hmmm...
ja kiedyś byłam miłośniczką kaktusów... ale potem o nich zapomniałam i wszystkie uschły xD
nie mam pojęcia co to za odmiana, ale wydaje mi się, że takiego miałam w swojej niewielkiej kolekcji.
co do mnie, wszystkie moje kochane kaktusiki traktowałam podobnie, a były one idealne dla takiego leniwego człowieka, jakim jestem ja xD
podlewałam dosyć rzadko, kiedy sobie przypomniałam... wydaje mi się, że przeważnie raz na tydzień.
co do kwiatów... raz udało mi się doprowadzić do kwitnienia jednego kaktusa, ale to nie był ten okaz. tamten nazywał się Starzec i był owłosiony... tak na siwo xD rozkwitł pięcioma różowymi kwiatkami po tym, jak go nie podlewałam parę miesięcy... ale się zdziwiłam!
możesz ewentualnie skorzystać z czegoś, czego jednak nie wypróbowałam xD tata mi mówił kiedyś, że widział w TV jakieś porady na temat pielęgnacji kaktusów. tam podali sposób na kwitnienie kaktusa.
trzeba na zimę wykopać okaz wraz z korzeniem i owinąć w gazetę. położyć w jakimś chłodnym miejscu (jakaś piwnica czy coś w ten deseń) i tam ma on przetrwać zimę. na wiosnę ponownie posadzić i podlewać (chyba obficie). ma zakwitnąć.
nie próbowałam, bo zawsze sobie o tym przypominałam gdzieś pod koniec zimy, a wtedy już za późno xD
jak chcesz i się nie boisz pewnego ryzyka, to spróbuj.
zresztą
wszystko niesie za sobą jakieś ryzyko, nie? xD