maros_91
Nowicjusz
Witam,chciałem opisać pewną historie (?!) która sie dzieje w sumie na bierząco heh
Do rzeczy...
Więc jakies 3miesiące temu zaczalem pisac (N-K,gg,sms) z fajną dziewczyną z mojej szkoły. Kilka razy odprowadziłem ją na autobus,spedzalismy troszke czasu ze sobą.
Rozmawiało nam się wyśmienicie,czułem się przy niej tak "luźno",rozmowy się kleiły i było fajnie...kochamy obydwoje zwierzęta,mamy podobne zainteresowania. po któryms tam spotkaniu zaczalem z nią rozmawiac na temat związków etc. takie zwykle rozmowy.
Ona mówiła ze nie jest gotowa na zaden związek etc. oczywiscie to rozumiałem bo w sumie ja tez miałem "celibat" w tych sprawach hehe
po miesiacu tak pomyslałem ze moze warto było by sprobowac jesli czujemy sie dobrze w swoim towarzystwie...no to z nia o tym porozmawiałem,ale w sumie to nie miało wiekszego znaczenia oprocz tego ze zauwazyła ze się nią powaznie zainteresowałem. No ale coz,jakos tak się stało ze przez miesiac nie pisalismy nie spotykalismy się (z mojej w sumie winy,bo miałem ciężki okres w życiu...). Wiec wszystko ucichło. (pomyslałem no nic czyli jestesmy na poziomie kumpelskim). od 1,5tyg. spotykałem sie z inną dziewczyną,ale jednak to nie było to...:/ zero zrozumienia,brak tematów do rozmów. Wiec postanowiłem ze nie bede sie w to pakował...po czym napisała do mnie tamta dziewczyna...ze jej na mnie zalezy i wogole,ze cos do mnie czuje,ze dobrze sie ze mną czuła,dobrze sie jej ze mna rozmawiało. ale niestety było to w momencie kiedy spotykałem sie z tamtą :/ i ona to widziała...musiała się zle z tym czuć...
Niestety nie dawała mi żadnych znaków ze się mną zainteresowała...:/ albo ich nie widziałem...:/
W kazdym badz razie jak sie spotkalismy to zapytałem jej czy sa jakies szanse dla nas...odp. ze narazie nie wie,ze musi sobie wszystko poukładać,bo to wygląda tak ze zrezygnowałem z tamtej bo cos nie wypaliło,i odrazu do niej coś... w gruncie rzeczy ma racje i sie z tym zgadzam.
Wiem ze potrzebuje czasu to oczywiste...
Ale jak myslicie jak mam to rozegrac aby jej nie zniechęcic do siebie ale zeby nie nalegac za bardzo?!
W piątek mamy zamiar razem (i pewnie z kims jeszcze) wybrac sie do knajpy...(zadawac jakies pytania? przepraszac?)
Do rzeczy...
Więc jakies 3miesiące temu zaczalem pisac (N-K,gg,sms) z fajną dziewczyną z mojej szkoły. Kilka razy odprowadziłem ją na autobus,spedzalismy troszke czasu ze sobą.
Rozmawiało nam się wyśmienicie,czułem się przy niej tak "luźno",rozmowy się kleiły i było fajnie...kochamy obydwoje zwierzęta,mamy podobne zainteresowania. po któryms tam spotkaniu zaczalem z nią rozmawiac na temat związków etc. takie zwykle rozmowy.
Ona mówiła ze nie jest gotowa na zaden związek etc. oczywiscie to rozumiałem bo w sumie ja tez miałem "celibat" w tych sprawach hehe
po miesiacu tak pomyslałem ze moze warto było by sprobowac jesli czujemy sie dobrze w swoim towarzystwie...no to z nia o tym porozmawiałem,ale w sumie to nie miało wiekszego znaczenia oprocz tego ze zauwazyła ze się nią powaznie zainteresowałem. No ale coz,jakos tak się stało ze przez miesiac nie pisalismy nie spotykalismy się (z mojej w sumie winy,bo miałem ciężki okres w życiu...). Wiec wszystko ucichło. (pomyslałem no nic czyli jestesmy na poziomie kumpelskim). od 1,5tyg. spotykałem sie z inną dziewczyną,ale jednak to nie było to...:/ zero zrozumienia,brak tematów do rozmów. Wiec postanowiłem ze nie bede sie w to pakował...po czym napisała do mnie tamta dziewczyna...ze jej na mnie zalezy i wogole,ze cos do mnie czuje,ze dobrze sie ze mną czuła,dobrze sie jej ze mna rozmawiało. ale niestety było to w momencie kiedy spotykałem sie z tamtą :/ i ona to widziała...musiała się zle z tym czuć...
Niestety nie dawała mi żadnych znaków ze się mną zainteresowała...:/ albo ich nie widziałem...:/
W kazdym badz razie jak sie spotkalismy to zapytałem jej czy sa jakies szanse dla nas...odp. ze narazie nie wie,ze musi sobie wszystko poukładać,bo to wygląda tak ze zrezygnowałem z tamtej bo cos nie wypaliło,i odrazu do niej coś... w gruncie rzeczy ma racje i sie z tym zgadzam.
Wiem ze potrzebuje czasu to oczywiste...
Ale jak myslicie jak mam to rozegrac aby jej nie zniechęcic do siebie ale zeby nie nalegac za bardzo?!
W piątek mamy zamiar razem (i pewnie z kims jeszcze) wybrac sie do knajpy...(zadawac jakies pytania? przepraszac?)