Witajcie
Mam taki problem.
Pracuję od kilku lat w pewnej firmie, ostatnio mój starszy 5 lat brat przyjął się tam gdzie ja. Szef będąc miły dał go do mojej grupy. Więc jestem z bratem w zespole.
Wiadomo wszystko powinno być ok... ale mój brat jest typem człowieka który przeważnie jest nie zadowolony. Ton głosu czy zachowania jest czasami nie do zniesienia. Jak on coś chce czy ma dobry dzień to wszystko ma być "pod jego dyktando i każdy ma się cieszyć" jak on jest zły to każdy ma mu pomagać a najlepsze że czytać w jego myślach co ma zrobić. On sam nie powie tylko "Ty masz się domyślić" co on chce. Są takie dni co chodzi zły i zdenerwowany i psuje tym dzień każdemu w około. To typ człowieka który chyba jeszcze nigdy w życiu nie przyznał się do błędu, mimo że ewidentnie się mylił to i tak sie nie przyzna.
Przykład: Jechałem z nim samochodem, wyprzedzał na skrzyżowaniu, facet skręcał, hamowanie, pisk opon (nie było stłuczki). Czyja wina? brata, co powiedział? że tamten debil jeździć nie umie.
Pokazało by mu się czarno na białym że jest tak a on by powiedział że wcale tak nie jest. Pomoc jemu trzeba samemu zadeklarować i jeszcze wiedzieć czego chce. Jak nie to będzie chodził zły i darł się że nikt mu nie pomaga :bag:
Mówiłem mu już nie raz że mógłby powiedzieć czego chce, lub jak chce pomocy. To on mi że sam powinienem się domyślić że on potrzebuje pomocy....
To taki krótki opis jego charakteru (chyba był za bardzo rozpieszczany jak był mały, jakby nie patrzeć to był jedynakiem przez 5 lat).
NIE PRZESADZAM, NIE KOLORYZUJE CZY MAKSYMALIZUJE. Naprawdę taki jest.
Pracujemy ze sobą i są dni kiedy mam dość. Można sobie wyobrazić jak jest.
Prosty podział obowiązków w pracy, ja mam swoje zadania on swoje.
Czasami przy papierkach siedzę do 1 w nocy (bo biorę do domu), dosyc często tak bywało na początku. On wystarczy że raz musiał dłużej się czymś zajmować zaraz uważał że jest zapracowany i zmęczony (to że ja sam tak tygodniami pracowałem to mało ważne).
Ostatnio miał pretensje że "sam musi wszystko robić" a robi tyle ile było ustalone. A to że nie raz gadał godzinami z kumplem i przez to czas mu leciał to już nie był problem.
Jak sobie radzić z takim człowiekiem, nie mówcie o zmianie pracy itp, proszę raczej o rady odnośnie charakteru.
Wszelakie tego typu odpowiedzi będą mile widziane, poczytam i wyciągnę wnioski, może ktoś miał podobne problemy.
Dodam że i mi się czasem niechce pracować jak widzę jego nerwy i złości.
Mam taki problem.
Pracuję od kilku lat w pewnej firmie, ostatnio mój starszy 5 lat brat przyjął się tam gdzie ja. Szef będąc miły dał go do mojej grupy. Więc jestem z bratem w zespole.
Wiadomo wszystko powinno być ok... ale mój brat jest typem człowieka który przeważnie jest nie zadowolony. Ton głosu czy zachowania jest czasami nie do zniesienia. Jak on coś chce czy ma dobry dzień to wszystko ma być "pod jego dyktando i każdy ma się cieszyć" jak on jest zły to każdy ma mu pomagać a najlepsze że czytać w jego myślach co ma zrobić. On sam nie powie tylko "Ty masz się domyślić" co on chce. Są takie dni co chodzi zły i zdenerwowany i psuje tym dzień każdemu w około. To typ człowieka który chyba jeszcze nigdy w życiu nie przyznał się do błędu, mimo że ewidentnie się mylił to i tak sie nie przyzna.
Przykład: Jechałem z nim samochodem, wyprzedzał na skrzyżowaniu, facet skręcał, hamowanie, pisk opon (nie było stłuczki). Czyja wina? brata, co powiedział? że tamten debil jeździć nie umie.
Pokazało by mu się czarno na białym że jest tak a on by powiedział że wcale tak nie jest. Pomoc jemu trzeba samemu zadeklarować i jeszcze wiedzieć czego chce. Jak nie to będzie chodził zły i darł się że nikt mu nie pomaga :bag:
Mówiłem mu już nie raz że mógłby powiedzieć czego chce, lub jak chce pomocy. To on mi że sam powinienem się domyślić że on potrzebuje pomocy....
To taki krótki opis jego charakteru (chyba był za bardzo rozpieszczany jak był mały, jakby nie patrzeć to był jedynakiem przez 5 lat).
NIE PRZESADZAM, NIE KOLORYZUJE CZY MAKSYMALIZUJE. Naprawdę taki jest.
Pracujemy ze sobą i są dni kiedy mam dość. Można sobie wyobrazić jak jest.
Prosty podział obowiązków w pracy, ja mam swoje zadania on swoje.
Czasami przy papierkach siedzę do 1 w nocy (bo biorę do domu), dosyc często tak bywało na początku. On wystarczy że raz musiał dłużej się czymś zajmować zaraz uważał że jest zapracowany i zmęczony (to że ja sam tak tygodniami pracowałem to mało ważne).
Ostatnio miał pretensje że "sam musi wszystko robić" a robi tyle ile było ustalone. A to że nie raz gadał godzinami z kumplem i przez to czas mu leciał to już nie był problem.
Jak sobie radzić z takim człowiekiem, nie mówcie o zmianie pracy itp, proszę raczej o rady odnośnie charakteru.
Wszelakie tego typu odpowiedzi będą mile widziane, poczytam i wyciągnę wnioski, może ktoś miał podobne problemy.
Dodam że i mi się czasem niechce pracować jak widzę jego nerwy i złości.