i tan erasmuson przypadały domki w starym miasteczku olimpijskim, płacili 150 eur/os. Mieli tam swoje kuchnie, ale chodzili na bardzo tanią i dobrą stołówkę na uniwerku. Ponadto poziom nauczania był wysoki, biblioteka bogata jak mało gdzie a ludzie świetni. Spędziłam tam wtedy ferie zimowe, ponad dwa tygodnie i bawiłam się doskonale. Choć było to pięć-sześć lat temu, więc wiele mogło się zmienić od tego czasu.
 

chuchro

Nowicjusz
Dołączył
26 Maj 2009
Posty
59
Punkty reakcji
0
Ten cały Erasmus mnie wpędza w doła :( Właśnie wróciłam z szybkiego piwa ze znajomymi z grupy. Kilku się dostało na wymiany do niesamowitych miejsc. Są pełni energii, podniecenia, licytują się na atrakcje i możliwości. A ja już nigdy się nie wybiorę, choćbym nie wiem jak chciała. Jakbym wiedziała, że "byle prywatna uczelnia wszibek", daje możliwości lepsiejsze niż super-hiper uj, to bym chyba uciekła z uj na drugim roku. Tam było jak za komuny, wszystko stare i na nic kasy. Czuję, że pod pewnym zmarnowałam pięć lat. Nieprzyjemnie się nakręcam :(
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
taaak, bo studia są po to żeby za cudze pieniądze wyjechać za granice przez pół roku się poobijać i dopiero wtedy nie są zmarnowne...

Sam nie byłem i się nie wybieram, przyjaciółka polecała Węgry, dosyć tanio i bardziej "swojsko" cokolwiek to może znaczyć
 

chuchro

Nowicjusz
Dołączył
26 Maj 2009
Posty
59
Punkty reakcji
0
Ja się tam na Erasmusie nie obijałam, miałam do zaliczenia 30 pkt więc chodziłam na 9 przedmiotów plus włoski, miałam codziennie zajęcia od 8 do 18-20. Wróciłam z dobrym włoskim, świetnym perskim i podstawami arabskiego. Zaliczyłam dwa przedmioty, które u nas pojawiły się rok później, więc nie mów mi o obijaniu się, bo nie wiesz, co mówisz. A poza tym, podziękowałam moim niemieckim przyjaciołom za to, że ich rodzice mi sfinansowali wyjazd :D Tak, po to są studia i młodość, żeby wyjechać, wypróbować swoich sił w trudnych sytuacjach życiowych (próbowałeś kiedyś szukać mieszkania w kilkumilionowym mieście za granicą, gdzie potrzebne jest zaświadczenie od kogoś szanowanego, że dobrze się prowadzisz?), żeby poznać ludzi z krajów i ich sposób myślenia, zdać egzaminy w języku, który dopiero pojąłeś i żeby się dowiedzieć czegoś o sobie. A w wolnych chwilach pojechać nad morze i popatrzeć na wschód słońca.
 
Do góry