Czy dobrze zrobiliśmy rozstając się?

TwoFifty

Nowicjusz
Dołączył
14 Sierpień 2007
Posty
3
Punkty reakcji
0
cześć!



no więc mój problem wygląda tak..
Jest pewna dziewczyna, którą poznałem na wyjeździe, będąc w liceum, w pierwszej klasie (czyli dość dawno, bo w październiku br. zaczynam studia). Początkowo nie spotykaliśmy w ogóle poza szkołą i poza kolejnymi wyjazdami naszego szkolnego koła turystycznego. Zaprzyjaźniliśmy się i z czasem zaczęła się obracać w kręgu moich znajomych.. aż zimą 2005/2006 zaczęliśmy się spotykać tylko we dwoje. Problem był taki, że oboje nie byliśmy siebie nawzajem pewni.. tzn mówiliśmy sobie otwarcie, że łączy nas tylko przyjaźń, że ona nie jest moim ideałem, ani ja nie jestem jej Królem z Bajki, ale lubiliśmy się bardzo i z nikim nie mogliśmy pogadać tak jak ze sobą. Więc spotykaliśmy się w kawiarniach czy parkach i tylko rozmawialiśmy. Po jakimś czasie (niedługim) jakoś samo z siebie wynikło, że zaczęliśmy trzymać się za ręce, potem przytulać, potem całować.. ale wciąż oboje nie wiedzieliśmy za bardzo czy tak powinno to wyglądać, skoro nie czuliśmy do siebie prawdziwej miłości. W sumie jednak czemu nie, skoro oboje tego chcieliśmy, było to bardzo miłe, doskonale spędzało nam się czas razem i świetnie się rozumieliśmy, a nie robiliśmy przecież nic złego.

Jednak w styczniu tego roku ona powiedziała (ku mojemu zaskoczeniu) że tak nie może być dalej.. i że trzeba zwiększyć między nami dystans.. tzn zacząć się zachowywać jak prawdziwi przyjaciele, a nie jak para.. Szczerze, to cholernie mnie to zabolało.. chociaż niby nie powinno, skoro to przyjaciółka i cały czas zakładaliśmy, że oboje czekamy nadal na swoje drugie połówki. Bo, widzicie, dotychczas uważałem ze zakochanie przychodzi nagle i uderza tak, że powala na kolana.. ale teraz kiedy ona zniknęła zdałem sobie sprawę, że powoli zaczynałem ją kochać - właśnie w tym wielkim znaczeniu tego słowa. Nie było to jeszcze do końca to, ale było na dobrej drodze. Zobaczyłem to dopiero jak jej zabrakło.. Zacząłem jednak się z tym godzić i starałem się wyrzucić ją z pamięci i po jakimś czasie mi się to udało...

potem spotykaliśmy się jeszcze kilkakrotnie i wyjaśnialiśmy różne rzeczy.. to jak ja widziałem tą znajomość, to ja ona ją widzi.. I w wyniku tych rozmów stało się tak, ze zaczęliśmy się znowu spotykać :) problem polegał na tym, że moje uczucie do niej zdążyło przez ten czas wykitować.. Ona zas wciąż niezmiennie czuła to samo.. więc znowu byliśmy u startu.

Oboje wiedzieliśmy czym jest prawdziwa miłość, wiedzieliśmy jak to jest szaleć na czyimś punkcie i umierać na jego widok.. i byliśmy świadomi, że to co czujemy, to niekoniecznie jest ta Wielka Miłosć. Nawet jeżeli czuło się ją na jednym spotkaniu.. mogła zniknąć na innym - a taka niekonsekwencja świadczy (chyba?) o tym, że to nie jest TO, przynajmniej moim zdaniem.

po jakimś czasie uznaliśmy w końcu, że stanowimy parę i zatwierdziliśmy to oficjalnie :). Chociaż dla wszystkich znajomych stanowiliśmy ją już wcześniej. Oczywiście nic to nie zmieniło w naszym zachowaniu i ewolucja znajomości podążała swoim torem niezależnie od tego jak ją się nazywało. Były namiętne pocałunki, były pieszczoty, spędzaliśmy razem dużo czasu, dawaliśmy sobie prezenty na święta, urodziny, bez okazji, a kiedy mogłem kupowałem jej na spotkanie kwiatka itd..
Niewątpliwie bardzo do siebie pasowaliśmy. Niesamowite jest to, że cały czas czuliśmy do siebie to samo - choć z różnym natężeniem - dla żadnego z nas nie była to przyjaźń.. ale nie była też miłość.. Wiele nas łączyło, wiele rzeczy było u nas tylko trochę podobnych i uzupełniających się, a były takie, które nas różniły, ale to tylko zacieśniało związek - inaczej byłoby nudno :)

Za nic w świecie nie powiedziałbym, że to co do niej czułem możnaby określić słowem "przyjaźń".. bałbym się zarazem powiedzieć że kocham..
i to właśnie zawieszenie pomiędzy jednym a drugim było czynnikiem, który spowodował, że powiedziała, że trzeba się na coś zdecydować..
Skoro jednak nie była to miłość (?) zdecydowaliśmy, że pora się rozstać.. zostało to nazwane przerwą, ale raczej miało to być zakończenie znajomości..

Tego dnia powiedziałem (w pełni zgodnie z prawdą), że ze wszsytkich osób, jakie w życiu spotkałem, to z nią najbardziej chciałbym spędzić resztę życia. Jej podsumowanie było takie, że w tej bardzo trudnej sytuacji miłość możemy zdefiniować tak - niezależnie co do kogoś czujesz, jeżeli zakładasz, że gdzieś tam jest ktoś lepszy - to nie kochasz. Trudno się z tym nie zgodzić.

Dla nas obojga to jest bardzo smutny czas.. wszystko stało się szare i puste..
Nie wiem jakie są jej przemyślenia, ale ja zdałem sobie sprawę, że naprawdę ciężko byłoby mi wyobrazić sobie kogoś o lepszym od niej charakterze.. Z wyglądem nie do końca.. ale i tak jest dla mnie ładna. Ale czy istnieją takie prawdziwe chodzące ideały?

nie wiem co robić szczególnie, że idę teraz na studia - poznam wielu ludzi.. Gdybyśmy zdecydowali być ze sobą na poważnie i okazałoby się, że zakochałbym się w kimś ze studiów (lub gdyby stało się tak z nią) to druga osoba została by na pewno bardzo skrzywdzona..

skoro myślę, że nikt inny nie będzie tak czuły, tak wyrozumiały, tak zgrany pod względem pieszczot, z nikim innym nie będę mógł tak rozmawiać, z nikim innym nie będę się tak uzupełniać, nikt inny nie będzie tak ciekawy etc etc.. to czy kocham?

skoro uważam, że bywają dziewczyny od niej ładniejsze, skoro czasem bywa tak, że akurat nie mam ochoty się z nią widzieć, jeżeli zdarza się czasem, że jakiś szczegół u niej mnie irytuje.. to czy kocham?
jak jest waszym zdaniem?

czy jest sens próbować wrócić?




w ogóle przepraszam, ze tak się rozwlekłem z tym postem i naprawdę szczerze uśmiecham się do tych którym chciało się go przeczytac :) , ale trudno jest opisać emocje i skompliowane relacje.. a ja naprawdę starałem się streszczać (serio :p )

aha, nie zdziwcie się jeśli na innych forach też zobaczycie ten temat..
 

Lilipoo

Nowicjusz
Dołączył
1 Sierpień 2007
Posty
16
Punkty reakcji
0
Moim skromnym zdaniem to BYĆ MOŻE jednak ją kochasz:) ALE nie odpowiada Ci jej wygląd. Sam przyznaj że gdyby była ładniejsza to pewnie nadal byś z nią był. Bo w takim razie czego by ci brakowało? Po co miałbyś szukać "lepszej" skoro masz przy sobie "ideał" charakter + wygląd ;) Niestety teraz masz tylko charakter i żal Ci go stracić ale z tego co wnioskuje po Twoim poście to na tych studiach chciałbyś poznać dziewczynę taką jak ONA ale ładniejszą... ;P :) hmmm... ale jak tu znowu przyznać że KOCHASZ skoro patrzysz na wygląd... ciężko ocenić ale napewno jest to ogromna przyjaźń + przywiazanie :)

Hmm i myślę że dziewczyna kocha Ciebie. Zoabcz jak wiele dała Ci czasu abyś i ty spróbował ja pokochać "tak naprawde".
Jeżeli nie żal ci tego co możesz nieodwracalnie stracic to.. rozejrzyj się za inną.. pozdr pa :)
 

Lirtran

Nowicjusz
Dołączył
10 Sierpień 2007
Posty
88
Punkty reakcji
1
Wiek
34
Miasto
Lublin
Mi się wydaje, że z wami to jest tak. Od początku nie daliście szansy na rozwój tej miłości. Uważaliście, że nie jesteście dla siebie. Nic dziwnego, że masz probem z zdefiniowaniem tego muczucia. Proponuje ci tak. Wsiądź na rower,zapakuj sobie plecak jedzeniem. Pojedź w jakieś ładne trawiaste miejsce. Siądź na tyłku,spójrz się w niebo i zadaj sobie pytanie. "kim ona dla mnie jest?" i "co ja włąściwie do niej czuję?". Nikt na forum nie powie ci czy ją kochasz czy nie. Sam musisz do tego dotrzeć. Powodzenia.
 

sheq

Nowicjusz
Dołączył
25 Czerwiec 2007
Posty
318
Punkty reakcji
0
eee..
jak dla mnie to wlasnie milosc? tylko ze zablokowana we wczesnym stadium. i mysle ze mylisz milosc z zauroczeniem, bo to w zauroczniu wszystko traktuje sie wyniosle, swiat nagle ma kolory teczy ale to wszystko mija z czasem, moze nie mija ale sie zmienia.. a milosc czyli troska zaufanie chec bycia z kims na dobre i na zle i gotowosc czuwania przy nim/niej, obawa czy wszystko jest ok, szczescie z z partnera szczescia. moglbym tak wymieniac dalej :) ale wiadomo juz mniej wiecej co mam na mysli!

moja rada? hmm.. sprobujcie chodzic ze soba bez zadnych zalozen, tzn, otwarcie i czekajcie na to co przyjdzie. Ty juz prawie to odczules, jak piszesz, i podejrzewam ze ona tez.
powodzenia i pozdrawiam.
 

beatrycvze

Nowicjusz
Dołączył
28 Styczeń 2007
Posty
515
Punkty reakcji
0
Wiek
34
uważam,że jednak może watro próbować wrócić do niej, i przestać myśleć ze jest jakaś lepsza od niej, nie zakładaj nic z góry czekaj na rozwój wypadków.

oj długi ten post był;-)
 

Lirtran

Nowicjusz
Dołączył
10 Sierpień 2007
Posty
88
Punkty reakcji
1
Wiek
34
Miasto
Lublin
To może być to. Lepiej spróbować niż za dzisięć siedzieć samotnie w czterech ścianach i oglądać pornosy z pudlami z bazaru.
 

TwoFifty

Nowicjusz
Dołączył
14 Sierpień 2007
Posty
3
Punkty reakcji
0
"sheg" napisał:
i mysle ze mylisz milosc z zauroczeniem, bo to w zauroczniu wszystko traktuje sie wyniosle, swiat nagle ma kolory teczy ale to wszystko mija z czasem, moze nie mija ale sie zmienia

nie, znam dobrze tę różnicę, tylko wydaje mi się, że standardowy, prawidłowy rozwój uczucia zaczyna się właśnie od tego, co nazywasz "zauroczeniem". A u nas tego magicznego zauroczenia jakoś nie było i to uznaliśmy oboje za trochę dziwne - i stąd nasze wątpliwości.

dzięki za rady, póki co to sytuacja bez zmian, ale nie mieliśmy okazji porozmawiać i oboje cały czas nad tym myślimy.. Jeżeli coś się okaże, to Wam napiszę
 

Ribana

Veritas vincit!!!
Dołączył
16 Maj 2005
Posty
2 019
Punkty reakcji
1
Wiek
40
Miasto
wielkopolska
Chciałam napisać, że uważam, iż jak miłośc wynika z przyjazni obu stron, to jest to coś wspaniałego. Znacie się, spotykacie, a potem stwierdzacie, że chcecie byc razem.
lecz w twojej sytuacji, to raczej chyba chęć bliskości, bo gdy przeszkadza ci jej wygląd, to nie jest to milością.
Gdy się kocha, to człowiekowi nie przeszkadza nic w drugiej osobie.
 

cyria

Nowicjusz
Dołączył
23 Sierpień 2007
Posty
3
Punkty reakcji
0
dziwnie mi brzmi ta Twoja historia ....ja bym dala sobie czas....jesli to milosc to nie wygasnie nawet jakbys sie rok zastanawial
 

Happiness

Nowicjusz
Dołączył
20 Sierpień 2007
Posty
84
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Miasto
^^Nibylandia^^
No więc tak cała ta sytuacja jest cholernie skąplikowana.Więc tak faktem jest to że ty coś do niej czujesz i faktem jest również to że ona coś do Ciebie czuje.Zrywaliście ze soba i wracaliście i nadal czuliście się za soba dobrze.Uważasz że są od niej ladniejsze dziewczyny...ale czy zamienił bys ja na jedną z nich...chyba raczej nie bo sam stwierdzasz później że nikt inny nie będzie tak czuły i wyrozumiały i nie będzie tak zgrany z Tobą pod wględem charakteru.Może to nie jest wileka miłość ale sam stwierdziłeś że kiedy jej zabrakło czułes pustke...czyli to powinno ci dac do myślenia.Moim zdaniem powinniście wrócić do siebie;) Jak najbardziej,własciwe to przepraszam że tak powiem ale wasze rozstania sa bez sensu po co się rozstajecie i wracacie i tobie brakuje jej gdy nie jesteście razem i jej zapewne brakuje ciebie.Kurcze moim zdaniem to jest miłość więc wróć do niej.A co ze studiami jak to co poznasz nowych ludzi i to będzie jakby próba którą podejrzewam że przetrwacie;) Tak od razu nie zakochasz sie w byle jakiej dziewczynie...na to trzeba czasu...wasza przyjaźń zamieniła się w miłość która powinniście pielegnowac i jej doglądać:)
Życzę ci powodzenia...i spróbujcie jeszcze raz;*
 

querubin

Nowicjusz
Dołączył
25 Sierpień 2007
Posty
29
Punkty reakcji
0
Wiek
33
Miasto
Podkarpacie
Tak!! TAK!! tak! To co opisałeś to miłość! (ja tak uważam)! Miłość zrodzona z przyjaźni jest najpiękniejsza na świecie i myślę, że Twoje/Wasze uczucie do takowej miłości można porównać. Zresztą wygląd jest zupełnie bez znaczenia, więc nie bierz pod uwagę, tego że ta dziewczyna nie jest typem, który najbardziej Ci się podoba. Poza tym, to co uważasz za prawdziwą miłość to nic innego jak najzwyklejsze w świecie zauroczenie! Aby powstało uczucie o którym mowa musi zajść wiele etapów- wy najwidoczniej opuściliście jeden z nich (zauroczenie tzn- motylki i inne pierdoły), ale jak widać miłość może bez tego istnieć... Nie wiem jak ci to inaczej wytłumaczyć, ale chyba ujęłam to jakoś logicznie?:p Dlatego nie zastanawiaj się nad tym, bo skoro jest wam ze sobą dobrze, to w czym problem? Chyba sam go sobie stwarzasz. Co ma być to będzie, nie myśl o przyszłości tylko o teraźniejszości :) Pozdrawiam
 

IdeaL_Ask

Nowicjusz
Dołączył
10 Sierpień 2007
Posty
109
Punkty reakcji
0
Wiek
42
Miasto
Kubilandia :P
Dla mnie wygląda to na miłość za późno odkrytą :)

Nie zastanawiam się Kochany za długo bo może to być ta jedna jedyna i potem możesz jej już nie odzyskać :)

Powodzenia!! :)
 

Katka1989

Nowicjusz
Dołączył
7 Październik 2006
Posty
134
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Gdy się kocha, to człowiekowi nie przeszkadza nic w drugiej osobie.
Nic bardziej mylnego... Ludzi idealnych nie ma i ciężko znaleźć człowieka, w którym NIC nam nie przeszkadza. Możemy tego najwyżej nie dostrzegać z powodu zauroczenia. Przy dojrzałej miłości dostrzega się wady, ale akceptuje je. ;)

To, co was łączy, TO jest właśnie miłość. Przecież to, że idealnie do siebie pasujecie, świetnie się dogadujecie, liczy się najbardziej. Poza tym skoro znacie się już taką ilość czasu, to poznaliście się bardzo dobrze. Myślę, że nawet jeśli poznasz na tych studiach jakąś inną dziewczynę z którą chciałbyś się związać, to po pewnym czasie jak poznasz ją lepiej zdasz sobie sprawę, że ideałów nie ma. Bo co z tego, że będzie np. ładna, skoro nie będzie mieć takiego charakteru jak Ona. Podświadomie będziesz je porównywać i zaczniesz żałować, co straciłeś. Taka już jest ludzka natura ^^
I jeszcze jedno, skoro już raz się rozstaliście i tak was sobie brakowało, to o czymś to świadczy, nie sądzisz? ;)
 

GirlNextDoor

Nowicjusz
Dołączył
8 Sierpień 2006
Posty
115
Punkty reakcji
0
Wiek
39
Miasto
Miasteczko Studenckie
HMmm zdecydowanie KOCHASZ!! Gratulacje. Kup kwiatka i biegnij do niej :)
Miłość tylko na początku jest taka super i wydaje Ci się że nikogo lepszego nie znajdziesz i że Twoja ukochana/y nie ma wad. Potem się okazuje że jakieś wady jednak są, ale akceptujesz to. Kocha się nie za coś tylko pomimo czegoś. Jeżeli jej charatker Ci pasuje to świetnie, wygląd się zmienia.
 
Do góry