Ci drudzy całkiem niedawno obliczyli, że koniec wszechświata jest mniej więcej jakieś 78 miliardów lat świetnych od jego środka, ale za rok czy dwa pewnie stwierdzą coś innego :] Poza tym wszechświat się cały czas rozszerza.
Z tym rozszerzaniem to i ja o tym słyszałam. To teoria bodajze Sir Arthura Stanley'a Eddingtona. Teraz wszechświat jest w fazie rozszerzania się, co w końcu sprawi, że wszystko będzie od siebie dalej. I z resztą już jest xP
Już wiem gdzie jest koniec wszechświata.. w internecie
Phii skoro Chuck Norris może zgrać internet na dyskietkę... Nawet ten rozszerzony. A podobno wszechświat się rozszerza bo ucieka przed Chuckiem xP
A może koniec jest po prostu w tym miejscu w ktorym jesteśmy ?? Ponoc zawsze najtrudnej dostrzec to co jest w zasiegu naszego wzroku ??
To ja sugeruję, że każdy ma swój koniec wszechświata na czole i nikt go nie zobaczy oprócz nas. I nie można używać lustra... A do tego zawsze jest tam gdzie my. No i dostrzec będzie go trudno. :mruga: Wszystko się zgadza
A wg. mnie wszechświat nie ma końca. Jak sama nazwa wskazuje. Bo wszechświat to nie kij... Nie zawsze ma 2 końce. Chociaż w sumie... Może i ten koniec ma. Tylko jak to do cholery miałoby wyglądać?! Takie nic? To byłoby marnowanie przestrzeni... Ale przecież skoro wszechświat się rozszerza to musi wypełniać jakąś "powerzchnię" czyli coś gdzie nie ma nic... A może to rozszerzanie polega na oddalaniu się od siebie planet i gwiazd i calej reszty od siebie w miejsca gdzie nic nie ma? Nosz i tak to jest, że tego się nie da pojać. jest, ale nie ma?! :mruga: