Śmierć to jedna z sytuacji granicznych - czyli takich, które mają w życiu jakiekolwiek znaczenie i są nieodwracalne. Póki nie mamy do czynienia z sytuacją graniczną, tak naprawdę nie możemy mówić, że coś się faktycznie dzieje. Śmierć jest szczególna dlatego, że to ostateczne z tego typu zdarzeń. Praktycznie nic o niej nie wiemy. Znamy przyczyny śmierci, potrafimy określić, czy ktoś jest martwy czy żywy. Ale nigdy nie umarliśmy i nie dowiemy się od nikogo kto nie żyje, jak to jest. Mamy w zwyczaju planować przyszłość, wiemy mniej więcej gdzie będziemy za rok, za pięć lat, za dziesięć... Ale nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić, że kiedyś go po prostu nie będzie i przyjąć to ze spokojem. Przynajmniej nie od razu.
Ludzie nie boją się samej śmierci, ale umierania. Nie jest to raczej proces przyjemny, ani dla umierającego, ani dla jego otoczenia. Staramy się złagodzić strach wynikający z ulotności naszego istnienia poprzez wyobrażenia "życia po śmierci". Btw, wydaje mi się, że wszystkie te eschatologie są zbędne. Ale może to dlatego, że jestem młody i perspektywa śmierci jest (teoretycznie) dość odległa. Chociaż nie sądzę, żebym z wiekiem zmienił zdanie.