Dziękuję Ci Tato za mądrą miłość.

myaka

kropla rosy która znika wraz ze wschodem słońca
Dołączył
26 Październik 2010
Posty
601
Punkty reakcji
34
Miasto
Bliżej nieba..
Miłość ojca, stała wartość w dzisiejszym świecie.Nie wyobrażam sobie tego świata bez Niego.
Kiedy byłam dzieckiem wydawał mi się nadczłowiekiem,Wiedziałam że potrafi wszystko i nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.Spacerowaliśmy po parku, odwiedzaliśmy zoo, huśtaliśmy się na huśtawkach.Był dla mnie Tatą na wyciągnięcie ręki.Tatą z którym można porozmawiać o wszystkim: lekcjach w szkole, zadaniu, chłopakach.
Trzymał nade mną ojcowską rękę, wyznaczał reguły, które dawały mi poczucie bezpieczeństwa.Dziś wiem, że te zasady były potrzebne bo porządkowały moje życie.Z dzieciństwa nie pamiętam wielu słów,,,przykazań'' Taty.Nie mówił co jest w życiu ważne. Zwyczajnie mi to pokazywał.Kiedy rozmawiał z ludźmi ja obserwowałam,płynęła dla mnie nauka-każdy człowiek zasługuje na uśmiech, miły gest. Największa lekcją była dla mnie relacja Taty z Mamą.Dziś potrafię stwierdzić, że ich związek opierał się na zasadach partnerstwa. Teraz jako dorosła osoba staram się wprowadzać owe zasady w swój związek. Tata był silny i odważny, nie bał się burzy, potrafił naprawić radio, wymienić cieknący kran. Nosił na barana, uczył jeździć na rowerze, rozśmieszał, potrafił z ogromną czułością trzymać za rękę. Kiedy tylko straciłam Tatę z pola widzenia owe bezpieczeństwo znikało jak bańka mydlana.Wszędzie razem.Mobilizował do walki, zawsze we mnie wierzył, do dzisiaj brzęczą mi słowa Taty w uszach: Wiem, że to potrafisz, wiem że dasz sobie radę!.Wierzę że potrafię dzięki Tacie.
Wyjechał kilkanaście lat temu, za chlebem. Zostawił, kiedy byłam mała dziewczynką. Telefoniczne kontakty i spotkania, które trwają zbyt krótko ciągle mnie bolą.
Pustka , która zostawił po sobie wyjeżdżając jest w dalszym ciągu wciąż żywa.

Jaki wpływ na Wasze dzieciństwo i późniejsze życie miały relacje z Waszym tatą? Jaka była Jego rola w Waszym życiu?
 

Promyk Słońca

Bywalec
Dołączył
25 Czerwiec 2010
Posty
1 062
Punkty reakcji
59
Miasto
przestrzeń
Dla mnie ojciec nie dał zbyt dobrego przykładu, wkvrwiały mnie jego słowa kiedy mówił: a co ja poradzę? Nie zastanawiał się nad 'jutrem', kiedy nie szło po jego myśli odreagowywał w sposób, który raniły moją mamę, rodzeństwo, mnie...
Jednak rodzice kochają się, jedno za drugim w ogień skoczyłoby :D wiele razem przeszli...

Jestem wdzięczna fortunie, ze żyję, że jestem zdrowa, mam 2 ręce i 2 nogi, a na resztę mogę sobie zapracować :)

Są ludzie, którzy maja gorzej niż ja i też żyją, tak więc nie ma co biadolić tylko zakasać rękawy i żyć... wyciskać z życia jak najwięcej tych miłych chwil, uśmiechać się, cieszyć się z drobnych rzeczy z tego co się ma, a kiedy coś pieprzy się to zachować zimną krew i poszukać logicznego wyjścia z sytuacji ;)

a miłość? jej nie ma... to tylko hormony :p
 

paskudka

Nowicjusz
Dołączył
3 Grudzień 2008
Posty
26
Punkty reakcji
2
"Kiedy byłam dzieckiem wydawał mi się nadczłowiekiem,Wiedziałam że potrafi wszystko i nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.Spacerowaliśmy po parku, odwiedzaliśmy zoo, huśtaliśmy się na huśtawkach" to samo mogę powiedzieć o swoim Tacie, tylko niestety dalej moja historia potoczyła się zupełnie inaczej...Wykonywany przez Niego zawód wymagał regularnego dostarczania zaświadczeń o stanie zdrowia. Mimo dobrego samopoczucia raz wyniki wyszły tragicznie źle czego konsekwencją było robienie dalszych specjalistycznych badań. I nagle okazało się że mój najukochańszy nadczłowiek ma nowotwór żołądka z przerzutami na węzły chłonne. Była wtedy małym dzieckiem i wiedziała tylko że Tatuś jest chory - zawsze jednak wierzyłam, że kto jak kto ale On na pewno wyzdrowieje i wszystko będzie dobrze. Nie było. Nigdy nie zapomnę naszego pożegnania...
Życie potoczyło się jednak dalej, starałam się być grzecznym dzieckiem żeby Mama nie była jeszcze bardziej smutna. Dziś z perspektywy czasu uważam ją za najsilniejszą i najlepszą kobiete na świecie :) Mimo tego że jej było strasznie cieżko dla mnie zawsze miała siłę, czas, zawsze jej się wszystko chciało - pomaga mi w realizacji marzeń, jest gdy mi dobrze i jest gdy mi źle. Jest zawsze i zawsze mogę na nią liczyć. Jak to sama określa jest dla mnie ojcem i matką w jednym - z czym prawie mogę się zgodzić. Prawie bo jest jeden wyjątek na który wcześniej nie zwracałam uwagi - chodzi o moje relacje z płcią przeciwną. Jako kumpela, przyjaciółka słyszę od nich (mężczyzn) że jestem rewelacyjna za to moje związki to totalna porażka. I myślę że to właśnie brak "nadczłowieka" w moim życiu ma na to wpływ - tzw brak wzorca wyniesionego z rodzinnego domu...
 
Do góry