Hmm samo określenie, kto to jest dżentelmen może bywać problematyczne. Mnie się kojarzy z takimi starymi czarno-białymi filmami z lat 50-tych (?), gdzie facet z nienagannymi manierami zawsze się przed kobietą ukłonił, zaprosił do tańca, przepuścił z drzwiach itd. itp.
Czy dzisiaj są tacy ? Wydaje mi się, że nie. Dlaczego ? Aaa odpalę z grubej rury - może i miło takiej kobiecie gdy dzentelmen okazuje jej zainteresowanie, ale prawda jest taka, że do łóżka to ona z nim nie pójdzie. Pójdzie z łajdakiem, który ma w nosie maniery, i którego średnio interesuje zdanie kobiety, to co ona sobie o nim pomyśli. Im bardziej kobieta jest atrakcyjna, tym więcej facetów jej nadskakuje, więc ona tym bardziej ich ignoruje. W rezultacie jej uwagę przykuwają ... wyjątki. Czyli np. krnąbrny facet, który będzie się zachowywał tak jakby nie zauważył jej urody, będzie dalej twardy jak skała, pewny siebie. Przed takim, kobieta z miłą chęcią rozłoży nogi, a dzentelmen to przyda jej się raz na ruski rok na balu gdzieś, jak sie ukłoni jej w pas i zaprosi do tańca...
Popyt na dzentelmenów może i jest, ale jest w tym coś z ... egoizmu. Część kobiet chciałaby obcować z dzentelmenami, sęk w tym, że od siebie umieją dać niewiele, a właściwie to umieją tylko od tych dzentelmentów brać. Więc dzentelmeni naturalną koleją rzeczy wymarli
Sam siebie też nie nazwałbym dzentelmenem. Przepuszczam panie w drzwiach do biura, marketu, autobusu. Koleżance, która nie umie z parkingu wyjechać własnym autem, pomagam. Czasem nawet odwożę do domu. Dlaczego to robię ? Bo zdaję sobie sprawę, że ona musiałaby włożyć w dane zadanie znacznie więcej energii, a ponieważ mnie to niewiele "kosztuje" więc mogę pomóc.
Z pomaganiem kobietom to jest taki problem, że czasem człowiek nie wie, kiedy przekracza granicę i staje się zwyczajnym frajerem, którego kobieta z radością dyma, myśląc sobie, że skoro on jest takim frajerem, aby jej za friko pomagać, no to ona bez skrupułów z tego korzysta
Szczerze mówiąc wolę pomagać mężczyznom - tam nie ma podtekstów. Ani jedna strona, ani druga nie wyobraża sobie Bóg wie czego. Relacje sa po prostu zdrowsze - nikt nikomu do głowy nie wchodzi i najważniejszą sprawą jest owa pomoc, a nie drugie, trzecie dna (dlaczego on mi pomaga ? może chce ode mnie seksu ? cham jeden. a może po prostu jest miły ? ale dlaczego z taką chęcią mi pomaga, a innym mniej ? :] )