fizyka nie jest w gruncie rzeczy trudna (przynajmniej na poziomie LO, bo na studiach pewnie się w październiku przerażę na wstępie
). mnie ochota na jej zdawanie naszła pod koniec 2 klasy. wcześniej nie przykładałem się do niej zbytnio (profil mat-fiz-inf) zakładając, że zdawać będę informatykę.
przede wszystkim najważniejsze jest samo podejście do przedmiotu. nie wolno zakładać na początku, że coś jest trudne, za trudne, kosmiczne i niewykonalne. jeśli coś nie wyda się nam do końca jasne na wstępie, nie należy rezygnować, bo później okaże się banałem.
na lekcjach nauczyciele w zasadzie mówią słowo w słowo to samo, co jest w podręcznikach, niekiedy rozszerzając nieco pewne treści. a dzieje się tak pewnie dlatego, że 'większa połowa' ludzi nie jest dość... zmotywowana... żeby przeczytać samodzielnie cokolwiek w domu (tudzież po prostu nie ma na to siły lub / i czasu, bo i tak się zdarza).
i nie wolno się niczego uczyć na pamięć. no... może poza niektórymi wzorami
ale po co zapamiętywać jakiś wzór na dwie linijki jeśli się wie, że jest on drugą pochodną wzoru, który zajmuje ledwie kilka kratek?
fizykę musisz po pierwsze polubić, po drugie rozumieć. bez tego większych sukcesów, niestety, się nie odniesie.
mi do dobrego zdania rozszerzonej fizyki na maturze wystarczyły dwa podręczniki z wyd. Zamkor plus małe uzupełnienie z Resnicka i Hallidaya (mechanika i termodynamika).
a co do ćwiczeń... fakt. praktyka czyni mistrza. im więcej zadań przerobisz, tym większe prawdopodobieństwo, że taki a taki typ będziesz już znał na maturze, a z tym i tym problemem się spotkasz.
na pewno nie zaszkodzą, a kto wie, czy nie pomogą
dobry zbiorek z rozwiązaniami wszystkich zadań wydał Operon (autor: Falandysz).
jednak jednym z najlepszych zbiorów zadań jest (najlepiej stare) wydanie z Nowej Ery (autor: Mendel).