Napisze mu smsa że wiem gdzie pracuje i nie rozumiem czemu nie powiedział prawdy
To akurat jest proste do wyjaśnienia. Pewnie na swojej drodze spotkał już niejedną, która gotowa była wyznać mu miłość, gdy się dowiedziała, że jest szychą. Nie ma co ściemniać - wiele jest takich co tylko czekają, aby się łatwo w życiu ustawić i na czyichś plecach (w tym akurat wypadku faceta) sobie zapewnić dobry żywot.
Akurat to, że facet nie mówił gdzie pracuje mnie nie dziwi. Ja też zresztą nie lubię gadać gdzie pracuję bo to droga donikąd i w większości przypadków obraca się przeciwko tobie. Jak pracujesz w słabej pracy to dostajesz łatkę cieniasa, a z kolei jak dowiedzą się, że dobrze zarabiasz to zieją nienawiścią i uważają, że albo ktoś Ci coś załatwil, albo ukradłeś itd. Polacy to zawistny naród...
Nie żebym był jakąś szychą, ale parę razy miałem okazję się przekonać jak zmienny potrafi być odbiór przez kobietę gdy dowie się (przypadkiem od znajomych gdy w pubie np. wyjdziesz sobie do kibelka
), że jednak nie jestem chłopaczkiem bez grosza przy tyłku, a mam jakąś tam pracę, mieszkanie, samochód i sobie żyję nienajgorzej. To było tak żenujące, że wręcz zabawne...
Na tej podstawie formułuję kolejny wniosek, choć nie wiem czy dobry - może jest mega nieufny i zwyczajnie nie ufa Ci bo już np. sie przejechał 25 razy w życiu na laski siedzące z nim dla kasy. Choć z drugiej strony i tak mi się to nie wydaje do końca możliwe bo ja nawet jakbym wiedział, że dziewczę ma błyszczące oczka na widok portfela, a podoba mi się mocno, to i tak bym najpierw skorzystał i nie czekał 7 miesięcy ...
Podejrzewam, że mieszka z rodzicami, nie chciałam pytać, bo to trochę głupio się przyznać. Z tym, że to jest chyba duży dom podzielony tak jakby na dwa mieszkania, podejrzewam, że on na górze , rodzice na dole czy coś w tym stylu. Kupował sobie jakieś urządzenia do kuchni, więc nie jest chyba tak, że mamusia mu gotuje, bo wtedy nie kupowałby sokowirówek ani tym podobnych rzeczy...WIęc chyba ma zupełnie wydzielony teren. Ale jak dokładnie wyglądają te stosunki to nie wiem
Czasem wydaje mi się, że ... jesteś trochę oderwana od rzeczywistości.
Jak ktoś ma dom wart 500 tys zł (ceny nie warszawskie) to nie będzie się specjalnie wyprowadzał do 30-paro metrowej klitki za 250 tys zł (ceny małych mieszkań są bardzo przeszacowane w porównaniu do wiekszych) skoro ma możliwość fajnego wydzielenia domu, podzielenia pięter na swoje i rodziców. Ludzie mający pieniądze właśnie dlatego je mają, bo nie podejmują durnowatych decyzji. Może lada dzień, skoro pracuje w dobrej firmie, będzie chciał własny dom postawić...
Jak ma normalnych rodziców, to będzie tam zył sobie sam i nie będzie tam żadnej ich ingerencji. Sam znam małżeństwo młode w takiej sytuacji. Więc nie można tutaj generalizować. Jedni siedzą bo muszą, drudzy siedzą bo są maminsynkami lub córciami tatusiów, a trzeci dlatego, że tak jest mądrze i nie muszą od rodziców spierdzielać na drugi koniec świata. Przykładowo moi znajomi sobie chwalą takie rozwiązanie bo np. małego dzieciaka mogą szybko i bezstresowo podrzucić babci
, a remont swojego piętra robili tak jakby to ich własne było. Kwestia stosunków jakie panują.
W ogóle u mnie i tak jest przegrany jako facet, gdyby nie to że dużo zarabia to nie byłoby w nim absolutnie nic męskiego.
Wysoki sądzie - nie mam więcej pytań.
Nie dziwię się, że może być nieufny...
Zresztą, jesteś dorosła - nie kumam co za problem w sytuacji sam na sam ... zacząć go rozbierać czy sama siebie ? W końcu się dowiesz co jest grane. Po tej akcji będziesz mogła go np. spokojnie rzucić i będziesz miała święty spokój. Albo go w końcu otworzysz...