Filmy wojenne

czechu

Nowicjusz
Dołączył
21 Listopad 2007
Posty
489
Punkty reakcji
2
300 i troja to ie filmy wojenne, tylko przygodowe, historyczne, a i duzo w nich fantastyki
 

Mexter

Nowicjusz
Dołączył
27 Marzec 2009
Posty
730
Punkty reakcji
23
Wiek
37
Miasto
Kraków
A ja polecam filmy takie jak Łowca Jeleni,Chłopiec w pasiastej piżamie, Przetrwać z wilkami. Nie są to typowo wojenne filmy, bardziej bym powiedział psychologiczne ale ich akcja rozgrywa się w czasach wojen.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Dobry tekst Ziemkiewicza. Wkleje w całości, bo jeszcze zniknie, z tamtej strony. Róbcie też tak, albo chociaż kopiujcie najciekawsze fragmenty.

Oddajcie „Westerplatte”!
Rafał A. Ziemkiewicz 28-03-2009, ostatnia aktualizacja 28-03-2009 08:51
Bogusław Wołoszański nie jest moim ulubieńcem − nie myślę nawet o brzydkim epizodzie w jego biografii, ale o licznych w jego programach i książkach uproszczeniach i nadinterpretacjach.

Może i tak trzeba, gdy się chce mieć masowego widza i czytelnika, ale mnie się to nie podoba. Czasem jednak Wołoszański pisze w swoich felietonach rzeczy bardzo trafne. Do takich należało spostrzeżenie, że o ile kiedyś na Zachodzie robiły się filmy wojenne z ambicją odtworzenia historii, takie jak „Najdłuższy dzień” czy „O jeden most za daleko” − dzisiaj zaś robi się tam zupełnie bezwstydnie fałszujące historię produkty propagandowe, w stylu sowieckiego „Wyzwolenia” czy „Blokady”.

Właśnie bodaj na filmie „Blokada”, na który spędzono nas ze szkołą, pękałem z kolegami ze śmiechu, patrząc, jak sowiecki gieroj biegnie na germański bunkier, biegnie, biegnie, cekaemy faszystów szatkują go jak kapustę, a on biegnie taki szatkowany kilkanaście metrów, niczym zombie z „Nocy żywych trupów” − aż w końcu dopada strzelnicy i zatyka ją własnym ciałem.

Przypomniała mi się i ta scena, i uwaga Wołoszańskiego, gdy przypadkiem włączył mi się w telewizorze nowy amerykański film o Pearl Harbour. „Nowy” w odróżnieniu od klasycznego „Tora, Tora, Tora”, w istocie ma już chyba parę lat; w każdym razie poziomem nie odbiegał od ruskich bzdetów, którymi karmiono moje pokolenie w dzieciństwie. Amerykanie szatkują Japońców tak, że nie sposób pojąć, jakim cudem zostały im jeszcze po tym nalocie jakieś samoloty, a już zwłaszcza, czym zdołali zatopić tyle okrętów. Wszelkie rekordy głupoty bije scena, w której pilot amerykańskiego myśliwca (wystartowało ich w istocie bodaj ze dwa) przez kilkanaście minut uwijając się nad bazą z długim ogonem japońskich „Zero” − z których co i raz jakiś nie wyrabia się na zakręcie i rozbija malowniczo o ścianę czy drzewo − łączy się z kolegami na ziemi (przez telefon komórkowy, jak się zdaje, bo walkie-talkie jeszcze wtedy w żadnej armii nie używano, a te o kilkanaście lat późniejsze miały rozmiary sporej szuflady), każe im wbiec z karabinami maszynowymi na wieżę, po czym podprowadza im wrogie maszyny pod tę wieżę, a oni je tam z zaskoczenia zestrzeliwują…

Wiadomo, że targetowa widownia amerykańskiego kina to nastoletni analfabeta; ale czyż nie jest godne podziwu, że nawet takiemu debilowi starali się producenci pseudohistorycznej bzdury wtłoczył w głowę przekaz: laliśmy żółtków w de, nawet gdy przegrywaliśmy − patrz pod: jesteśmy obywatelami potężnego kraju i jesteśmy z tego dumni…

A u nas? Co i raz ktoś tam bąknie, że może by o Powstaniu Warszawskim, a może o Monte Cassino, ale nie ma pieniędzy… U nas nie ma, inni mają. Małgorzata Szumowska powiedziała nie tak dawno w wywiadzie dla „Polityki”, że gdy rozmawia z różnymi europejskimi instytucjami, spotyka się z gotowością sfinansowania przez nie filmu, pod warunkiem, że będzie on rozliczał się z polską nietolerancją, antysemityzmem, ciasnym katolicyzmem etc. Nie mam wątpliwości, że ktoś w końcu po te fundusze sięgnie, artystów legitymujących się odpowiednio do tego wysokim poziomem moralnym nam nie brak, a scenariusze – np. o Jedwabnem − już są gotowe. Natomiast na żadne Powstania ani Monte Cassino pieniędzy nie będzie, a jeśli nawet będą, to posłużą „rewidowaniu narodowych mitów” i dowodzeniu, że Polacy byli bandą ciemniaków pijących pod ostrzałem na umór i symbolicznie oddających mocz na swych przywódców.

Ja już nawet na porządny polski film historyczny nie liczę. Ja mam inne, drobne marzenie. Jest znakomity film „Westerplatte” Stanisława Różewicza. Czasem można go zobaczyć w telewizji − naprawdę, wytrzymuje porównanie z przywołanymi na wstępie klasycznymi tytułami, choć oczywiście daleko mu do ich rozmachu. Historia przedstawiona jest zgodnie z prawdą, a zarazem taktownie, sprawiedliwość zostaje oddana i Sucharskiemu, i Dąbrowskiemu… Słowem, tylko ten film zremasterować, może pokolorować (nie przepadam, ale podobno to dziś dla dużej części widowni warunek) – i nie trzeba nic więcej, na okrągłą rocznicę jak znalazł. To naprawdę nie są wielkie pieniądze. Tymczasem „Westerplatte” nie można nawet kupić w sklepie, nikt się dotąd nie pokusił nie tylko o odnowienie filmu, ale nawet o, po prostu, wydanie go. Dlaczego − nie pojmuję. Czy przynajmniej to ma szansę się zmienić?

"Westerplatte" oglądałem już bardzo dawno temu. Rzeczywiście, jakby dorzucić jeszcze "Hubala" (jeszcze pare tytuów by się znalazło) okazuje się, że teraz ciężej o dobry obiektywny film niż za komuny. Gdyby nakręcić dobry film o np. może w końcu o Monte Casino, to nawet nie wkurzały by tak te gnioty szkalujące Polaków.
 

Buśka

Nowicjusz
Dołączył
2 Październik 2007
Posty
372
Punkty reakcji
1
Wiek
33
Miasto
Szczecin- sercem -> Madryt :*
Mnie sie tam podobały filmy:
-Pearl Harbor- mogę oglądać przez cały czas :)
- Pianista,
- Życie jest piękne- oglądaliśmy na religii z ksiądzem, prawie wszyscy ryczeli xD
- Bitwa o Midway,
- Katyń- film fajny ale obraz przeważa nad dialogiem gdyby było więcej dialogów film był by jeszcze lepszy.
 

czepiak

Nowicjusz
Dołączył
27 Marzec 2009
Posty
25
Punkty reakcji
0
Miasto
jakaś góra :)
- Pearl Harbor jako bajkę nawet się nada, oo i jeszcze dla romantyków :]
- Pianista polecam
- Katyń gdy się dowiedziałem że w całym filmie nie ma konkretnej wzmianki o tym że zrobili to Rosjanie nie oglądałem
- Stalingrad
- Wróg u bram, Wasili Zajcew :]
- Szeregowiec Ryan
- 9 kompania Ruskie postarały się, mowa o filmie a nie wojnie ;)
- Zaginiony Batalion

więcej nie pamiętam ...
 

El OrzeSzek

Nowicjusz
Dołączył
28 Marzec 2009
Posty
6
Punkty reakcji
0
Ciekawy temat:D
Warty obejrzenia jest filmy "Tora Tora Tora" bardzo ciekawy film opowiadający o ataku na Pearl Harbor :D
 

Buśka

Nowicjusz
Dołączył
2 Październik 2007
Posty
372
Punkty reakcji
1
Wiek
33
Miasto
Szczecin- sercem -> Madryt :*
Ja uwielbiam w ogóle atak na Pearl Harbor. A że "Tora Tora Tora" jest o nim to nie wiedziałam <_< Ale teraz już na pewno obejrzę :) A tak w ogóle to dzisiaj była ta "Dziewiąta kompania" film wart uwagi ;p
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
"Tora Tora Tora" to dobry stary film, który opowiada o histori i stara sie opierać na faktach. Jak dla mnie bardzo dobrze się ogląda. W nowszym "Pearl Harbour" nie chodzi tyle o historie co o tło historyczne i nie byłem w stanie tego obejrzeć w całości. Zresztą Ziemkiewicz dobrze podsumował.
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
W pewnym sensie jest to filmo wojenny.

Kod:
Długo oczekiwana ekranizacja powieści Mikołaja Gogola wywołała spór o historię między Rosją i Ukrainą.

Film, w którym reżyser Władimir Bortko widzi szansę zjednoczenia dwóch narodów, może wywołać odwrotny skutek. – Chcę przypomnieć – przy pomocy Gogola – o jedności Rosji i Ukrainy. To historia jednego narodu, którego korzenie są na Rusi Kijowskiej – mówi Bortko „Rz”. – Nie ma dwóch różnych narodów. Jest jeden, tylko jego część żyje teraz w innym państwie.

„Taras Bulba” to opowieść o atamanie kozackim, który wznieca powstanie na Siczy i rusza przeciwko Polsce. Ta nie jest pokazana w najlepszym świetle.

Ukraiński symbol

Tak jak syna Tarasa, Andrija, uwiodła i nakłoniła do zdrady Polka – piękna, ale pusta – tak Kozaków zwiodła Polska, obiecując im dobrobyt i przywileje. Polska jest wrogiem, ale to nie ona znajduje się w centrum uwagi. Powieść skupia się na Kozakach, przodkach Ukraińców. Wszyscy wschodni prawosławni – w tym Kozacy – powinni zjednoczyć się pod carskim berłem.

Ukraińcy mogą nie zgodzić się z takim spojrzeniem na historię. Dla nich Kozacy to przede wszystkim źródło narodowej tożsamości, a Taras Bulba – symbol walki o ukraińską ziemię. Nieprzypadkowo słynny Kozak cieszy się sympatią prezydenta Wiktora Juszczenki i pomarańczowych elit. W obwodzie połtawskim zostanie odsłonięty jego pomnik. Petro Pińczuk, reżyser ukraińskiego filmu „Rozmyślania o Tarasie Bulbie”, pokazanego na Ukrainie w telewizji publicznej przed premierą rosyjskiej wersji opowieści w Petersburgu i w Moskwie, mówił „Rz”: – Chciałem pokazać charakter Bulby, przede wszystkim ukraiński. Film wypadł skromnie. Prezydent Juszczenko chciał, by główną rolę zagrał w nim Gerard Depardieu, ale plan nie wypalił. – Nie mieliśmy środków, by konkurować z rosyjską produkcją – mówi Pińczuk.

Spór o Bulbę znalazł odzwierciedlenie w ukraińskim przekładzie powieści. Nikołaj Gogol jest Mykołą Gogolem, a Ruś uparcie zamieniana na Ukrainę. – To idiotyzm – przekonuje ukraiński filozof i politolog Myrosław Popowycz. – Gogol nie może służyć jako klucz do rozwiązania ukraińskich, polskich czy rosyjskich problemów. A książkę trzeba czytać w oryginale, po rosyjsku.

Przy okazji premiery filmu Bortki, która zbiega się z 200. rocznicą urodzin pisarza, ożyły spory o narodową przynależność Gogola. Zarówno dla Rosjan, jak i dla Ukraińców to „ich pisarz”. – Niezależnie od tego, co mówi Bortko i co zamierzał, wyszedł mu film, który bardziej dzieli, niż łączy – mówi rosyjski krytyk filmowy Jurij Gładilszczykow.

Lekcja historii?

– Bortko powtarza tylko za Gogolem ideę jedności narodu. Ale od tego upartego powtarzania robi się mdło – podsumowuje krytyk.

Podczas gdy jedni Ukraińcy mówią o zamachu na ukraińską tożsamość, inni dostrzegają w filmie dobre strony. 

– To może być lekcja historii dla ukraińskich widzów. Może zaczną się wreszcie interesować tym okresem i zastanawiać, jakich błędów nie powinni popełnić budując własną tożsamość – mówi ukraiński reżyser i producent filmowy Walery Wergełesow. 

– Film za bardzo trąci siermiężną propagandą. Obawiam się, że młodzi ludzie, którzy go obejrzą, nie będą mieli najmniejszej ochoty sięgnąć po książkę Gogola. A zapamiętają z filmu tylko jedno, że Sicz Zaporoska to Ruś – konkluduje Jurij Gładilszczykow.

– Myślę, że odtwórca głównej roli Bohdan Stupka nie pozwoliłby na to, by „Taras Bulba” stał się filmem antyukraińskim – uważa ukraiński poeta i scenarzysta Iwan Dracz.

Sam Stupka odmawia komentarzy. – Jeszcze nie widziałem filmu, poczekajmy – powiedział „Rz”.

Polacy piękni, ale źli

Wizerunek Polski i Polaków?

– Jesteście tam piękni, mężni i ogoleni, tylko pozazdrościć. Jakie wątki antypolskie? – pyta Bortko. – To jest literatura, kino, sztuka.

Apeluje, by pozwolić mówić pisarzom.

– Polska ma Sienkiewicza, Rosjanie Gogola, nie należy mieszać do tego polityki – mówi.

Gładilszczykow widzi to trochę inaczej. Polska ma wywołać skojarzenie ze współczesną Europą, od której – przynajmniej w warstwie propagandowej – chcą się odciąć dzisiejsze kremlowskie elity.

Owszem, Kozacy wyglądają w filmie jak barbarzyńcy, ale są obrońcami idei, wiary prawosławnej, w głębi duszy są wielcy, dostojni. A prawdziwymi barbarzyńcami są Polacy. Krytyk zwraca uwagę, że w filmie Bortki pojawiają się sceny, których nie ma w powieści Gogola. Gdy Taras Bulba z synami opuszcza rodzinny chutor, napadają na niego Polacy, którzy zabijają żonę atamana i rozbijają w puch jego pułk. Reżyser eksponuje scenę torturowania w Warszawie jednego z synów Tarasa, Ostapa.

– To jeszcze bardziej pogłębia ten barbarzyński wizerunek wroga – mówi Jurij Gładilszczykow.

http://www.rp.pl/artykul/2,284340_Taras_Bu...dza_do_kin.html
 
Do góry