Stary temat... ehh...
Ludzie, którzy to robią nie muszą być odważni. Są po prostu tak zdołowani i zdesperowani, nikt nie podaje im pomocnej dłoni, ludzie, którzy w ich mniemaniu są im bliscy nie potrafią im pomóc, nie potrafią chociaż raz "wczytać się" w ich myśli i zabijają się.
Prawda, że trzeba mieć siłę, by walczyć, a zwłaszcza gdy nikt nie rozumie. Oni już nie mają/nie mieli siły i nadziei. Wiem, jeśli mam być szczery sam kilka razy próbowałem popełnić samobójstwo, ale jak widać mnie odratowali. W sumie dziś się z tego cieszę, cieszę się, że żyję. Mimo, że powinienem spodziewać się wielkiej afery, mam wrażenie, że po tym wszystkim mojej rodzinie na mnie bardziej zależy, a może po prostu wreszcie dostrzegłem, że się o mnie na swój dziwny sposób troszczą.
Stanąłbym w tej "bitwie" po środku. Nie powiem, że są odważni, ale nie będę ściemniać, że to zwykli tchórze. Ludziom, którzy chcą się zabić trzeba okazać wsparcie, bliskość. Pamiętam, czego tylko pragnąłem, kiedy miałem nadzieję, że zasnę na zawsze i nie jestem pewien, ja wiem, że oni na pewno tego chcą, tylko mogą bać się do tego przyznać.