Depresja ukochanego

Status
Zamknięty.

martak506

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2010
Posty
211
Punkty reakcji
2
Witam Wszystkich. Moj problem jest dosc zlozony, zrobie wszystko, zeby opisac go jak najbardziej dokladnie i rzetelnie, zebyscie mogli mi doradzic najlepiej jak tylko mozecie. Obecnie mam 19 lat, moj partner 22 lata. Nasz zwiazek trwa niecale 2 lata. Miedzy nami bywalo roznie, ale bardzo go kocham i z tego co widze on mnie tez. Jednakze jestem osoba bardzo wybuchowa, mam tez cos z psychika, moze nawet chora psychicznie. Dlatego w przeszlosci wiele razy ranilam go, szantazowalam, zmuszalam do roznych rzeczy, robilam mu glupie akcje przy ludziach, krzyczalam i bylam na neigo zla bez powodu, bywalam chorobliwie zazdrosna i wypytywalam go, zadawalam mu tysiace pytan. Moze to mialo tez zwiazek z tym, ze wczesniej bylam zraniona. To tak w skrocie. Jednakze ostatnio, zaczelam sie starac i eliminowac te zle zachowanie. Do psychologa ani psychiatry nie poszlam, poniewaz zaczelam sama sobie rade dawac ze soba, mimo ze jak widac po moim opisie nie jestem osoba z calkowicie zdrowa psychika. Ostatnio nawet, gdy sie spotkalismy bylo cudownie, jak na poczatku, tak milo, czule. Ja wiem, ze on jest tym jedynym, to sie czuje. wierze w ta prawdziwa milosc nba cale zycie i przy nim czuje, ze ja spotkalam. Jednakze zaczynaja sie schody. Moj ukochany w zyciu nie mial latwo, ludzie wysmiewali go, smieli sie z jego tradziku, przez to nabyl mega kompleksow na punkcie wygladu, ponadto zawsze w jego rodzinie brat byl faworyzowany a on spychany na drugi bok. Dziewczyny go ranily. On, gdy tak zle traktowalam, w koncu sie zemscil, pisal z dziewczyna ktora kiedys byl zauroczny, mimo ze obiecal, ze nie bedzie z nia nigdy pisal, bo mnie takie akcje rania. I zaczal gadac, ze chyba wolalby byc ze nia niz ze mna. No ale potem pogadalismy o tym i wyjasnil mi, ze to bylo glupie i mowil to ze zlosci, w akcie zemsty. Raz jeszcze byla taka sytuacja, gdy pisal z inna dziewczyna, ona do niego zagadala na necie, on jej odp, dal jej swoj numer telefonu, pisali troche, on pisal o jej pracy, szkole, chcial sie niby z nia spotkac, a ona widziala jego zdjecie i potem nawet pisala, ze gdzies na ulicy go widziala. Jednakze to tez byla jego glupia zemsta na mnie, tak naprawde nie zalezalo mu na znajomosci z nia, wiecej z nia nic nie pisal. Wybaczylam mu. Mi tez zdarzylo sie kiedys pisac z innym chlopakiem i to pisanie podchodzilo pod flirt i nawet byla propozycja spotkania i nawet nie napomknelam ze mam chlopaka.. to juz bylo niefair z mojej strony bo to podchodzi pod zdrade, bedac w zwiazku nie powinnam tak robic, wiec on chcial sie na mnie po prostyu zemscic za tamto, zebym poczula to co on. To wszystko co bylo zle w zyciu mego chlopaka wplynelo na to ze ma depresje. Nie byl u lekarza, ale to widac. Nic go nie cieszy, ani byciue ze mna, ani szkola ani praca ani spotykanie sie z przyjaciolmi. Sam mi powiedzial, ze co nie robi nic go nie cieszy, ze nie chce mu sie zyc. Jest apatyczny, znudzony zyciem, wszystko mu obojetne, najchetniej by sie polozyl i zasnal. Skoro ma takie stany to nie dziwie sie, ze chce byc samotny, chce byc sam, nie chce byc ze mna i w ogole nie chce miec dziewczyny. Taki czlowiek mysli, ze nic nie da mu szczescia. Dlatego dzis pisalismy , pisalismy, na poczatku bylo milo, a potem napisal mi, ze mnie zegna na zawsze, ze on nic nie chce, ze boli go jak wczesniej go ranilam, ze wypil wodke i ze pewnie znow wypije, bo nie chce byc ani ze mna, mimo ze mnie kocha ani z inna dziewczyna, bo to ja jestem miloscia jego zycia. Po prostu on ma mysli samobojcze. I jeszcze ostatnio klocil sie z rodzina, na prawde ma dosc zycia. Pisze do niego, ale jak na razie zero odzewu. Jest naprawde zalamany. Po tych akcjach co robilam nie mam wstepu do jego domu, jego rodzice by mnie wuyrzucili, a on kompletnie by saie obrazil gdybym przyjechala. Tym bardziej, ze jest w takim stanie jakim jest.
Jednakze ja szczerze wierze w jego slowa, ze jestem miloscia jego zycia, ze mnie kocha i ze nigdy nie zwiaze sie z inna, bo do innej nie poczuje tego co do mnie, a przeciez nie ma sensu wiazac sie z kims tylko po to by nie byc samotnym ... z braku laku. Ja czuje to samo. Do nikogo nie czulam tego co do niego. Ogolnie bardzo dobrze sie dogadywalismy. Gdy trzeba bylo szlismy na kompromis. Jezeli cos bylo zle to z powodu mojego glupiego zachowania. Oboje planowalismy wspolne zycie. Nie nudzilismy sie razem. Tesknilismy za soba. Dbalismy o ten zwiazek. Przy nim czuje sie tak wobodnie, jakbym znala go od zawsze. Ja to czuje i wiem, ze nawet jakbym w przyszlosci poznala tabun innych chlopakow, to i tak innego nie pokocham. To on jest ta bratnia dusza ,tym jedynym , a tego nie da sie wymazac z pamieci. Laczy nas taka wiez. Inny chlopak moglby byc tylko jego namiastka. Jezeli on do mnie nie wroci, to nie zwiaze sie nigdy z innym facetem, bede singielka , bo nie chce byc z chlopakiem, ktory zalzomy albo bedzie mi sie podobal fizycznie ale nic wiecej ktorego nie bede kochac. Nie chce byc z kims by nie byc samotna, z braku laku. wole byc juz do konca mego nedznego zycia sama, samotna niz byc z ims kogo nie bede kochala. Tylko jego che :( Na pewno rozumieja to osoby ktore stracily ukochana osobe albo przez rozstanie albo przez smierc i juz nigdy nie zwiazaly sie z nikim innym. Np moja babcia stracila dziadka i juz nigdy nie potrafila byc z innym. Wiekszosc osob w takich sytuacjach mowi wez sie w garsc ale nie da sie byc z kims innym szczesliwym, jezeli ktos byl dla Ciebie calym swiatem. Nie da sie zapomniec tej wielkiej milosci. Dlatego jezeli chcecie napisac zapomnisz o nim, to lepiej nie piszcie, bo nie zapomne, jezeli chce napisac, ze pokocham kiedys innego, to tez tego nie piszcie, bo pewne rzeczy sie czuje i pewne rzeczy sie wie, a wiem ze nie pokocham innego, to on jest spelnieniem moich marzen. Wczesniejsze rozstania nie kosztowaly mnie tyle bolu. Ocvzekuje bardziej rad co zrobic, zeby mu pomoc
zalamana :(
 

reginaph

Nowicjusz
Dołączył
9 Październik 2010
Posty
8
Punkty reakcji
0
Chyba nie ogarniam tego moim małym rozumkiem. Skoro tak cię kocha to skąd u niego depresja? Rozumiem, że może mieć za sobą różne przejścia, ale ma też swoją ukochaną obok siebie więc powinno mu być lżej.
 

martak506

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2010
Posty
211
Punkty reakcji
2
Chyba nie ogarniam tego moim małym rozumkiem. Skoro tak cię kocha to skąd u niego depresja? Rozumiem, że może mieć za sobą różne przejścia, ale ma też swoją ukochaną obok siebie więc powinno mu być lżej.

Ja tez czasem tego nie ogarniam. Nie spedzamy razem nawet swiat, mimo ze jestesmy razem tyle cZasu, ale wiem, ze to dlatego ze tak go ranilam. ale sam powiedzial, ze jak minie spora ilosc czasu np pare miesiecy i nie bede mu robila zaDNYCH AKCJI TO BEDA RAZEM SWIETA.. ALE TERAZ DOBRA JESTEM DLA NIEGO ALE DOBIERO MOZE Z 2 TYGODNIE.. MUSZE SIE WIECEJ POSTARAC BO MAM TRUDNY CHARAKTER.. wiec teraz swiat jeszcze nie spedzimy.. moze za rok.. chyba ze cos mi odbije i odwale jakas akcje :/ heh chociaz tak sie staram ze watpie.. zreszzta co z tego ze sie staram, teraz jestem mila jak on mowi, ze nie wie czy w ogole bedziemy raZem bo boli go przeszlosc i nie potrafi zapomniec o tym jak go kiedys ranilam.. wiec mzoe byc tak ze nawet nigdy nie spedzimy razem swiat bo on uzna ze nie potrafi byc moim chlopakiem i nie chce byc ze mna.. a jako kolega przeciez swiat ze mna nie spedzi.. bo kumple nie spedzaja ze soba swiat.. no ale tak sie tym przejmuje bo chcialabym zeby miu znow zaufal its
odezwal sie wczoraj po kilku godz, okazalo sie ze spal.. chyba juz nic nie bedzie takie jak dawniej, ja bede sie dla niego starac, ale widac ze nasze kontakty nie sa takie jak dawniej
choc ostatnio na spotkaniu mialam wrazenie ze jest tak jak dawniej
jednym slowem moj chlopak czasem jest usmiechniety radosny i wtedy mysle ze wsszystko co zle jest juz za nami i nie mam sie czym przejmowac a czasem jest zalamany i nic go nie ucieszy.. ma taka hustawke nastrojo
nie wiem jak to bedzie zobaczymy....
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
A może dasz mu spokój? Pozwól mu odpocząć od siebie i innych pomyłek w jego życiu. Nie łódź się, że Cię kocha, bo tak nie jest. To jest po prostu skrzywdzony chłopak, który nie chce być sam i nie chce też być z Tobą, ani z żadną inną. Mówiąc w skrócie, potrzebuje czasu i spokoju, żeby dojść do siebie, przy Tobie nie będzie tego miał.

Martusia2010 napisał:
Dlatego w przeszlosci wiele razy ranilam go, szantazowalam, zmuszalam do roznych rzeczy, robilam mu glupie akcje przy ludziach, krzyczalam i bylam na neigo zla bez powodu, bywalam chorobliwie zazdrosna i wypytywalam go, zadawalam mu tysiace pytan.

Nie kochasz go w ogóle. Za grosz zaufania, zero szacunku. I jeszcze się dziwisz, że człowiek chce być sam, skoro zawiódł się po raz kolejny? <_<


Martusia2010 napisał:
Ja wiem, ze on jest tym jedynym, to sie czuje.

Nic nie czujesz i :cenzura: wiesz. Ukochanej osoby się nie szantażuje, nie zmusza do niczego i nie wrzeszczy na nią. Jesteś kolejną kobietą-pijawką, która nie powinna istnieć <_<

Martusia2010 napisał:
Nic go nie cieszy, ani byciue ze mna, ani szkola ani praca ani spotykanie sie z przyjaciolmi. Sam mi powiedzial, ze co nie robi nic go nie cieszy, ze nie chce mu sie zyc. Jest apatyczny, znudzony zyciem, wszystko mu obojetne, najchetniej by sie polozyl i zasnal.

A co go ma cieszyć, skoro jego "ukochana" to jedna wielka pomyłka? <_<


Martusia2010 napisał:
Po prostu on ma mysli samobojcze. I jeszcze ostatnio klocil sie z rodzina, na prawde ma dosc zycia. Pisze do niego, ale jak na razie zero odzewu. Jest naprawde zalamany. Po tych akcjach co robilam nie mam wstepu do jego domu, jego rodzice by mnie wuyrzucili, a on kompletnie by saie obrazil gdybym przyjechala. Tym bardziej, ze jest w takim stanie jakim jest.

Nic dziwnego. A powodem tego wszystkiego jesteś Ty i Twoja "miłość" do niego. <_< A myśli samobójcze? To, że jest znudzony życiem i ma dość Ciebie, to nie jest zaraz powód do posądzania go o myśli samobójcze. Co najwyżej możesz go podejrzewać o podjęcie właściwej decyzji - chce być sam i odpocząć <_<

Martusia2010 napisał:
Tylko jego che :( Na pewno rozumieja to osoby ktore stracily ukochana osobe albo przez rozstanie albo przez smierc i juz nigdy nie zwiazaly sie z nikim innym.

Akurat rozumiem... że jesteś zwykłą babą. Chcesz jego, bo jest Ci dobrze, ale w ogóle nie patrzysz na co to z nim robisz. <_< Ukochanych osób się nie maltretuje psychicznie, ani nimi nie manipuluje.

Daruj sobie usprawiedliwianie się choroba psychiczną. Jesteś jak najbardziej w pełni władz umysłowych. Jesteś po prostu babą. I nigdy nie zrozumiesz różnicy między sobą, a kobietą. Daj mu spokój i pozwól żyć.

Martusia2010 napisał:
Ocvzekuje bardziej rad co zrobic, zeby mu pomoc
zalamana :(

1) Zostaw go i pozwól mu samemu dojść od siebie. Twoja pomoc, czy obecność nie będzie w tym przypadku pomocą, a jedynie ciężarem.
2) Wmawiaj sobie dalej, że się zmieniłaś i wszystko jest dobrze, a potem męcz go sobą dalej.

Wybór pozostawiam Tobie, tylko tym razem zastanów się co będzie dobre dla NIEGO, a nie dla Ciebie <_<

Z brakiem szacunku,
Hauser.
 

martak506

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2010
Posty
211
Punkty reakcji
2
Hauser, ja wiem, ze on nie chce innej dziewczyny, to co nas laczy jest naprawde silne i wiele razy o tym mowilismy, poza tym to sie czuje. Kazde z nas wie, ze do nikogo innego nie poczulibysmy tego, wiec chyba lepiej zawalczyc o to uczucie? Owszem, mozemy sie z soba rozstac, moglibysmy nawet meczyc sie w zwiazku z kims kogo bysmy nie kochali, ale nie umiemy tak. Tak naprawde mamy dwie opcje, rozstac sie i pewnie juz na zawsze byc sami albo jednak starac sie odbudowac to co jest miedzy nami. Wiele zlego miedzy nami bylo, ale kochamy sie. Wiem, ze nie kazdy wierzy w tego jedynego/jedyna na cale zycie, ale my tak. Gdy znajdziesz juz ta jedyna/jedynego, to wiesz, ze chociaz poznalabys mnostwo osob plci przeciwnej to nie pokochasz juz, a bedzie to tylko namiastka tej prawdziwej milosci. Po prostu tej milosci nie da sie wymazac z pamieci, jest prawdziwa. Nie moglabym byc z kims innym, to by bylo tylko ranienie siebie nawzajem i bycie ze soba bez uczucia.
Wiem, ze choroba psychiczna to nie jest usprawiedliwienie, ale naprawde mam klopoty z psychika. to bylo widoczne juz dawno i moi rodzice byli swiadkiem tego jak grozilam mu nozem. Wiem, ze sie takich rzeczy nie robi i wiem, ze wtedy nie panowalam nad soba i tak bardzo mi za to wstyd. To tak jnakbym miala rozdwojenie jazni i dwie osobowosci. Jezeli to co zle nie bedzie sie juz mi powtarzac, jezeli uda mi sie byc lepsza, to super, jezeli jednak moje dawne zachowania powroca, to niezwlocznie ide do psychologa czy tam psychiatry. No i pracowalam, ale teraz nie pracuje, wiec szukam.
Boli mnie tez czasem, ze w zemscie pisal z innymi dziewczynami (co pisalam wczesniej w temacie) , ale nie dziwie sie, jak go tak skrzywdzilam.
Ja nie wmawiam sobie, ze sie zmienilam, tak jest. Nawet on powiedzial, ze widzi bardzo duza poprawe, ale jest mu ciezko, bo ciagle pameita przeszlosc i to tak boli. Taka napieta sytuacja miedzy nami trwa juz kilka miesiecy, ale mam nadzieje, ze on bedzie w koncu w stanie calkiem mi wybaczyc, ale wiem , ze to nie dzieje sie z dnia na dzien.
On niby czasem chce, zebym mu dala spokoj, ale potem jak napisal, zebym mu dala spokoj , to potem napisal :"no widze, ze nie zalezy Ci na mnie, bo nawet nie walczysz o to zebysmy mieli kontakt, a zawsze Ci tak zalezalo" .. no i to byl znak, ze bardzo mu nadal na mnie zalezy.. i tak naprawde nie chce zerwac kontaktu.. a nawet jak niby chce, to chce czuc, ze ja sie o niego staram i ze ja chce miec ten kontakt
czesto jest nawet o mnie zazdrosny.. tak nadal jest o mnie zazdrosny.. boi sie ze go zdradzam (wiem niefajnie byc o to posadzanym ale skoro nie chce zebym go zdradzala to znaczy ze chce ze mna byc generalnie bo jakby nie chcial to by mial wyje.bane).. troszczy sie o mnie i w ogole
dlatego mowie ma zmienne nastroje
Mysli samobojcze to naprawde on ma... przy czym raczej nie chce zabijac sie on bo nam sie nie uklada.. zawsze powtarza, ze gdyby mnie stracil np bym umarla, to pewnie by odszedl z tego swiata bo bol bylby zbyt duzy.. ja tak samo.. gdy go nie ma nic mnie nie cieszy, wiec tez wtedy nie chcialabym zyc... bo dobijaloby mnie zycie bez niego, nie wiedzialabym co z soba zrobic
ale on mowi tez ze teraz nie zabilby sie dlatego, ze nam sie nie uklada, bo ja na to nie zasluguje, wiele razy go ranilam i nie bedzie dla takiej osoby odbieral sobie zycia.. ja to rozumiem, poza tym nie chce, zeby konczyl ze soba. jest wspanialym chlopakiem
on po prostu czesto chce sie zabic, bo mu sie niewiele w zyciu uklada, nie ma znajomych, rodzina zle go traktuje, tzn z mama, tata jako tako ma kontakt, ale brat sie ciagle jego o cos czepia, wyzywa na bojke itd
no i w ogole czasem go lekcewaza
jak byl mlodszy jak mowilam byl wysmiewany
to mu sie tak nawarstwilo ze stracil ochote na zycie
a nie zabija sie czemu ? a dlatego, ze nie ma na to odwagi, wiele razy mowil, ze chcialby to zrobic, ale boi sie, chyba przede wszystkim bolu i co jest po smierci
no ale nic.. robie wszystko, by naprawic bledy.. temat uwazam, za zamkniety. dzis do mnie on wpada do domu po swojej pracy , ciesze sie bardzo
mam nadzieje, ze miedzy nami sie ulozy
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
Hauser, ja wiem, ze on nie chce innej dziewczyny, to co nas laczy jest naprawde silne i wiele razy o tym mowilismy, poza tym to sie czuje. Kazde z nas wie, ze do nikogo innego nie poczulibysmy tego, wiec chyba lepiej zawalczyc o to uczucie? Owszem, mozemy sie z soba rozstac, moglibysmy nawet meczyc sie w zwiazku z kims kogo bysmy nie kochali, ale nie umiemy tak. Tak naprawde mamy dwie opcje, rozstac sie i pewnie juz na zawsze byc sami albo jednak starac sie odbudowac to co jest miedzy nami. Wiele zlego miedzy nami bylo, ale kochamy sie. Wiem, ze nie kazdy wierzy w tego jedynego/jedyna na cale zycie, ale my tak. Gdy znajdziesz juz ta jedyna/jedynego, to wiesz, ze chociaz poznalabys mnostwo osob plci przeciwnej to nie pokochasz juz, a bedzie to tylko namiastka tej prawdziwej milosci. Po prostu tej milosci nie da sie wymazac z pamieci, jest prawdziwa. Nie moglabym byc z kims innym, to by bylo tylko ranienie siebie nawzajem i bycie ze soba bez uczucia.

Nic Was nie łączy. Owszem każdy związek ma problemy mniejsze lub większe, ale nie takie jak opisujesz. Nie ma czego ratować, rozumiesz? <_< I miłość nie jest jedna i wieczna na całe życie, wbrew temu w co wierzysz rzeczywistość jest inna. Z czasem będziesz dla niego tylko wspomnieniem i wypadało by się z tym pogodzić niż stawiać mu ultimatum, z którego wynika, że albo będzie z Tobą się męczył, albo bedzie sam. Jeśli nadal wierzysz w tę swoją miłość to i tak o wiele lepiej mu będzie samemu, ponieważ będzie miał spokój. Z pamięci nie da się wymazać człowieka, ale uczucie wygaśnie jak tylko znajdzie sobie kogoś odpowiedniego i jak wyżej pisałem pozostaniesz tylko wspomnieniem. <_<

Wiem, ze choroba psychiczna to nie jest usprawiedliwienie, ale naprawde mam klopoty z psychika. to bylo widoczne juz dawno i moi rodzice byli swiadkiem tego jak grozilam mu nozem. Wiem, ze sie takich rzeczy nie robi i wiem, ze wtedy nie panowalam nad soba i tak bardzo mi za to wstyd. To tak jnakbym miala rozdwojenie jazni i dwie osobowosci. Jezeli to co zle nie bedzie sie juz mi powtarzac, jezeli uda mi sie byc lepsza, to super, jezeli jednak moje dawne zachowania powroca, to niezwlocznie ide do psychologa czy tam psychiatry. No i pracowalam, ale teraz nie pracuje, wiec szukam.

Nie masz żadnych problemów zakrawających na psychopatkę. Jesteś po prostu od niego chorobliwie uzależniona i rozchwiana emocjonalnie. Stąd takie, a nie inne zachowanie, dojrzejesz do pewnych spraw i wtedy Twój "problem z psychiką" zniknie.

Boli mnie tez czasem, ze w zemscie pisal z innymi dziewczynami (co pisalam wczesniej w temacie) , ale nie dziwie sie, jak go tak skrzywdzilam.

Te wszystkie wasze zemsty utwierdzają mnie jedynie w przekonaniu, że jesteście niedojrzałymi emocjonalnie bachorami, czy to jeśli chodzi o wiek, czy mentalność <_<

Ja nie wmawiam sobie, ze sie zmienilam, tak jest. Nawet on powiedzial, ze widzi bardzo duza poprawe, ale jest mu ciezko, bo ciagle pameita przeszlosc i to tak boli. Taka napieta sytuacja miedzy nami trwa juz kilka miesiecy, ale mam nadzieje, ze on bedzie w koncu w stanie calkiem mi wybaczyc, ale wiem , ze to nie dzieje sie z dnia na dzien.

Kogo Ty chcesz przekonać? Mnie czy jego? <_< Dziwne, że musiało dojść do rozpadu związku, żebyś zaczęła nad sobą pracować, bo przykro to Ci się dopiero zrobiło jak Ci powiedział, że to koniec, wcześniej wszystko było w porządku, tak? <_<

Tego co zrobiłaś nikt rozsądny Ci nie wybaczy.

On niby czasem chce, zebym mu dala spokoj, ale potem jak napisal, zebym mu dala spokoj , to potem napisal :"no widze, ze nie zalezy Ci na mnie, bo nawet nie walczysz o to zebysmy mieli kontakt, a zawsze Ci tak zalezalo" .. no i to byl znak, ze bardzo mu nadal na mnie zalezy.. i tak naprawde nie chce zerwac kontaktu.. a nawet jak niby chce, to chce czuc, ze ja sie o niego staram i ze ja chce miec ten kontakt.

To był znak jedynie tego, że jest zdesperowany i sam już się gubi w swoich emocjach, które wybuchają z niego jak lawa z wulkanu. Nie kocha Cię, nie łudź się nawet. <_<

Czesto jest nawet o mnie zazdrosny.. tak nadal jest o mnie zazdrosny.. boi sie ze go zdradzam (wiem niefajnie byc o to posadzanym ale skoro nie chce zebym go zdradzala to znaczy ze chce ze mna byc generalnie bo jakby nie chcial to by mial wyje.bane).. troszczy sie o mnie i w ogole dlatego mowie ma zmienne nastroje/

Jak wyżej, co do słowa <_<

Mysli samobojcze to naprawde on ma... przy czym raczej nie chce zabijac sie on bo nam sie nie uklada.. zawsze powtarza, ze gdyby mnie stracil np bym umarla, to pewnie by odszedl z tego swiata bo bol bylby zbyt duzy.. ja tak samo.. gdy go nie ma nic mnie nie cieszy, wiec tez wtedy nie chcialabym zyc... bo dobijaloby mnie zycie bez niego, nie wiedzialabym co z soba zrobic

Każdy pieprzy swojej kobiecie takie farmazony przynajmniej raz. To, że powiedział Ci, że bez Ciebie by się zabił niczego nie dowodzi. <_<

Ale on mowi tez ze teraz nie zabilby sie dlatego, ze nam sie nie uklada, bo ja na to nie zasluguje, wiele razy go ranilam i nie bedzie dla takiej osoby odbieral sobie zycia.. ja to rozumiem, poza tym nie chce, zeby konczyl ze soba. jest wspanialym chlopakiem

Potwierdzenie tego co Ci pisałem wyżej. <_<

on po prostu czesto chce sie zabic, bo mu sie niewiele w zyciu uklada, nie ma znajomych, rodzina zle go traktuje, tzn z mama, tata jako tako ma kontakt, ale brat sie ciagle jego o cos czepia, wyzywa na bojke itd
no i w ogole czasem go lekcewaza
jak byl mlodszy jak mowilam byl wysmiewany
to mu sie tak nawarstwilo ze stracil ochote na zycie

Jest po prostu słaby psychicznie, a Ty zamiast mu pomóc wydobyć z siebie osobowość i odwagę na zmianę swojego życia, jeszcze mu dokładasz. Zaprawdę, taka kobieta jak Ty to skarb <_<

a nie zabija sie czemu ? a dlatego, ze nie ma na to odwagi, wiele razy mowil, ze chcialby to zrobic, ale boi sie, chyba przede wszystkim bolu i co jest po smierci
no ale nic.. robie wszystko, by naprawic bledy.. temat uwazam, za zamkniety. dzis do mnie on wpada do domu po swojej pracy , ciesze sie bardzo
mam nadzieje, ze miedzy nami sie ulozy

Nie zabije się, bo podświadomie wie, że to głupota. A ja nie uważam tematu za zamknięty, bo ten chłopak wymaga pomocy. A "robiąc wszystko by naprawić błędy" masz na myśli to, że na przykład nie robisz tego co powinnaś, czyli dać mu spokój? <_<

Ja mam nadzieję, że się Wam nie ułoży razem. Osobno, róbcie co chcecie <_<
 

.kinga.

Nowicjusz
Dołączył
18 Wrzesień 2010
Posty
277
Punkty reakcji
12
Miasto
Zagłębie
Lalka odpuść sobie. A wiesz czemu? Facet ma cię w :cenzura:e i najchętniej uciekłby jak najdalej od ciebie, bo z kimś takim żyć się nie da. Uczepiłaś się go jak rzep i myślisz, że wszystko jest takie cacy i już. Nie interesują cię jego uczucia, nie widzisz nic poza czubkiem własnego nosa. W sumie ten koleś to też taka trochę porażka życiowa, jest z tobą bo wie, że ci na nim zależy i go nie zostawisz. A on znając życie boi się samotności, tego, że nie znajdzie sobie innej, bo ma tak niską samoocenę i kompleksy., Chory związek.

To pisałam ja- BABA. Hauser nie każda BABA jest taka jak piszesz.
 

martak506

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2010
Posty
211
Punkty reakcji
2
A ja tam wierze w prawdziwa milosc na cale zycie i nasza jest taka, a Wy mowcie co chceci. Nie znajdzie sobie innej bo tego nie chce, bo ja jestem dla niego ta jedyna. Inny moze pokochalby ponownie, inna kobiete, ale nie on, bo tez uwaza, ze milosc jest jedna i jestem nia ja. I on nie pokocha innej, tak jak ja innego tez nie.Miedzy nami naprawde jest magia, a takie uczucie zdarza sie tylko raz w zyciu. oza zlymi stronami zwiazku bylo tez cudownie, ale wiem ze ja popsulam to co piekne. Kiedys powiedzial ze bedzie z inna moze kiedys ale to tez w zlosci i powiedzial ze juz nie bedzie sie msxcil. Dlatego tak wiele razy probowal to naprawic, bo wie, ze beze mnie zycie bedzie gorsze.teraz wlasnie jest u mnie w domu i jest fajnie, jest czulosc, jest namietnosc :) papa
pozdrawiam
 

pamela a

...
Dołączył
16 Październik 2009
Posty
2 222
Punkty reakcji
85
Kocha tylko Ciebie, z żadną inna kobietą (babą :p) nie chce być, ale nie możecie byc razem? Bzdura, to tekst podobny do : "Zostańmy przyjaciółmi" czy "Jesteś wspaniałym człowiekiem i zasługujesz na kogoś lepszego..."- czyli próba osłody zerwania. Przecież Ci nie powie, ze nie ma siły ani ochoty z Tobą być... Nie znam żadnej osoby która wyzbyłaby sie egoizmu na tyle by zostawić kogoś dla jego dobra mimo ze kocha

On ma depresję? Chyba jak Ty jesteś obok, i to właśnie z Twojego powodu te jego nastroje, patrz akapit wyzej- nawet jeśli miałby depresję to nie zrezygnowałby z osoby którą kocha, tym bardziej nie chciałby jej odejścia

Kolejna sprawa: "mam tez cos z psychika, moze nawet chora psychicznie, naprawde mam klopoty z psychika"... Ile razy jeszcze będziesz sobie swoją urojoną choroba psychiczną tłumaczyc swoje idiotyczne zachowania jakich sie dopusciłaś? Biegałaś za nim z nożem, szantażowałaś, i tak dalej, ale przecież jesteś chora psychicznie wiec masz usprawiedliwienie- tak to odbieram

Na pocieszenie dodam, ze nie tylko Twoja wina w tym jest- z niego też niezły okaz: pisze z innymi w rewanzu za Twoje zachowania- tak jak Twoja choroba psychiczna jest usprawiedliwieniem Twojego głupiego zachowania, tak Twoje głupie zachowanie jest tylko marnym usprawiedliwieniem dla jego flirtów na boku, miał doskonałe tłumaczenie

nie spędzicie razem świąt bo byłaś niegrzeczna i musisz odpokutować- no jak dzieci normalnie...
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
A ja tam wierze w prawdziwa milosc na cale zycie i nasza jest taka, a Wy mowcie co chcecie.

Tej wiecznej i prawdziwej miłości nie widać na Twoim przykładzie, więc uznam to za bzdury jak zawsze <_<

Nie znajdzie sobie innej bo tego nie chce, bo ja jestem dla niego ta jedyna. Inny moze pokochalby ponownie, inna kobiete, ale nie on, bo tez uwaza, ze milosc jest jedna i jestem nia ja.

Wiesz czym jest narcyzm? <_< Nie truj już. Każdy tak pisze/mówi kiedy jest zdesperowany, że jest jedyna, ukochana i nie wiadomo jeszcze jaka. A Wy durne w to wierzycie i potem wielkie zdziwienie. Twój facet jest zdesperowany i dlatego pisze Ci co pisze, jak Ty to głupio interpretujesz to już nie moja sprawa. <_<

I on nie pokocha innej, tak jak ja innego tez nie.Miedzy nami naprawde jest magia, a takie uczucie zdarza sie tylko raz w zyciu. oza zlymi stronami zwiazku bylo tez cudownie, ale wiem ze ja popsulam to co piekne. Kiedys powiedzial ze bedzie z inna moze kiedys ale to tez w zlosci i powiedzial ze juz nie bedzie sie msxcil. Dlatego tak wiele razy probowal to naprawic, bo wie, ze beze mnie zycie bedzie gorsze.teraz wlasnie jest u mnie w domu i jest fajnie, jest czulosc, jest namietnosc :) papa
pozdrawiam

Pierdoły. Nie pokocha innej, bo Ty tak sobie życzysz? Zacznij żyć w realnym świecie, bez magii i wróżek ze skrzydełkami. <_< A próbował to naprawić, tylko i wyłącznie dlatego, że jest desperatem. Taki jest fakt. Ale wmawiaj sobie dalej, że jesteś kochana i jesteś dla niego tą jedyną. Wasza głupota i naiwność to nie mój problem <_<

Kinga napisał:
To pisałam ja- BABA. Hauser nie każda BABA jest taka jak piszesz.

Nie wszystkie są takimi psychicznymi wampirami jak Autorka, to prawda. Ale jeśli chodzi ogólnie o baby to wszystkie są takie same, ich słowa nic nie znaczą, ponieważ i tak mają swoje przeciwieństwo w czynach. Autorka jest tego doskonałym przykładem - mówi, że kocha, a czynami tak powolutku zabija. <_<
 

martak506

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2010
Posty
211
Punkty reakcji
2
Oj tak, bola mnie te jego flirty na boku, ale wybaczylam mu to. Sama jak juz pisalam nieco wyzej flirtowalam pare razy z chlopakami, nie wiem skad sie to u mnie wzielo. Stad tez moge wierzyc, ze zrobil to w zemscie, bo troche msciwy to on bywa, lubi sie za cos odplacic, co mu sie zlego zrobi. Poza tym ja pisalam w tych flirtach gorsze rzeczy, dawalamtemu chlopakowi z ktorym pisalam nadzieje, a jego smsy z inna byly na zasadzie :
a/ do jednej panny , wlasciwie takiej co ja zna, czy sie poznaja, on ja zna, ale udawal ze sie nie znaja a ona uwierzyla bo juz dawno chyba wykasowala jego numer, bo byla jakas dziwna
b/ do innej pisal cos tam co porabia, czym sie interesuje i jakby chcial sie spotkac, to tez zabolalo i z smsow wydawalo sie ze neizle sie znaja, ale to dlatego ze pokazal jej fotke i ona sadzila ze go gdzies widzial tak naprawde to zaczeli gadke na gg i potem gadali na komie i pisali tylko z 1 dzien.

A kiedys co pisal z kolezanka ze studiow to nie licze, bo to nie jest powod do zazdrosci, mimo ze bylam zazdrosna, ale to bylo nieuzasdnione, nie mialam powodow do zazdrosci, tylko jak mowie czasem przesadzalam z zazdroscia. A on tylko dal jej numer, bo mial dac jej prace do szkoly, bo ona nie umiala jej zrobic. Teraz wiem, ze to glupie, przeciez nie moge miec pretensji do swojego chlopaka, ze chcial pomoc kolezance, gdy miala problem.

No i wybaczylam mu te flirty, bo nie jestem bez winy. Jest taka zasada, ze njie warto byc chorobliwie zazdrosnym tez dlatego, ze bedac chorobliwie zazdrosnym niejako sprawiamy, ze nasz ukochany moze w koncu 'zechciec' pisac z minna dziewczyna, po to bo mysli sobie, ze dziewczyna ciagle kontroluje itp i nie ma powodu by osadzac, to moze w koncu by jej ten powod dac. To takie moje luzne tlumaczenie, ale to jest znane nawet w psychologii. Po prostu niektrozy sa juz tak zmeczeni ta chorobliwa zazdroscia i kontrola, ze w koncu zaczynaja flirtowac lub zdradzac z tej bezsilnosci i zlosci o te kontrole. A poza tym jak mowimy partnerowi, ze inna dziewczyna moze jest fajniejsza, ladniejsza, to mimo ze on zaprzecZa, bo nas kocha, to w koncu sam pomysli, ze moze rzeczywiscie lepiej znalezc sobie inna dziewczyne, bo ona chociaz moze nie bedzie chorobliwie zazdrosna.

Sluchajcie ja wiem ze mimo mego upiornego charakteru jestem przez niego kochana. Nawet jakby zwiazal sie z dziewczyna normalna, dobra, to moglby cieszyc sie, ze ma kogos kto jest dobry, ale tak naprawde nie kochalby jej, wracalby myslami do mnie, bo ja widze jak na mnie patrzy, czuje co nas laczy i on tez nie chce tego stracic. On kocha mnie, ale chce tez zebym sie zmienila.
On widze, ze czuje, ze albo ja albo inna.
Poza tym, flirty z inna osoba nie oznaczaja automatycznie, ze ukochana osoba nas nie kocha. Tzn moga to oznaczac, ale moga tez oznaczac, ze w zwiazku czegos brakuje. No i moj flirtowal na pewno dlatego, Ze w naszym zwiazku nie bylo najlepiej , czegos brakowalo. Poza tym jak ja flirtowalam to tego chlopaka nie pokochalabym wiem, jestem tego pewna. Jezeli bym hipotewtycznie zerwala z obecnym i zwiazala sie z tamtym co flirtowalam z fascynacji pewnej , to i tak bym go nie pokochala i caly czas kochalabym swojego obecnego chlopaka i o nim bym myslala. On flirtowal z inna i wprawdzie moglby poczuc zauroczenie, bo np ona by byla mila, dobra , moze ladna, ale tez sadze, ze gdyby sie z nia zwiazal to zrozumialby co stracil, ze stracil mnie, ze zaluje i jej by nie pokochal, bo zrozumialby, ze to laczy nas jest wyjatkowe i to o mnie by myslal. Te flirty byly zle, ale tak naprawde nic nie znaczyly. To byla tylko glupia zabawa, ale tylko siebie kochamy. Generalnie flirt to zabawa, ale ja jej nie powtorze

co do tych swiat... ja i on dalismy sobie szanse. ale nawet jak bede dla niego mila to nie spedzimy tych swiat bozego narodzenia co beda za miesiace.. bo wiadomo nawet jak bede dla niego dobra, to nadal bedzie troche za malo, 2 miesiace dobrego zwiazku to malo, bo wciaz bedzie pamietal te rany co mu zadalam., ale sam powiedzial, ze jak bedzie fajnie pomiedzy nami, to juz za pol roku, rok na pewno spedzimy razem swieta no i powie swojej rodzinie o nas bo teraz nie wiedza ze sie spotykamy.. byli naszemu zwiazzkowi przeciwni, a moj chlopak poki nie bedzie pewny, ze nasz zwiazewk ma sens nie chce mowi im prawdy, wiec pewnie dowiedza sie za rok, dwa.. teraz wszystko zalezy ode mnie.
nie dziwcie sie co do tych swiat, skoro tak jeszcze niedawno go ranilam, to nic dziwnego, ze nie chce byc ze mna na swietach i ze nie byl ze mna na swietach, po prostu nie jest na to gotowy.. i nie ejst pewny naszego zwiazku.. jakby to wygladalo,ze mialby udawac szczesliwego ze mna jak na razie nie jest. Wasi partnerzy gdybyscie tak ich ranily to albo by zerwali z Wami albo tez spedziliby swieta ale tak za rok, dwa bo nie byliby od razu gotowi.. a jak z rok, dwa bedzie pomiedzy nami dobrze, to on bedzie mial pewnosci, ze chce tych swiat razem, bedzie juz na to gotowy
z kims kto tak rani, ranil generalnie nie chce sie spedzac swiat.. dlatego on musi troche odczekac. a nawet jak spedzimy swieta za rok, dwa lata dopiero , nasze pierwsze swieta, to nic sie nie stanie, bedzie nam szkoda, ze wczesniejszych swiat nie spedzalismy razem, ale chociaz bwedziemy miec satysfakcje ze nam sie udalo

dzis bylo ogolnie bardzo milo, dal mi roz,e bylo czulo

a sory ze tyle pisalam o swoich problemach psychicznych, owszem mam je, ale to nie uprawnia mnie do tego, zebym go ranila.. dlatego robie wszystko by sie zmienic i jak na razie dobrze mi idzie
jak nie pojdzie do mej mysli to pojde do lekarza i bede sie leczyc
bo chce zeby bylo dobrze :_)
 
P

P@tryk

Guest
Po przeczytaniu wypocin Martusi2010 dziękuję Bogu, że nie mam dziewczyny, a jeśli już na to przyjdzie pora to będę się modlił, aby nie była taka jak nasza Martusia.

Co do tematu, jedna sprawa, zostaw tego chłopa bo mu w głowie mieszasz, zostań feministką, albo lesbijką, albo jedno i drugie.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Dziewczyno, bardzo go zranilas, to dobrze, ze nie dziwisz sie, ze nie jest gotowy spedzic z Toba swiat ani powiedziec rodzicom prawdy o Was. Jezeli chcecie byc razem, to nie badz juz taka zaborcza, bo jak sama zauwazylas prowadzi to czesto do kryzysu, a moze nawet rozwalic zwiazek. Wasz wisial na wlosku. Nie mnie oceniac Wasze uczucie, chociaz wydaje sie niedojrzale. Uczynisz jak zechcesz. Pamietaj, zeby byc cierpliwa i nie szantazowac juz, bo nie na tym polega zwiazek. Sztuka kompromisu to cos co powinnas opanowc. Wykorzystaj dobrze swoja szanse
Trzymaj sie,
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
Przeczytałem dwa Twoje wywody Autorko. Trzeciego nie ruszyłem dalej jak tylko pierwszy akapit. <_< Jesteś małą, żałosną istotą z kompleksami, która jeszcze założyła na forum temat, aby udowodnić sobie samej, że jest lepsza niż w rzeczywistości. Ale nikt Cię tu nie będzie klepał po plecach, że wybaczyłaś mu "wspaniałomyślnie" flirt. Bo to co Ty mu zrobiłaś, jest o wiele gorsze. Bo taki człowiek, ten życiowy nieudacznik i słaby psychicznie chłopak już nie zaufa. Będzie sam z rozsądku, choć tak naprawdę potrzebuje kobiety (kobiety, nie baby), ale nie odważy się znów zaryzykować. Przez Ciebie. Wbiłaś mu klin w mózg. <_<

Wmawiasz sobie, że Cię kocha. Daj mi choć jeden powód dla którego taka... osoba... jak Ty może być przez niego kochana. Ty i Twoja "miłość" to nic innego jak toksyny. Jesteś zwykłym popapranym wampirem, który żeruje na uczuciach i emocjach drugiej osoby. W dodatku osoby, którą "kocha". <_< Ale prawda jest taka, że jesteś zerem. Bo nie dość, że nie potrafisz przyznać się do błędu to próbujesz udowodnić tutaj, że nie jesteś taka zła i jeszcze jesteś dla kogoś miłością i całym światem. Ale tak nie jest. Nie jesteś kochana i nigdy nie będziesz. <_<

Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że Ty nie chcesz pomóc chłopakowi. Mój pierwszy post był prowokacją. Ot po prostu. Co bardziej rozgarnięci użytkownicy mnie przejrzeli napewno, ale nie Ty. <_< Gdybyś chciała mu pomóc, zignorowałabyś moją zaczepkę. A co zrobiłaś? Zaczęłaś mnie przekonywać, że jesteś przez niego kochana, że świata poza Tobą nie widzi. Jesteś zwykłą idiotką, która uważa, że zrobi z kogoś debila. Ty nie oczekujesz pomocy dla niego, ale dla siebie. Jedyne co chcesz to rady jak to naprawić. Bo odpowiedź na to jak mu pomóc masz w moim pierwszym poście - od...ejdź od niego i daj mu żyć. Ty jednak wolisz sobie wmawiać, że wszystko czego mu potrzeba to Ty i Twoja toksyczna miłość <_< Zatem dobrze, rób tak dalej. Ale niech Ci do głowy nie przyjdzie, żeby się potem tu żalić, że jesteś samotna i po przeżyciach, bo Cię "zły facet kopnął w żyć". <_< To forum i tak schodzi na psy za sprawą takich jak Ty, a mnie się to bardzo nie podoba. Jeśli kiedykolwiek zostanę tutaj moderatorem, to módl się, żebym Cię nie wyłapał. Bo nie dość, że dostaniesz bana, to jeszcze dostaniesz blokadę ID i żadne proxy nie pomoże Tobie, ani Tobie podobnym... stworzeniom. Chętnie bym się wziął za wszystkich takich pacanów. Wręcz z rozkoszą pokazałbym, że Internet jest dla myślących ludzi, a nie dzieciaków, które nie dorosły do normalnego życia. <_<

Z politowaniem,
Hauser.
 

martak506

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2010
Posty
211
Punkty reakcji
2
Przeczytałem dwa Twoje wywody Autorko. Trzeciego nie ruszyłem dalej jak tylko pierwszy akapit. <_< Jesteś małą, żałosną istotą z kompleksami, która jeszcze założyła na forum temat, aby udowodnić sobie samej, że jest lepsza niż w rzeczywistości. Ale nikt Cię tu nie będzie klepał po plecach, że wybaczyłaś mu "wspaniałomyślnie" flirt. Bo to co Ty mu zrobiłaś, jest o wiele gorsze. Bo taki człowiek, ten życiowy nieudacznik i słaby psychicznie chłopak już nie zaufa. Będzie sam z rozsądku, choć tak naprawdę potrzebuje kobiety (kobiety, nie baby), ale nie odważy się znów zaryzykować. Przez Ciebie. Wbiłaś mu klin w mózg. <_<

Wmawiasz sobie, że Cię kocha. Daj mi choć jeden powód dla którego taka... osoba... jak Ty może być przez niego kochana. Ty i Twoja "miłość" to nic innego jak toksyny. Jesteś zwykłym popapranym wampirem, który żeruje na uczuciach i emocjach drugiej osoby. W dodatku osoby, którą "kocha". <_< Ale prawda jest taka, że jesteś zerem. Bo nie dość, że nie potrafisz przyznać się do błędu to próbujesz udowodnić tutaj, że nie jesteś taka zła i jeszcze jesteś dla kogoś miłością i całym światem. Ale tak nie jest. Nie jesteś kochana i nigdy nie będziesz. <_<

Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że Ty nie chcesz pomóc chłopakowi. Mój pierwszy post był prowokacją. Ot po prostu. Co bardziej rozgarnięci użytkownicy mnie przejrzeli napewno, ale nie Ty. <_< Gdybyś chciała mu pomóc, zignorowałabyś moją zaczepkę. A co zrobiłaś? Zaczęłaś mnie przekonywać, że jesteś przez niego kochana, że świata poza Tobą nie widzi. Jesteś zwykłą idiotką, która uważa, że zrobi z kogoś debila. Ty nie oczekujesz pomocy dla niego, ale dla siebie. Jedyne co chcesz to rady jak to naprawić. Bo odpowiedź na to jak mu pomóc masz w moim pierwszym poście - od...ejdź od niego i daj mu żyć. Ty jednak wolisz sobie wmawiać, że wszystko czego mu potrzeba to Ty i Twoja toksyczna miłość <_< Zatem dobrze, rób tak dalej. Ale niech Ci do głowy nie przyjdzie, żeby się potem tu żalić, że jesteś samotna i po przeżyciach, bo Cię "zły facet kopnął w żyć". <_< To forum i tak schodzi na psy za sprawą takich jak Ty, a mnie się to bardzo nie podoba. Jeśli kiedykolwiek zostanę tutaj moderatorem, to módl się, żebym Cię nie wyłapał. Bo nie dość, że dostaniesz bana, to jeszcze dostaniesz blokadę ID i żadne proxy nie pomoże Tobie, ani Tobie podobnym... stworzeniom. <_<

Z politowaniem,
Hauser.


Jezeli nie zwiaze sie z inna kobieta, to bedzie oznaczalo, ze tego po prostu nie chce i ze zapewne to mnie darzyl prawdziwym uczuciem, a nie ,ze nie potrafilby znow zaufac. to, ze jestem dla niego wyjatkowa, to sie czuje. Moze zle zrobilam piszac tu ; to co wiecie o nas to tylko pare slow, ktore tu napisalam. Moze gdyby moj chlopak napisal tu o nas, co do mnie czuje, kim dla niego jestem, uwierzylbys, ale on nie lubi wypowiadac sie na forach, mowic o swoich uczuciach, czasem jest skryty no i wiadomo, ze nie chwale sie, ze opisuje tutaj nasze problemy. Najwazniejsze jest to, ze jestem anonimowa, troche wstydzilabym sie mowic o tym moim znajomym. Wstyd mi, po prostu.
Jednakze dzielisz na baby i kobiety, mnie przydzieliles do tych okropnych bab, przydzielaj jak chcesz, ale to nic nie zmieni.
Jestem kochana i nic o mnie nie wiesz. Jestem juz z nim te 2 lata i troche wiem. Nie jestem zadnym narcyzem, ktory chce podwyzszyc swoja samoocene, w koncu tylko trafilam na chlopaka, ktory jest dla mnie calym swiatem. Mial chwile, gdy mial mnie serdecznie dosc, chcial to skonczyc, ale teraz mysle, ze zmierza ku dobremu. Cche, to naprawic, bo naprawde sie kochamy, oboje chcemy to naprawic. Gdyby on powiedzial mi na pewno, ze nie chce juz byc ze mna, ze to koniec, to dalabym mu spokoj. Moze odebralabym sobie te nedzne zycie, bo jakby nie patrzec zycie dla mnie bez niego jest meczarnia i nawet jesc mi sie wtedy nie chce, wstac z lozke tez nie,jestem taka odretwiala, ale odeszlabym. Tak jak mowie, chocby samobojstwo bylo dla niektorych beznadziejnie glupie, czulabym, ze odeszlabym z tego swiata, bo byl taki okres co chyba nie widzialam go miesiac i mielismy przerwe w zwiazku i ledwo to przezylam , caly czas na nic checi i nawet jak bylam z kolezankami i probowalam cieszyc sie zyciem, to i tak czulam pustke, jakis taki bol nawet fizyczny , niepokoj. Nie wiem jak to opisac. Ale mimo tego, ze staralam sie zyc normalnie, to czulam sie hmmm jakbym doslownie miala umrzec, tak czulam sie jakbym umierala odchodzila z tego swiata, czulam, ze jeszcze troche, a bedzie ze mna naprawde zle. Dlatego moze skrocilabym swe zycie, bo to jest bol ciezki do zniesienia, chyba nie na moje barki, ale miejsza z tym.
Mojemu ukochanemu robilam wiecej zlych rzeczy niz opisalam w moim poscie, w moim temacie, np wypytywalam go o glupoty, kiedys podczas seksu chcialam go zmusic, zeby we mie "skonczyl" bo chcialam za wszelka cene byc w ciazy.. teraz wiem, ze na wszystko jest czas i do niczego nie zmuszam.. przeciez ja ejstem jeszcze mlodziutka gow.niara, na pewne sprawy trzeba poczekac.
No i inne zle rzeczy robilam, ale za duzo opisywac. Dzis tez mialam moment krytczny, jakbym znow chciala go wypytywac go o glupoty, ale zgasil mnie, zebym tak nie robila.. znow jakbym stracila kontrole nad soba, ale bede nad tym pracowac.. a jak nie to jak pisalam pojde do lekarza.
Hauser Ty uwazasz chyba ze on moglby mnie kochac tylko wtedy gdybym ja byla dobra i slodka dziewczyna, dobra dla niego. A przeciez nie kocha sie za cos tylko mimo wszystko, a wiec on kocha mnie mimo moich wad, ale zmienie sie dla neigo, bo chce zeby miedzy nami sie ulozylo i nie chce go ranic, bo co to za zwiazek w ciaglych klotniach, bez spedzania wspolnych swiat, bo on mi nie ufa czy zwiazek gdzie sie ciagle podejrzewa druga strone o zdrade. Dlatego chce sie zmienic. I za kilka lat moze bedziemy razem spedzac swiata, moze razem wyjezdzac, moze za kilka lat bedziemy szczesliwi ze dalismy sobie szanse :)
a mowilam ze jestem chora psychicznie, bo tego co zlego robilam nie robilam z premedytacja.. tylko to bylo tak jakby ze ja tego nie chcialam robic a i tak robil;am.. tak jakbym nie miala kontroli nad umsylem. moj byly chlopak tez mowil, ze z moja psychika jest cos nie tak. czasem nam nawet pewne urojenia, ze korci mnie zeby zrobic cos glupiego, bo inaczej jestem wsciekla. po prostu mam w sobie wiele emocji
a wtedy co grozilam mu nozem to moi rodzice mowili, ze zachowywalam sie jak opetana,. .darlam sie.. piana leciala mi z ust.. juz nigdy tak od tego momentu tak nie postapilam a minal rok.. tzn nadal go ranilam wiec nie bylo idealnie wiec tez nie dziwie sie ze nadal nie chce spedzac ze mna swiat, tylko moze za rok , dwa spedzimy je razem. ale juz nie bylo grozenia nozem, takiej psychozy. na szczescie
po prostu w zwizzku moim problem zazwyczaj bylo to, ze zawsze chcialam stawiac na swoim, a jak on mi sie sprzeciwial to robilam takie glupoty , szantazowalam go, ten noz, przyduszanie go, potem on ze zlosci przydusil mnie.. zebym go wiecej nie przyduszala itp. aLE teraz juz wiem, ze zwiazek to partenrstwo , nie moge nikim tak rzadzic. po prostu
kiedys nawet bylam zla, ze z miesiac , dwa przed naszym poznaniem, pisal innej ze ja kochac.. ale teraz nie jestem.. pzeciez wtedy jeszcze nie bylismy razem, wiec mial prawo tak innej pisac.. chociaz teraz wiem, ze mimo tego, ze pisal innej ze ja kocha to nie czul do niej tego co do mnie.. ja tez mialam chlopaka , mowilam ze go kocham ,ale potem zrozumialam, ze to bylo tylkozauroczenie, a teraz mojego chloppaka kocham, wiec jak widac nie zawsze wypowiada sie te magiczne slowa 'kocham cie' szczerze

Ja wiem , ze popelnilam wiele bledow, ale po prosru wierze w nas i wiem, ze jak poprawie swpoje zachowanie, to moze za rok, dwa on juz nie bedzie mial watpliwosci co do bycia ze mna i juz wtedy za rok , dwa beda wspolne swieta, moze zamieszkamy razmy itp tak jak wczesniej mowilma
teraz po prostu musze odbudowac to co zepsulam
teraz tych swiat co beda nie spedzimy razem, ale sylwestra pewnie tak, bo sylwester to co innego , do swiat tylko on potrzebuje czasu by sie przelamac zeby byc gotym by je ze mna spedzic.. ale jak na razie bede po prostu z nim sie spotykac i dawac z siebie wszystko, pokazywac jak mi na nim zalezy, jak sie zmienilam
Wierze, ze jak diametralnie zmienie swoje zachowanie, to on w koncu bedzie ze mna szczesliwy, a co zle pojdzie w niepamiec. Trwaly zwiazek potrafi pokonac wiele przeszkod. Wiele jest zwiazkow, gdzie ludzie ranili sie, nawet zdradzali lub nawet jedna osoba ranila lub byla chora psychicznie, a mimo tego wyszli z tego obronna reka.
Dlatego wierze w nas
Jezeli wczoraj po tym jak napisal mi zegnaj nie odezwalby sie,. to dalabym mu spokoj jak mowilam i najwyzej sama bym odeszla z tego swiata lub zylabym ale zylabym jak roslinka nieszczesliwa, bo bez niego wszystko jest szare, ale nie zawracalabym mu glowy. Ale jednak odezwal sie, potem napisal, ze tylko spal po pracy, bo byl zmeczony, a to oznacza, ze zmienil zdanie. ze to zegnaj bylo na wyrost, ze jednak chce ze mna byc
a dzis jak bylismy na dworzu to sam nawet prosil bym mu dala raczke :)
i kupil mi czekolade na przeprosiny ze ostatnio napil sie wodki z zalamania
bylo super
namietnie w lozku
kiedys byl tez przeciwnikiem slubu, ale odkad jestem ze mna mysli o tym
wyglada na to ze on chce byc ze ,mna i mam nadzieje ze sie nie rozmysli i mam nadzieje, ze ja nie rozwale znow swa glupota tego zwiazku , ze juz sie ulozy :)
to tyle
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
Wiesz co... jesteś po prostu głupia. Głupia aż do bólu. <_< Piszesz jakieś poematy o sobie i swoich przeżyciach, tony tekstu, zero treści. <_< Ale oczywiście narcyzem nie jesteś <_< Twój chłopak nie chce nic ratować. Zrozum w końcu, że tacy ludzie jak on to desperaci. Zawsze kurczowo się trzymają nawet brzytwy. <_< I tylko dlatego, Twój chory umysł widzi w tym jeszcze jakąś szansę. Ciągle tyko "on mnie kocha, to się czuje". A jakieś dowody na tę miłość? Gdyby chciał coś naprawić, to teraz rozmawiałabyś z nim, a nie... opowiadała bajki na dobranoc. Ale tak nie jest, bo nawet nie chce Cię widzieć. A jak się do Ciebie odezwie, to mózg ma już tak wykolejony dzięki Tobie, że nie jest w stanie racjonalnie spojrzeć na Twój beznadziejny przypadek. <_< Chyba, że jesteś już zupełnie pozbawiona szarych komórek i uważasz, że rozmowa na forum załatwi sprawę? Jeśli tym bardziej sama wiesz najlepiej, że Cię kocha i jesteś dla niego wszystkim? Chcesz rady innej niż to, że masz go zostawić? Bardzo proszę: Porozmawiaj z nim, pokaż mu ten temat, ale jak będziecie rozmawiać, nie gadaj non stop o sobie. Wtedy sam odejdzie i wszyscy będą zadowoleni. Oprócz Ciebie rzecz jasna, ale to najmniej ważne. Nieistotne wręcz. <_<

Coś Ci powiem apropo Waszej "wiecznej miłości". To jest tak rzadkie zjawisko, że niemal nie występuje. Ale jeśli już jest, to nigdy nie pojawiają się takie problemy o ile pojawiają się w ogóle. <_< Jak pisałem na początku - nic nie wiesz i nic nie czujesz. A wiesz dlaczego to zjawisko nie prawa bytu jeśli mowa o Was? Jesteście niedopasowani zupełnie do siebie, a Ty nie znasz nawet znaczenia słowa "miłość", czy nawet "związek". Po Twoim zachowaniu widać to najlepiej. Nie trudź się i nie odpisuj mi. Mam dość czytania poematów bez treści o tych samych argumentach "to się czuje". Jesteś pusta. Myślałem, że będziesz ciekawszym przypadkiem, ale Ciebie nawet nie stać na konstruktywną dyskusję. Gratuluję, bo jesteś pierwszą osobą, której poziom zniechęca mnie do samego przeczytania tego co pisze, do tej pory mi się to nie zdarzało. <_< Po raz kolejny powtórzę - NIE odpisuj mi. Zamiast zajmować się mną, porozmawiaj ze swoim facetem, ale normalnie, nie przez gg. Im szybciej zobaczy, że nie jesteś w stanie się zmienić, bo masz to w nosie tym lepiej dla niego. <_<

Żegnam, życzę samych nieszczęść i chorób,
Hauser.
 

martak506

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2010
Posty
211
Punkty reakcji
2
Wiesz co... jesteś po prostu głupia. Głupia aż do bólu. <_< Piszesz jakieś poematy o sobie i swoich przeżyciach, tony tekstu, zero treści. <_< Ale oczywiście narcyzem nie jesteś <_< Twój chłopak nie chce nic ratować. Zrozum w końcu, że tacy ludzie jak on to desperaci. Zawsze kurczowo się trzymają nawet brzytwy. <_< I tylko dlatego, Twój chory umysł widzi w tym jeszcze jakąś szansę. Ciągle tyko "on mnie kocha, to się czuje". A jakieś dowody na tę miłość? Gdyby chciał coś naprawić, to teraz rozmawiałabyś z nim, a nie... opowiadała bajki na dobranoc. Ale tak nie jest, bo nawet nie chce Cię widzieć. A jak się do Ciebie odezwie, to mózg ma już tak wykolejony dzięki Tobie, że nie jest w stanie racjonalnie spojrzeć na Twój beznadziejny przypadek. <_< Chyba, że jesteś już zupełnie pozbawiona szarych komórek i uważasz, że rozmowa na forum załatwi sprawę? Jeśli tym bardziej sama wiesz najlepiej, że Cię kocha i jesteś dla niego wszystkim? Chcesz rady innej niż to, że masz go zostawić? Bardzo proszę: Porozmawiaj z nim, pokaż mu ten temat, ale jak będziecie rozmawiać, nie gadaj non stop o sobie. Wtedy sam odejdzie i wszyscy będą zadowoleni. Oprócz Ciebie rzecz jasna, ale to najmniej ważne. Nieistotne wręcz. <_<

Coś Ci powiem apropo Waszej "wiecznej miłości". To jest tak rzadkie zjawisko, że niemal nie występuje. Ale jeśli już jest, to nigdy nie pojawiają się takie problemy o ile pojawiają się w ogóle. <_< Jak pisałem na początku - nic nie wiesz i nic nie czujesz. A wiesz dlaczego to zjawisko nie prawa bytu jeśli mowa o Was? Jesteście niedopasowani zupełnie do siebie, a Ty nie znasz nawet znaczenia słowa "miłość", czy nawet "związek". Po Twoim zachowaniu widać to najlepiej. Nie trudź się i nie odpisuj mi. Mam dość czytania poematów bez treści o tych samych argumentach "to się czuje". Jesteś pusta. Myślałem, że będziesz ciekawszym przypadkiem, ale Ciebie nawet nie stać na konstruktywną dyskusję. Gratuluję, bo jesteś pierwszą osobą, której poziom zniechęca mnie do samego przeczytania tego co pisze, do tej pory mi się to nie zdarzało. <_< Po raz kolejny powtórzę - NIE odpisuj mi. Zamiast zajmować się mną, porozmawiaj ze swoim facetem, ale normalnie, nie przez gg. Im szybciej zobaczy, że nie jesteś w stanie się zmienić, bo masz to w nosie tym lepiej dla niego. <_<

Żegnam, życzę samych nieszczęść i chorób,
Hauser.

Odpisze Ci, a to czy Ty odpowiesz, to juz Twoja sprawa. Nazywaj to jak chcesz, ale on nie jest desperatem, po prostu wierzy w moja zmiane, mimo wszystko. Chce to naprawic. Przez jakies pierwsze 3 miesiace zwiazku bylo idealnie, a wiesz czemu? A dlatego, bo nie zachowywalam sie jeszcze jak nienormalna. Wtedy jeszcze panowalam nad soba. Bylismy zgrani, nie klocilismy sie. Rozumielismy sie bez slow. W kwestii lozkowej super, duchowej tez. Wtedy jego rodzice wiedzieli o nas i nawet bylam na zareczynach jego brata. Bylo wspaniale. Dodatkowo mamy podobne poczucie humoru, wiec bardzo czesto smiejemy sie z tych samych zartow. Ciezko opisac to uczucie, gdy czujesz, ze ktos Ci jest pisany. A i nie jestesmy desperatami z jednego prostego wzgledu, mamy powodzenie u plci przeciwnej , szczegolnie on, mowie to obiektywnie. Jest przystojny i mowilo mu to juz wiele kobiet, przyciaga wzrok.Ponadto nie nudzimy sie swoim towarzystwem.

On teraz spi, bo na rano idzie do pracy, ja jeszcze nie spie, on wie, ze jestem nocnym markiem, ogladam tez horror. On wie jak to lubie ogladac :) Wlasciwie to mowilam, ze temat mozna uznac za zamkniety, miedzy innymi dlatego, ze ja i on jestesmy razem i staramy sie odbudowac to co zle. Na razie nie bedzie wspolnych swiat, bo po tym jak go ranilam za wczesnie na to, ale jak mowilam, za rok , dwa pewnie tak :) jak sie ciesze, ze dal mi szanse

Nie mam zamiaru pokazywac tego tematu jemu, ale wiem, ze nie obrazilby sie. Jednakze chyba grunt, ze wie, ze pisze na forum, partnerzy nie musza dokladnie pokazywac o czym pisza. To tak jak kontrolowanie telefonu. Robilam to, teraz czasem tez patrze jego telefon , ale walcze z tym, bo to glupie. Wlasnie raz jak patrzylam telefon, to byly te flirty, ale dobrze, ze to za nami. ale wiem, tez ze ja zranilam go bardziej niz on mnie. No i wlasnie tak jak on nie musi mi pokazywac telefonu, tak jak tego co pisze na forum, bo jest cos takiego jak prywatnosc i nawet w zwiazku powinna istniec. A ja po prostu musze mu zaufac, ze on nie pisze z zadna nic sprosnego na komie, a on mi, ze ja tez w zaden sposob nie zdradzam go na forum. a teraz tylko opisalam swoj problem, ale wlasciwie nie ptrzebuje wiecej porad.

Nie ejst desperatem tez dlatego, ze czesto sam proponuje spotkania, nie musze go zmuszac. Mimo, ze czasem nie wie czy ze mna byc, to chce mnie widziec. Teraz jednak mam wrazenie, ze chce ze mna byc i zdania nie zmieni. a gdy jestesmy razem, to nieba by mi przychylil. Mowi, ze mnie kocha, ale przede wszystkim wyraza to czynami nawet drobnymi. Jest taki slodki, opiekunczy. nigdy nie pozwala, zebym sama czekala na pociag, wiem ze to taki zwykly gest, ale jak mily, wszelie decyzje konsultuje ze mna, swego czasu mowilam, zeby nie szedl na studia bo bylam zazdrosna niepotrzebnie o te kolezanke ze studiow co mial jej pomoc w pracy pewnej.. ale potem zrozumialam, ze to bylo nieuzasadnione i powiedzialam, ze lepiej, zeby poszedl na studia, bo ma tylko zaliczony jeden rok, ale on jest taki zalamany, czesto mu sie nic nie chce, ze sam mowi, ze mzoe pojdzie na studia, ale chyba nie pojdzie na studia.. tym bardziej nie teraz. po prostu chce pracowac, a na studia nie ma checi, ale kto wie moze kiedys wroci na studia, a jak nie wroci na studia to trudno i tak wierze ze nawet jezeli zmieni te prace gdzie pracuje teraz to znajdzie inna prace i to dobra, bo przeciez czesto nawet ludzie ze srednim wyksztalceniem czy zawodowym znajduja dobra prace, a czasem nawet studenci nie maja pracy, a wiec ja wierze w niego i da sobie rade z papierkiem czy nie
teraz nawet pyta czy jego zdaniem powinnam isc na studia, tak jakby bral pod uwage to co ja mysle
gdy dluzej do niego nie pisze to martwi sie, dzwoni
gdy np nie mowie mu nic czulego, to w koncu mowi czemu tego nie mowie
taki moj skarb :)
przy nim czuje sie taka bezpieczna, jakby swiat nie istnial, czuje te magie, a po spotkaniu tylko zal, ze juz sie skonczylo

Mimo tego, ze tu tak wiele pisze o naszej milosci, to nie dlatego, ze chce Wam cos udowodnic, ja tylko czasem taka gadula i lubie sie wygadac.
On wie o tym co czuje, mowie mu o tym.

I nie musisz mi mowic, jak mam gadac z moim chlopakiem, bo przeciez to logiczne, spotykamy sie tak z 3 razy w tygodniu bo praca ale kiedys codziennie
raz chcielismy sie spotkac ale zranil sobie noge i spotkalismy sie kiedys indziej bo jak mowilam na razie jego rodzice nie wiedza o naszycvh spotkaniach, ale za rok, dwa jezeli uda mi sie naprawde zmienic, to on im na pewno powie prawde o nas, bo juz bedzie na to gotowy
juz raz rok temu chcial im powiedziec prawde ale ja bylam jednak taka niemila, nie zmienilam sie, bylam okropna, ze mimo ze chcial powiedziec, to powiedzial, ze przez moje zachowanie nie chce, ze gdyby zachowanie bylo lepsze, to by powiedzial
a raz tez jak bylam na niego zla, to w klotni pisalam do jego matki, ze mamy kontakt. raz to zlekcewazyla. a raz znowoz pyrala jego o to to on chcial powiedziec, ze tak naprawde jestem kolezanka justyna, ale potem powiedzial, ze to nie jej sprawa i niewazne.. wiec tak naprawde pozostawil jej w niepewnosci
ale tak jak mowie, jak sie zmienie na lepsze to za rok, dwa on na pewno powie swoim rodzicom cala prawde o nas, ze sie spotykamy :0 choc na pewno bedzie to dla nich szokiem, ze przez 3 lub 4 lata oklamywal . poklamuje ich i ze mowil im ze sie ze mna nie spotykal a tak naprawde sie ze mna spotykal.. ale zalezy im na nim wiec pewnie mu wybacza...mimo ze na pewno nie beda zadowoleni, bo juz mysla, ze od roku czyli od poprzedniego sierpnia czyli tej akcji z nozem sie nie spotykamy ani nawet nie many kontaktu telefonicznego.. zdziwia sie ale trudno ;p
w kazdym razie walczymy o nasza milosc

Ty myslisz, ze on mnie zsotawwi, ale zebys sie nie zdziwil.

I nie wiem jak mozesz byc takim okrutnym czlowiekiem i niszczyc mi samych nieszczec i chorob. W profilu tak piszesz, ze dla Ciebie chyba wazna polemika itd. Do kazdego rozmowcy powinno sie miec szacunek, a z tego co widze, to chyba jak ktos mysli inaczej niz Ty, to juz zyczysz tego co zle, a tak sie nie robi. Jestes chyba okrutny i wyrachowany. Tak to widze


a pierwszyshc swiat nie spedzeilismy razem mimo ze nam sie dobrze ukladalo bo bylismy ze soba dopiero 3 lub 4 miesiace. uznal, ze to troche za wczesnie.. nie dziwie sie. ktos inny mzoe bylby gotowy ale on akuart nie. to tak samo jak nikt nie bylby gotowy po tygodniu , dwoch, a on po kilku miesiach jeszcze nie gotowy, a teraz nie ejst gotowy na te swieta przez te rany. ale koniec o tych swietach gadki

On jak mnie nie znal byl bardzo zamkniety w sobie, przy mnie sie otworzyl. Jak bylismy nad morzem rok temu to odbilo mi i powiedzialm ze juz nie chce z nim byc ,.. troche sie rozplakal, bylo mu smutno, mowil mi sam , ze jestem ta jedyna i ja wiem, ze to bylo szczere. Sam mowil ze moze to wygladac ze jest ze mna bo nie ma znajomych itp i ze na poczatku myslal ze moze tak jest.. ze ma tylko mnie, ale potem uswiadomil sobie, ze jestem wyjatkowa i nigdy nie chcialby mnie stracic nawet gdyby mial wielu znajomych, bo to milosc nas laczy. On wiele sie dla mnie poswiecal, nawet spotykal sie ze mna jak byl chory, zle sie czul, dla niego to nie mialo znaczenia. Robil wszystko bym byla zadowolona. A inne dla niego sie nie liczyly, tak jak inni dla mnie. Odkad byl ze mna nie potrzebowal juz nawet ogladania zboczonych scen, tym bardziej, ze mowilam, ze wolalabym, zeby wystarczal mu nasz seks,. w koncu ma to prawie na codzien i chcialabym go ja tylko krecic, byc dla niego tak wyjatkowa. I tak jest. Ufal mi nawet jak powiedzialam, ze moze we mnie skonczyc bo mam dni nieplodne a wtedy klamalam, to bylo okropne.
wybaczyl mi nawet najgorsze rzeczy
a jaki byl zazdrosny jak dowiedzial sie o moich flirtach .. powiedzial ze chce byc dla mnie najlepszy i wyjatkowy
nasze chwile byly piekne, zawsze mamy tematy do rozmowy, nawet jak o niczym nie gadamy, to jestesmy czuli i jest slodko
a jak sie poznawalismy to mialam isc na basen by zaliczyc na wf ale nie poszlam bo chcialam byc przy nim
taka magia miedzy nami
i on zawsze obchodzi sie ze mna delikatnie, jest mily, mowi wszystko tak, zeby mnie nie urazic.. i zawsze mnie wspiera gdy mam problemy
nawet jak wywalili mnie z pracy po 3 miesiacach pracy to wspieral
i zawsze powtarza ze musze wierzyc w siebie bo jestem piekna, a ponadto madra, zdolna,kiedys nawet uzyl slow ze jestem geniuszem, bo bardzo dobrze sie ucze. ze wiele sie mozna ode mnie nauczyc
czesto czuje jakbym znala go od urodzenia, on zawsze mnie rozumie.. i prawie zawsze mamy podobne zdanie w roznych kwestiach
i podobnymi kwestiami sie interesujemy
kiedys jak zapoznal mnie ze swim kolega to zrobil to chetnie widzialam ze sie mnie nie wstydzi nawet mowil ze przy nim ze jest dumny ze mnie ma, ze jestem wspaniala, komplementom nie bylo konca
to chyba tyle.
 

martak506

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2010
Posty
211
Punkty reakcji
2
Dzis znow ma stany depresyjne. Pisze, ze ma dosc zycia. ze praca, zarabianie pieniedzy nie daje radosci. ze zabilby sie ale teraz nie ma odwagi. Moze jeszcze czuje, ze moze kiedys zycie sie odmieni. Mwoi, ze co mu po zycie, ze chcialby zasnac, nie obudzic sie. ze zycie jest bez sensu. no nic mam nadzieje, ze w koncu mu to minie lub odwiedzi specjaliste, zeby znow zauwazyc sens zycia, bo to jest gleboki problem. a ja bede po prostu przy nim bo go kocham . mimo ze uwazacie, ze popelniam blad, jednak ja mam swoj rozum i postepuje tsk jsk chce.



Dodam jeszcze cos czego nie dodalam na poczatku, zapomnialam. Gdy poznawalam go, to juz mial stany depresyjne. Sam mi mowil, ze dosc czesto ma tak, ze nagle mimo jego woli dopada go taki dzien, ze ma taki zly nastroj, ze jest dla wszystkich niemily, opryskliwy. Raz wlasnie na poczatku znajomosci zwyzywal mnie nieladnie, nawet padly przeklenstwa Ty ku.... bez zadnego powodu. Mial tez komunikator, tzn portal i tam tez widzialam, ze keidys zwyzywal dziewczyne bez powodu. Po prostu nie mial na to wplywu jakby, dlatego potem bardzo zalowal, nie chcial tego zrobic, ale zrobil. Jakby nie mial nad soba kontroli. I powiedzial mi juz na poczatku znajomosci, ze czesto czuje sie tak, ze jak nie ma z nikim kontaktu , jest sam, samotny, to czuje sie najlepiej. A gdy ma kontakt z kims nawet ze mna czy ze zwyklym kolega, to czuje sie okropnie, jest przybity, zalamany. Tak mi to wyjasnila. Dlatego tez dla niego nie byloby strasznbym problemem do konca zycia nie byc z inna dziewczyna, on czasem nawet mi mowil, ze chyba jak byl samotny to bylo mu lepiej. Bo wlasnie mial taki okres w zyciu, kilka lat, ze tak sie zamknal na swiat, tak sie odizolowal, ze nie mial kontaktu z otoczeniem , z nikim nie gadal, chyba ze czasem na necie chyba. Mysle, ze to glownie przez tego ma taka depresje i niechec do zycia. Widocznie przyzwyczail sie do samotnosci oraz bycia samemu, dlatego terazx, gdy jest w zwiazku czuje sie nieswojo i ciezko mu. Ma zachamowania blokady. Wczesniej o tym nie pomyslalam. Mimo ze to przeciez takie logiczne i oczywiste.
A zawsze mi mowi, ze nie potrzebuje psychologa. Teraz powiedzial mi :"pogram sobie mala" a jeszcze z godzine temu pisal, zebym moze znalazla sobie innego, bo on innej nie chce, ale ja pewnie chce, bo mi nie ufa i mysli, ze jestem zdrajczynia
wiec widzicie jego nastroj zmienia sie z godziny na godzine, chwile czuly, a potem za godzine chce to zakonczyc
zamknijcie ten temat bo nic nowego nie wnosi
pozdrawiam
 
Status
Zamknięty.
Do góry