Facet to świnia;]

Marozja

Nowicjusz
Dołączył
29 Styczeń 2008
Posty
2 469
Punkty reakcji
24
Wiek
39
Miasto
Dark side of the Moon
whirlygirl napisał:
kriss: wydaje mi sie ze jesteś w mniejszości, ze stwierdzeniem że przyjemność sprawiała by ci świadomość tego ze twój facet świetnie sie bawi bez ciebie, z innymi dziewczynami ;]
Skomentuję, bo czemu nie.
Pewnie, że jestem w mniejszości, ale takie a nie inne podejście jest uwarunkowane pewnymi cechami
1. Jak ufam, to ufam i nie czuję potrzeby się już w żaden sposób zabezpieczać. Tekst "okazja czyni złodzieja" nie ma dla mnie zastosowania w przypadku ludzi, którym ufamy.
2. Staram się stale pracować na to zaufanie, czyli np. partner/ka może mi powiedzieć dosłownie wszystko ze świadomością, że za swoją szczerość nie poniesie żadnych niemiłych konsekwencji. Nie przypominam sobie sytuacji, w której któryś z moich facetów mnie okłamał (wyjąwszy drobne kłamstewka grzecznościowe ;-) ).
3. Jestem dość pewna siebie - wiem, że zawsze będzie ktoś bardziej atrakcyjny ode mnie, ale po pierwsze mój partner jest ze mną, a po drugie i tak się przed tym nie ustrzegę, bo nie zamknę go na resztę życia w piwnicy bez okien.
4. Kocham go, więc chcę, żeby był maksymalnie szczęśliwy jak się da. Jeśli go uszczęśliwi taniec z inną kobietą, to ja nie widzę w tym niczego złego. Mnie to jakoś nie zrani (bo: patrz poprzednie punkty), a on będzie zadowolony. Dla mnie no problemo.

Faktycznie nie chcecie jej zrozumiec...moze przesadza..ale szuka zrozumienia a nie waszych pouczen...i tak zrobi jak chce... i co was obchodza zakazy...maz ja kocha i mu to nie przeszkadza co wam do tego...matwi sie o niego...
Bardzo chcę zrozumieć, naprawdę. Tylko od lat jakoś nijak nie mogę.
Jakby ktoś zabronił swojemu synowi spotykać się z jakąkolwiek koleżanką, to też bym się kazała popukać i to mocno. A też by można tłumaczyć, że się martwi. Tylko co z tego, że się martwi, jak swoją troską robi więcej złego niż dobrego?

Ktoś wcześniej napisał, że w takiej sytuacji by swojego faceta w ogóle nie puścił na dyskotekę...
To też bym ujęła trochę inaczej - poprosiłabym go, żeby nie szedł, bo byłoby mi smutno np. Albo by mnie zrozumiał, albo by mnie przekonał do swojego punktu widzenia, ja zrozumiałabym jego i już by mi nie było smutno. Ale nawet to "nie puścił" jest dla mnie nieskończenie rozsądniejszą postawą, niż takie dawanie tortu, ale niepozwolenie na spróbowanie.

Kurczę, jak widzę coś, co uważam za niewłaściwe, to to mówię. I też mogę powiedzieć, że ktoś nie chce mnie zrozumieć ^^
 
Do góry