@Dariusz
Nie wolno się zatrzymywać, trzeba wg tego kwadrantu ciągle przeć naprzód. Dobrze rozumuję? Rzadko bywa tak, że pracodawca bądź przedsiębiorca poprzestaje na pewnym etapie. Musi poszerzać swoją działalność, rozbudowywać ją, bo inaczej zjedzą go konkurenci. Innymi słowy, w systemie na który psioczę nikt nie zna umiaru. Nawet jeśli uzna, że mu wystarczy i nie chce ekspansji, znajdzie się oszołom, który będzie chciał się rozszerzać na nowe tereny w imię wolnego rynku i pogrąży mojego szefa. I w imię wolnego rynku, otwartego na każdy zalążek ziemi, ktoś w końcu stworzy wolnorynkowy monopol na cały świat. Każdy zaś, kto będzie chciał odebrać monopoliście jakąś znaczną część, będzie tłamszony, bo monopolista niezbyt chce się dzielić. Będzie w obrębie prawa działał tak, żeby nikt nie mógł obalić jego monopolu. Milton Friedman się mylił, rynek sam się nie wyreguluje bez udziału państwa. Dzika prywatyzacja to błąd. Nie macie takiego wrażenia? Wiedeńskie tramwaje nie są wiedeńskie. Ani państwowe. Są amerykańskie, bo pan inwestor je kupił. A co, jeśli sprywatyzować mennice jakiegoś państwa? Albo bank narodowy? Bodaj w 1913 stało się tak w USA. I tak powstał chocapic. Mówiąc chocapic mam na myśli zadłużenie kraju. Wobec prywatnej firmy.
Dodam jeszcze, że z tego co się orientuję, świat (państwa świata) nie dałby rady spłacić wszystkich długów pozaciąganych wobec siebie.
- mam dostęp do dóbr których potrzebuję. Mam małe potrzeby, nie mam ambicji być kimś innym niż jestem, nie mam ciśnienia mieć to co sąsiedzi. Dlatego wystarczy mi dóbr
to Ci się chwali Herbatniczku, niewielu potrafi powiedzieć, że więcej od życia nie wymagają. Ani od swoich zarobków, pracy etc. Są jednak ludzie w moim wieku, którzy nie mogą sobie nawet na potomka pozwolić, bo ich zwyczajnie nie stać. Moja siostra z partnerem postanowili mieć dziecko, teraz zaciągają kredyt, pewnie na najbliższe 3 dekady, czyli jakąś połowę życia, żeby dzieciak miał gdzie mieszkać. Przed ciążą oboje mieli stałą pracę, do auta dołożyli się dziadkowie, bo moich rodziców (uczciwie zarabiających) też nie stać na to, żeby pomóc dzieciom.
- nie mam mentalności niewolnika, mam pracę która mnie satysfakcjonuje, nie boję się że nagle ktoś zadzwoni z pracy i ściągnie mnie kusząc dodatkowym zarobkiem, nie potrzebuję tego zarobku i tej dodatkowej pracy. Kończę pracę, mam wszystko w d. i idę do domu. Mam naturalną potrzebę cieszyć się kochaną żoną, kochanymi dziećmi i ukochanymi wnukami.
To, że się nie dajesz kupić, też Ci się chwali. Ogrom młodych na początku kariery musi zostać prostytutką. Czyli brać pieniądze za robienie czegoś, czego nie lubi, a nierzadko nie zmieniają profesji, bo w burdelu mają stałą płacę. Ja także do takich należę, ale za coś muszę opłacić internet. jednocześnie dążę do samorealizacji w innej profesji.
Współczuję młodszym, którzy za cenę dostatku, bogactwa gubią szczęście i normalność. Chcą tylko mieć, z nikim się nie dzielić, zamknąć skarby w swoim pokoiku i onanizować się do swego ołtarzyka materializmu. Jam wolę być biedny ale szczęśliwy
podpisuję się.
- Tak wolę kapitalizm, bo tu żadem aparatczyk nie będzie dyktował co mi wolno.
weto. Jedne zakazy został zastąpione innymi. Nie mogę handlować wyhodowanymi przez siebie warzywami na targu, bo nie mam pieczątek sanepidu, zezwolenia na handel i innych pierdół. to mamy wolny rynek czy nie? Innych roślin z kolei nie mogę hodować bo są nielegalne. Bo jakiś aparatczyk tak ustalił. Albo ustalił tak dlatego, bo komuś to było na rękę (co akurat jest prawdą dla USA skąd przepisy mają tendencję się rozlewać na świat)
żaden sługus partyjniaczków, którzy mają wyłączność na zbawianie ojczyzny nie zabronią mi uczyć się,
To prawda, ale w zamian wprowadzą takie reformy, że starając się z całych sił i tak niczego nie wyniesiesz (patrz, reformy edukacji od '99 do dziś, do tej z blokami tematycznymi) i nie chodzi mi tu o naukę robienia biznesu, przykro mi Dariusz, ale nie biznesmeni też świata nie zbawią. Ludzie światli mają większe szanse. Powinieneś być świadomy, że świadomość jest priorytetem, studiowałeś polonistykę
Oczywiście, nie sądzę, że teraz nie należy uczyć biznesu, w dzisiejszym świecie ciężko jest bez bycia przedsiębiorczym, sądzę jednak, że należy położyć spory nacisk na moralność i etykę, żeby nie tworzyli nam się ludzie tacy jak 9macan9. (Przykro mi macan, osoba, która nie chce się dzielić jest smutnym człowiekiem, a niechętnych do dzielenia się smutnych ludzi i tak mamy na świecie za dużo.) Myślę, że Herbatnik się zgodzi po swoim śmiałym świadectwie o ołtarzykach onanistów.
żadna urzędniczo-partyjna struktura nie będzie mnie skazywała dzień i noc szukać podstawowego zaopatrzenia dla rodziny
urzędniczo-partyjna może i nie, ale wolnorynkowa już na pewno
choć tej partyjnej też pewien być nie możesz, kupowanie polityków, albo kupowanie czasu ludzi, którzy potem wygrywają wybory nie wydaje się być procederem, przed którym nasz wspaniały kraj, ale wątłe państwo zdołało się obronić.
Polska w porównaniu do tamtych czasów to raj
w porównaniu wypada faktycznie nieźle, ale nie powinniśmy chyba popadać w taki zachwyt? Wydaje mi się, że jeszcze kilka problemów do rozwiązania i kajdan do zerwania by się znalazło.
Ale wracając do wątku, nikt nie odpowiedział na pytanie co by było
gdyby nie zatrudniać ludzi, ale udostępnić kopiowanie pomysłów, by każdy człowiek, wedle uznania i wyboru, mógł zrobić z tych pomysłów na przetrwanie i spędzenie życia coś dla siebie: wykorzystać w tej samej formie, lub dowolnie zmienionej?
pomińmy kwesti dużych projektów, zakładam, że w dobrych pomysłach ludzie będą chcieli sami uczestniczyć korzystając z owoców pracy, które potem by udostępnili dla korzystania innym branżom, zwykłym ludziom. I każdy człowiek by tak postępował z własnymi przedsięwzięciami. A więc w przewidywaniach skutków opieramy się na cytacie z ramki. jestem ciekaw jakiej wady tu nie dostrzegam