Język to wszystkim narzędzie, które ma nam służyć, a nie być wyznacznikiem ścisłego trzymania się słownikowych terminów. I nic w tym nowego, że pojawiają zapożyczenia albo neologizmy tworzone samo przez się. Nawet kultowy Miodek twierdził, że jeśli ludzie mówią inaczej, niż jest napisane w słownikach, to trzeba zmienić słowniki. Poza tym duża część wspomnianych terminów jest elementem mody, która po jakimś czasie minie - nic, czym warto byłoby się specjalnie przejmować. Przecież własne określenia miała młodzież rok temu, pięć, dwadzieścia (czy ktoś dziś używa np. potocznie słowa ,,poppers"?). Moim zdaniem można podobnych zwrotów spokojnie używać, jeśli uprzednio ma się pojęcie o budowie języka polskiego i oczywiście nie nadużywa tychże. Sam część stosuję, chociaż jestem zboczony na punkcie poprawności lingwistycznej.