I w tak piękny dzień pada deszcz,
Pierwsza w nocy - porą bezsenności..
Deszcz bębni w głowie głośniej niż myśli..
Wychodząc z łóżka mijam szklany stolik,
tak trwały, a zarazem tak łatwo go zniszczyć - kruchy jak samo życie..
Podnoszę delitkanie roletę - zasłonę na ten przygnębiający świat..
Za oknem jedynie ciemność,
Sen otulił miasto..
Widzę tylko jak kołyszą się drzewa, słyszę jak szumi las i lekko deszcz śpiewa..
W oddali widać jakiś zarys, coś stoi na trawie..
Ciekawe co to?
Zaraz pewnie nadjedzie pociąg i zakłóci niebiańską ciszę..
Już teraz myśli uspokoiły się, snują się powoli niczym nić,
zastanawiam się co się dziś wydarzy..
Słyszę szelest.. Czy ktoś biegnie?
Odruchowo patrzę na coś co stoi w oddali..
To tylko krople deszczu opadając leniwie uderzają o suchą ziemię
raz szybciej, raz wolniej..
Błoga cisza zostaje przerwana, żeby znów mogła powrócić..
Tak jak w życiu - radości i smutki,
Chwile piękne i te mniej uszczęśliwiające..
Za plastikową szybą nic się nie zmieniło,
przez chwilę nie można niczego naprawić,
ani doszczętnie zepsuć..
Fascynacja przestaje być fascynacją,
z czasem jak wszystko przemija..
A tajemniczy zarys, pobudzający wyobraźnię to tylko zwykła..
rura kanalizacyjna..
Bezszelestnie opadam.. niczym krwawy anioł na wietrze..
Czy wzbiję się jeszcze do lotu?
Czy w moich skrzydłach zatrzepocze powietrze?
Jedyne uczucie to nadzieja..
Ona ratuje życie..
Czekając na cud, myśle o tym wszystkim..
O tym jak jest, jak było i jak być mogło..
Cud zdarza się raz na milion,
czy właśnie w tej chwili?
Czekam na oceny