Jeżeli zamieszczam je na innym portalu, więc intensywnie zabrałam się do ich systematycznego klecenia, co mi wychodzi na dobre, to zamieszczę je i tu. Nie chodzi mi o ocenę, a o zrozumienie. O to, jak odbiera się moje wiersze. Bo, co chyba ciekawe,zastanawiam się za co one moga się podobą, jeśli się podobają. A jeśli się nie podobają, to co w nich nie tak.
* * *
Twój plan ma sens, Panie Boże
Czy jesteś pewny, o Boże,
Że wszystko jest, jak być miało?
Czy jedno, choć wielkie serce,
Odkupić świata grzechy zdołało?
Czy sam Syn Twój, Panie
Musiał odchodzić w cierpieniach?
Czy nie dość było męki,
Dla ludzkiego zbawienia?
Czy tak dobitnie okazując,
Ogrom Twej, Boskiej miłości,
Miałeś na celu nawrócić,
Poprawić ludzkie niedoskonałości?
Patrząc dzisiaj, co widzisz?
Czy perfekcyjny był plan?
Wielu Jezusa nie zna.
Dla wielu, owszem- to Pan.
Wiem jak zacny był cel,
I jak małe Jego poparcie.
Chcę we wszystkim widzieć Ciebie,
Z szatanem wygrywać każde starcie.
Choćby plan miał defekty,
A Jego skutki opłakane były,
Masz na ziemi dzieci,
Które zawsze w Ciebie wierzyły.
Dzisiaj pewniejsza siebie,
Z uśmiechem w przyszłość patrzę.
Wiele chwil było zwątpienia,
Jednak obok Ciebie mam, zawsze.
* * *
Niewiara
Gdzie zasady tego świata
Gdzie na miłość czas
W bracie widzisz swego kata
W codzienności nie ma nas
Już nie wierzysz w przeznaczenie
W życia bieg idealny
Kpisz na słodkie me wspomnienie
Czy to mój los będzie marny?
To nie ja przecież okażę
Swą egoistyczną duszę
O pokoju wiecznie marzę
Wiem, że walczyć muszę
Ponad gwiazdy uniesiona
Obnażę swe czyste sumienie
Ziemskim życiem wywalczona
Polecę, za największym pragnieniem…
I pokój w końcu zastanę
I słodkich snów spełnienie
Chmury szczęściem zasłane
Poniosą na niebios ziemie
* * *
Ciebie już nie ma
Kto Ci wskaże drogę?
Jeśli sama dziś nie potrafisz.
Czy im wszystkim dając siebie,
Czujesz, że na jedynego trafisz?
Nikt tak nie wie jak Ty,
Co Cię w życiu trzyma.
Czy zastanowiłaś się kiedyś,
Czyja to jest wina?
Czy odpinając pasy,
Czujesz się wyzwolona?
Czy zapominając o sobie,
Jesteś zadowolona?
Sama przyznasz nikt nie prosił,
Byś tak dobitnie zgłupiała.
Na własne życzenie niewidzialna ręka,
Cały Twój rozsądek odebrała.
Uczucia? Wiesz chyba co to.
I pragniesz pewnie miłości.
Nie udawaj więc, że dobroć
Przyprawia Cię o mdłości.
Nie sądzę bym mogła pomóc,
Żebyś w końcu otworzyła oczy.
Ale ktoś może jest w stanie,
Ktoś kto tuż obok kroczy.
Nie uważam też Ciebie za głupią,
Choć rozsądek przez Ciebie zgubiony.
Nie chcę byś żałowała swojego życia.
Jak ktoś zasadami moralności znudzony.
Dzisiaj nic nie uczynię,
Bo sama nic nie zdziałam.
Choć wcale nie tak dawno,
Na to nadzieję miałam.
Ale proszę Boga,
By mnie w tym wysłuchał:
Panie niech otworzy oczy,
Niech nie będzie głucha.
* * *
Manipuju mną
Zagraj, a ja zatańczę.
Poprowadzę swoje kroki,
Twoimi ścieżkami.
Powiedz, a zrobię.
Szybko, by nie zauważyć,
Że jestem nikim.
* * *
Bo nawet jeśli to minie
Jeśli dzisiaj się uśmiecha,
Na wspomnienie Ciebie,
Czemu ma myśleć o jutrze?
Jeżeli teraz jest szczęśliwa,
Gdyż może jest, jak chciała,
Czemu przyszłością ma żyć?
A jeśli dziś jest piękne…
Jaki sens płakać o jutro?
* * *
To byłoby na tyle. Jeśli się spodoba, wołać, najwyżej coś dorzucę.
Pozdrawiam.
* * *
Twój plan ma sens, Panie Boże
Czy jesteś pewny, o Boże,
Że wszystko jest, jak być miało?
Czy jedno, choć wielkie serce,
Odkupić świata grzechy zdołało?
Czy sam Syn Twój, Panie
Musiał odchodzić w cierpieniach?
Czy nie dość było męki,
Dla ludzkiego zbawienia?
Czy tak dobitnie okazując,
Ogrom Twej, Boskiej miłości,
Miałeś na celu nawrócić,
Poprawić ludzkie niedoskonałości?
Patrząc dzisiaj, co widzisz?
Czy perfekcyjny był plan?
Wielu Jezusa nie zna.
Dla wielu, owszem- to Pan.
Wiem jak zacny był cel,
I jak małe Jego poparcie.
Chcę we wszystkim widzieć Ciebie,
Z szatanem wygrywać każde starcie.
Choćby plan miał defekty,
A Jego skutki opłakane były,
Masz na ziemi dzieci,
Które zawsze w Ciebie wierzyły.
Dzisiaj pewniejsza siebie,
Z uśmiechem w przyszłość patrzę.
Wiele chwil było zwątpienia,
Jednak obok Ciebie mam, zawsze.
* * *
Niewiara
Gdzie zasady tego świata
Gdzie na miłość czas
W bracie widzisz swego kata
W codzienności nie ma nas
Już nie wierzysz w przeznaczenie
W życia bieg idealny
Kpisz na słodkie me wspomnienie
Czy to mój los będzie marny?
To nie ja przecież okażę
Swą egoistyczną duszę
O pokoju wiecznie marzę
Wiem, że walczyć muszę
Ponad gwiazdy uniesiona
Obnażę swe czyste sumienie
Ziemskim życiem wywalczona
Polecę, za największym pragnieniem…
I pokój w końcu zastanę
I słodkich snów spełnienie
Chmury szczęściem zasłane
Poniosą na niebios ziemie
* * *
Ciebie już nie ma
Kto Ci wskaże drogę?
Jeśli sama dziś nie potrafisz.
Czy im wszystkim dając siebie,
Czujesz, że na jedynego trafisz?
Nikt tak nie wie jak Ty,
Co Cię w życiu trzyma.
Czy zastanowiłaś się kiedyś,
Czyja to jest wina?
Czy odpinając pasy,
Czujesz się wyzwolona?
Czy zapominając o sobie,
Jesteś zadowolona?
Sama przyznasz nikt nie prosił,
Byś tak dobitnie zgłupiała.
Na własne życzenie niewidzialna ręka,
Cały Twój rozsądek odebrała.
Uczucia? Wiesz chyba co to.
I pragniesz pewnie miłości.
Nie udawaj więc, że dobroć
Przyprawia Cię o mdłości.
Nie sądzę bym mogła pomóc,
Żebyś w końcu otworzyła oczy.
Ale ktoś może jest w stanie,
Ktoś kto tuż obok kroczy.
Nie uważam też Ciebie za głupią,
Choć rozsądek przez Ciebie zgubiony.
Nie chcę byś żałowała swojego życia.
Jak ktoś zasadami moralności znudzony.
Dzisiaj nic nie uczynię,
Bo sama nic nie zdziałam.
Choć wcale nie tak dawno,
Na to nadzieję miałam.
Ale proszę Boga,
By mnie w tym wysłuchał:
Panie niech otworzy oczy,
Niech nie będzie głucha.
* * *
Manipuju mną
Zagraj, a ja zatańczę.
Poprowadzę swoje kroki,
Twoimi ścieżkami.
Powiedz, a zrobię.
Szybko, by nie zauważyć,
Że jestem nikim.
* * *
Bo nawet jeśli to minie
Jeśli dzisiaj się uśmiecha,
Na wspomnienie Ciebie,
Czemu ma myśleć o jutrze?
Jeżeli teraz jest szczęśliwa,
Gdyż może jest, jak chciała,
Czemu przyszłością ma żyć?
A jeśli dziś jest piękne…
Jaki sens płakać o jutro?
* * *
To byłoby na tyle. Jeśli się spodoba, wołać, najwyżej coś dorzucę.
Pozdrawiam.