chorrendalna_
Nowicjusz
nie wiem czy ten temat tu może być. jeśli nie- wykasujcie/zamknijcie go.
w środku roku szkolnego musiałam się przeprowadzić, ok. 50 km od Katowic. zostawić szkołę, przyjaciół ogółem mówiąc wszystko. z ogółu jestem optymistką nie przejmowałam się, mówiłam `a bedzie dobrze, poznasz nowych ludzi, bedziesz czesto odwiedzała tamtych, oni obiecują, że nie zapomną- będzie OK!` ale dziś, ostatnio coś we mnie pękło. gdy tylko pomyśle o dawnej klasie, przyjaciołach to w moment płacze, nie moge sie uspokoić. nie wierze w żadne zapewnienia, że o mnie pamiętają, że tesknią, że wspominają.
i co ja mam robić?
w środku roku szkolnego musiałam się przeprowadzić, ok. 50 km od Katowic. zostawić szkołę, przyjaciół ogółem mówiąc wszystko. z ogółu jestem optymistką nie przejmowałam się, mówiłam `a bedzie dobrze, poznasz nowych ludzi, bedziesz czesto odwiedzała tamtych, oni obiecują, że nie zapomną- będzie OK!` ale dziś, ostatnio coś we mnie pękło. gdy tylko pomyśle o dawnej klasie, przyjaciołach to w moment płacze, nie moge sie uspokoić. nie wierze w żadne zapewnienia, że o mnie pamiętają, że tesknią, że wspominają.
i co ja mam robić?