Witam, piszę do was, ponieważ mam razem z narzeczoną duzy problem i nie wiem jak go rozwiązać... mianowicie, jestem z dziewczyną półtora roku, jestesmy zareczeni, jednak cos złego dzieję się z nią ostatnio... wszystko zaczęło się od zwykłego gadania przez sen... pogadałem z nia troche i szliśmy spac normalnie... to jeszcze uważałem za normalne, ponieważ przez sen to i ja gadałem różne rzeczy... po kilku miesiącach o 3 rano dostałem smsa, w którym napisała, że nie możemy razem być bo to dla nas za trudne... rano nic nie pamiętała, żeby cos takiego pisała...poźniej było jeszcze gorzej... od kilku tygodni chodzi podczas snu(w pizamie na balkon zapalic chociaz) a ostatnio po kłótni, zadzwoniła do mnie i bite 2 godziny rozmawialiśmy zupełnie normalnie... ale to nie była ona... mówiła ze mnie nie kocha, ze z nami koniec...krzyczała na siostre, która weszła do pokoju, zapalała swiatło, zdjęła pierscionek zareczynowy, byłem załamany... a rano... nic nie pamiętała, kompletnie pytała gdzie jej pierscionek.... dwa dni temu dostawałem od niej w srodku nocy smsy... jakby pisała z kims innym "odczep się ode mnie ja go kocham, jestesmy zareczeni( o mnie) jakbys nie wiedział, nic juz dla mnie nie znaczysz" i taka rozmowa na 5 smsów... dzwonie do niej o co chodzi a ona nic nie pamięta... wczoraj pobiła sie z bratem na korytarzu (jej brat lunatykuje)... obudziła sie dopiero jak ją brat uderzył głową o sciane... moja narzeczona często mdleje na 10-15 minut najczesciej w lazience (i to nie po kapieli)... nie wiemy co sie dzieje... myslelismy ze to moze lunatykowanie... ale 2 h zupełnie trzezwej rozmowy przez telefon, albo pisanie smsów prze lunatykowanie?.... proszę pomózcie nam bo nie wiemy juz co robić... z góry dziękuje i pozdrawiam.