Mimo że jestem dziewczyną Cypher ma racje a jego przytoczony cytat jest bardzo dobrą radą!!
My dziewczyny czasem nie potrafimy powiedzieć że nic z tego nie będzie....., czekamy .....może podoba nam się to że ktoś nas tak usilnie adoruje, a i tak wiemy że to nie jest ten wymarzony.........wiem to jest niesprawiedliwe.........
UZZO- jeśli chcesz się bawić w kotka i myszkę to prosze bardzo - może się uda
![Stick Out Tongue :p :p](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
rzewraca:
Wiesz my dziewczyny same nie wiemy czego chcemy a jak juz stracimy tego adoratora to mimo iż nie był w naszym typie TĘSKNIMY......
![Stick Out Tongue :p :p](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
rzewraca: Wiem coś o tym.........
![Stick Out Tongue :p :p](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
rzewraca:
Ale wybór należy do Ciebie!! To Twoje życie - pamiętaj zrób tak żebyś później niczego nie żałował!!
to prawda....jestesmy niezdecydowane ale cieszymy sie ze ktos nas adoruje....jestem w podobnej sytuacji, ale to ja chce przyjazni, boje sie zwiazku...dlaczego???...konkretnych powodow nie ma...dlatego chcialabym, zeby o mnie zapomnial i traktowal jak kolezanke albo przyjaciolke....jestem niezdecydowana i to mnie meczy..z jednej strony cieszy,jak mowi ze tak latwo nie odpusci i bedzie walczyl o mnie ( bo chodzi tu tez o mojego bylego z ktorym rozstalam sie praktycznie nie caly tydz wczesniej, jak sie z tym "przyjacielem" poznalam na zywo, bo wczesniej tylko w necie gadalismy. Z bylym nie rozstalam sie w gniewie po 4,5 latach spedzonych razem, wiem,ze kocha mnie i chce byc ze mna,ale ja nie wiem czego chce, i do tego jest wiele roznych powodow, dla ktorych od tak nie moge o nim zapomniec i calkowicie zamknac ten etap zycia i juz do niego nie wracac)....ta moja niepwnosc trwa juz od ponad 3 m-cy...byly momenty ze bylam czegos pewna, ale ze dzieli mnie z "przyjacielem" ok120 km,pochodzimy z jednego miasta, ale studiujemy w innych, sesja i do tego jeszcze moja obrona nie pozwolily nam sie przez dluzszy czas widziec,) wtedy znowu wracily watpliwosci, z kim chce byc??...i jedyne rozwiazanie w tej sprawie wiedze tylko takie, ze musze zniknac z zycia obu tych osob, bo tak bedzie dla nich lepiej, a ja sie przestane juz meczyc przez moja niepewnosc..zaczynam sobie wmawiac, ze jak ludzie sa sobie przeznaczeni, to i tak ich drogi sie zejda....nalegajac, zeby sie zdeklarowala, mozesz ja stracic....nic nie robiac w tej sytuacji, moze tak pozostac i nic sie nie zmienic...ja czego od nich chce, to tego zeby o mnie zapomnieli, oboje,niech szukaja szczescia gdzie indziej...a ja sobie jakos dam rade....
jedni piszą że warto spróbować a inni że mam dać sobie spokój heh ciężka sprawa :mruga:
dodam jeszcze że na początku to ona powiedzmy adorowała
![Big Grin :D :D](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
i było bardzo namiętnie być może to ma coś to jakieś znaczenie ale nie wiem więć jakby widziała we mnie tylko przyjaciela to by nie pozwoliła na różne rzeczy jeśli chodzi o pieszczoty
![Big Grin :D :D](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
może się przestraszyła że to się szybko posuwa?? :niepewny: to jakby było to tak to by od razu by się to nie mieszała a jak to jest z wami dziewczynami, lubicie się tak zabawiać i potem się nie zawracać głowę???? liczę na szczere odpowiedzi
jakbym czytala o mojej znojmosci z tym "przyjacielem" tylko ze oboje sie adorowalismy, z ta roznica, ze ja pozwalalam sobie na wiecej,tzn on sie bal czy mu wypada, czy moze...w pewnym momencie tez doszlam do wniosku ze to sie za sybko potoczylo...teraz bym chciala to nasze pierwsze spotkanie w realu inaczej zaplanowac...wlasnie bardziej na luzie...ale poraz pierwszy spotykajac my juz cos do siebie czulismy, nie traktowalismy sie jako kolejna kolezanka/lolega z netu
Dziewczyny nie chca ranic i dlatego nie powiedza nigdy "spadaj" chociaz pewnie nieraz to mysla.
i to tez jest prawda...ja przynajmniej nie potrafie tak powiedziec, zawsze staram sie jakos inaczej dac to do zrozumienia...choc dzis moj "przyjaciel" powiedzial w pierwszej naszej powaznej rozmowie, jedno slowo, ale nie spadaj, bo za slabe, ale spier... i da mi spokoj, jak dodal, ze jak to powiem ,to juz sie nigdy do mnie nie odezwie, oznajmilam mu ,ze niech sie nie spodziewa ze je z moich ust uslyszy...i dalej stoimy w punkcie martwym...w srode wraca do domu, wiec juz powiedzial- do zobaczenia w srode, mowi,ze mi nie odpusci i nie bedzie ulatwial
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
, bo wie ze jak sie podda, to sa duze szanse, ze wroce do bylego, a wtedy, jak on twoerzi- przegra...staram sie teraz o wyjazd za granice na pare m-cy, bo potem rozpoczynam studia mgr uzupelniajace( studiowac bede i tak w tym miescie, w ktorym on teraz konczy i prawdopodobnie zostanie juz tam na stale)...moze ten wyjazd cos zmieni, moze czas za mnie zdecyduje...poprostu uciekam...
...pozdrawiam....