Łezka666
Nowicjusz
Cześć . Jestem tu nowa..postaram się po krótce opisac mój problem ..sama nie wiem już co myśleć i co robić ..
jestem mężatką od 19 miesięcy , mam 25 lat, mój mąż jest o 10 lat starszy, mimo to nigdy nie odczuwałam tego , że dzieli nas taka różnica wieku .
Wiele osób ostrzegało a wręcz odradzało mi to małzeństwo i aż wstyd się przyznać ale czasami sądzę, że mieli rację.
jesteśmy razem w sumie od trzech lat , znamy się trochę dłużej..Wszystko było w porządku - oczywiscie mieliśmy gorsze i lepsze chwile ale to tak jak wszędzie. Od jakiegos pół roku nie poznaję własnego męża..przyznaję , że nawet się go boję. Ze zwykłej wymiany zdań potrafi zrobić ogromną awanturę.. Krzyczy, obraża mnie , ubliża..Kilka razy zdarzyło mu się potrząsnąć mną tak , że na parę dni zostaly mi siniaki..2miesiące temu , mówił że nie celowo - w takiej własnie aferze podbił mi oko..a ostatnio uderzył mną w duuze lustro tak , że rozleciało się na kawałki..dopiero kiedy zobaczył krew ,otrzasnal się i zaczął przepraszać..Wtrakcie tej kłótni a raczej kiedy on krzyczy - placzę , prosze żeby się uspokoił ,staram się go przytulic ale to nie pomaga a nawet jest jeszcze gorzej ..Już dwa razy się pakowałam ale on za kazdym razem przeprasza i obecuje że to się nie powtórzy..Nigdy taki nie byl, kłócilismy się ale w normalny sposob.Nie wiem co się dzieje, nie chcę się z nim rozstawać bo bardzo go kocham..ale boję się go ;( już nawet uważam co mówię żeby go nie zdenerwowac...jestem zrozpaczona ...
jestem mężatką od 19 miesięcy , mam 25 lat, mój mąż jest o 10 lat starszy, mimo to nigdy nie odczuwałam tego , że dzieli nas taka różnica wieku .
Wiele osób ostrzegało a wręcz odradzało mi to małzeństwo i aż wstyd się przyznać ale czasami sądzę, że mieli rację.
jesteśmy razem w sumie od trzech lat , znamy się trochę dłużej..Wszystko było w porządku - oczywiscie mieliśmy gorsze i lepsze chwile ale to tak jak wszędzie. Od jakiegos pół roku nie poznaję własnego męża..przyznaję , że nawet się go boję. Ze zwykłej wymiany zdań potrafi zrobić ogromną awanturę.. Krzyczy, obraża mnie , ubliża..Kilka razy zdarzyło mu się potrząsnąć mną tak , że na parę dni zostaly mi siniaki..2miesiące temu , mówił że nie celowo - w takiej własnie aferze podbił mi oko..a ostatnio uderzył mną w duuze lustro tak , że rozleciało się na kawałki..dopiero kiedy zobaczył krew ,otrzasnal się i zaczął przepraszać..Wtrakcie tej kłótni a raczej kiedy on krzyczy - placzę , prosze żeby się uspokoił ,staram się go przytulic ale to nie pomaga a nawet jest jeszcze gorzej ..Już dwa razy się pakowałam ale on za kazdym razem przeprasza i obecuje że to się nie powtórzy..Nigdy taki nie byl, kłócilismy się ale w normalny sposob.Nie wiem co się dzieje, nie chcę się z nim rozstawać bo bardzo go kocham..ale boję się go ;( już nawet uważam co mówię żeby go nie zdenerwowac...jestem zrozpaczona ...