Nasz związek trwał 6 lat.To uczucie ,które Nas łączyło bylo piękne,niewinne,czyste,pierwsze.. Poczatkiem tego roku On wyjechal za granice by uciec od wlasnych problemow, chcial uporzadkowac swoje zycie..po 2och miesiacach przyjechalam do Niego-razem spedzilismy jeszcze dwa miesiace,bylo juz inaczej miedzy Nami,zamknal sie w sobie i nie okazywal mi juz tyle czulosci co kiedys..ale rozumialam to i cierpliwie czekalam..niesetety nadszedl dzien kiedy mi powiedzial,ze chce byc sam i ze nic do mnie juz nie czuje..poprostu.. ze zdaje sobie sprawe iz moze tobyc najwiekszy blad w jego zyciu,bo jestem najlepszym co go w zyciu spotkalo i ze moze bedzie tego kiedys zalowal i przyjdzie blagac mnie na kolanach o przebaczenie,ale w tej chwili czuje,ze to jest najlepsze rozwiazanie,jedyne.. Nie rozumialam jego decyzji,bo nasz zwiazek byl bardzo udany,nie mielismy wiekszych problemow,kryzysow.. Stwierdzil,ze moze za wczesnie sie poznalismy,bo nie mial okazji poznac samego siebie.. Ja wiem tylko,ze swiat mi sie od tej chwili zawalil,a niebo pokrylo sie ciemnymi chmurami..wszystko co bylo dla mnie istotne,stracilo sens..Nie chce mi sie wierzyc,ze czas leczy rany,on tylko przyzwyczaja do zycia w bolu.. Nie raz mi On powtarzal,ze nie chce byc jeszcze dorosly,ale na to nie ma wplywu,w koncu nie jest juz dzieckiem-mamy po 23 lata! Wydaje mi sie,ze po prostu przeroslo go to uczucie,nie dorosl do niego..a moze najwyczajniej uczucie sie wypalilo? ale czemu? skoro wszystko ukladalo sie nam swietnie,nie spieszylismy sie z podejmowaniem powaznych decyzji,chcielismy by przyszlo to naturalnie..
Nie wytrzymalam za granica i wrocilam do Polski..minal juz ponad miesiac od zerwania,mamy ze soba kontakt smsowy-pisze,ze teskni za mna,ale wciaz chce byc sam.. ze ciezko wydobyc mu to uczucie z siebie i ze wpierw musi dojsc do ladu sam ze soba by moc troszczyc sie o inne osoby..
Ja wciaz mam nadzieje,ze dorosnie,ze bedzie tego zalowal,ze zrozumie co stracil.. tak bardzo chce w to wierzyc,bo nie potrafie zyc bez Niego..gdy go poznalam,wiedzialam od razu,ze bedzie Kims wyjatkowym w moim zyciu,ze to TEn Jedyny..na cale zycie.. Nie wiem czy mam walczyc o Niego ,czy czekac az to uczucie znow w Nim powroci ?
Niestety nie potrafie sama sobie z tym poradzic, przeroslo mnie to uczucie,wszystko najcenniejsze co mialam oddalam mu..mimo to,ze tak bardzo mnie zranil-zrobilabym wszystko zebysmy byli razem.. Nadzieja pozwala mi jakos przetrwac,przezyc kolejny dzien..
Nie wytrzymalam za granica i wrocilam do Polski..minal juz ponad miesiac od zerwania,mamy ze soba kontakt smsowy-pisze,ze teskni za mna,ale wciaz chce byc sam.. ze ciezko wydobyc mu to uczucie z siebie i ze wpierw musi dojsc do ladu sam ze soba by moc troszczyc sie o inne osoby..
Ja wciaz mam nadzieje,ze dorosnie,ze bedzie tego zalowal,ze zrozumie co stracil.. tak bardzo chce w to wierzyc,bo nie potrafie zyc bez Niego..gdy go poznalam,wiedzialam od razu,ze bedzie Kims wyjatkowym w moim zyciu,ze to TEn Jedyny..na cale zycie.. Nie wiem czy mam walczyc o Niego ,czy czekac az to uczucie znow w Nim powroci ?
Niestety nie potrafie sama sobie z tym poradzic, przeroslo mnie to uczucie,wszystko najcenniejsze co mialam oddalam mu..mimo to,ze tak bardzo mnie zranil-zrobilabym wszystko zebysmy byli razem.. Nadzieja pozwala mi jakos przetrwac,przezyc kolejny dzien..