Felietony...

piecia330

Łał! butiq
Dołączył
21 Kwiecień 2007
Posty
4 445
Punkty reakcji
24
Wiek
32
Miasto
Gołdap
Pisanie felietonów to zadanie niełatwe. Twórca musi w specyficzny sposób, używając tylko pisma, zwrócić uwagę czytników na te kwestie na których dostrzeżeniu mu zależy, zmusić do przyjęcia swojego toku myślenia, a ostatecznie przekonać ludzi do swoich poglądów. Oczywiście najlepiej wszystkich którzy tekst czytają.

Główną - w gruncie rzeczy oczywiście jedyną - barierą w przyswajaniu myśli autora jest różnica sposobu w jaki rozumują czytelnicy a tym w jaki rozumuje osoba pisząca tekst. Składają się na to czynniki powiązane z pojęciem poczucia humoru. Różne postrzeganie ironii, sarkazmu, sposobu nazywania pewnych rzeczy.


Ten akapit piszę tydzień po poprzednich. Ciężko się zabrać do pisania... Mimo iż wcześniej myślałem o tym jak ten akapit będzie brzmiał, to jakoś tak niełatwo zebrać pojedyncze myśli z różnych dni, a nawet tygodni czy miesięcy. A najostatniejsza myśl była o tym żeby w tej części napisać o tej przewlekłości pisania. I zrobiłem to. Pierwsze zdanie [tego akapitu] brzmi dokładnie tak jak to sobie wymyśliłem koło godziny 23 czy 24 leżąc sobie pod kołdrą.


Podczas rozmów, dyskusji - czy to na żywo, czy to używając różnych osiągnięć technicznych - wymiana argumentów (lub czasami niestety nie-argumentów) przebiega na bieżąco. To jest całkowicie inne od formy całościowej jaka jest felieton. Człowiek z którym się dyskutuje może zadawać pytania i jego można pytać. Jest żywiej i płodniej. W monologu trzeba zawrzeć jak najwięcej treści, aby było jak najmniej niedomówień. Lecz one będą, bo forma retoryczna to wymusza - jeśli się chce przekonać do swoich racji w sposób nie stricte naukowy.


Czepianie (nadmierne) się poglądowych stwierdzeń w sposób w który nie może obalić ogólnej wymowy to coś niewskazanego. Ci czepialscy którzy się w tym lubują - często mimo udowodnienia prawdziwości ogólnego sensu - widzą drzewa ale nie widzą lasu. Ma być napisane przystępnie dla przeciętnego człowieka, który to ma już na drugi czy trzeci rzut oka zrozumieć o co chodzi, jeśli na pierwszy nie umie. Przekonanych się nie przekona, trzeba dostosowywać się do tych którzy mają się nawrócić, jednak bez przesady; trzeba stać przy swoim i nie przestawiać swoich fundamentów światopoglądowych dla poklasku. Jeżeli na ten przykład ludzi rezygnujących ze swojej wolności dla pełnego żłoba określa się mianem bydła, a masa ludzi wpada w histerię z tego powodu, to nie trzeba określać tego kompletnie inaczej dla braku ich antypoklasku. W imię czego rezygnować ze swoich fundamentalnych racji ??? Po co ???


Najtrudniejsze jest chyba to że trzeba stroić jak choinkę - ba, jak cały bożonarodzeniowy wystrój !!! - swoje myśli, i rozbudowywać je nieraz do kolosalnych rozmiarów. Choć uważa się że mogły by być zawarte w góra kilku zdaniach. To łącznie z ww. warunkami wymaga nie lada nakładu sił, mocnego pobudzenia potencjału intelektualnego. Tak więc, com napisał tom napisał, com nie dał rady tom nie dał - Miłej Lektury Felietonistycznej na przyszłość.
 
Do góry