Nadchodzą czarne dni dla Europy w związku z jej islamizacją. To już nie jest ostrzeżenie to realna groźba. Niektórzy przejrzeli na oczy, inni dalej czekają niswiadomie na topór kata. Polecam bardzo ciekawy artykuł z Newsweeka " Kościól nie meczet ".
Tu zamieszczam jego skrót online.
ARTYKUŁ - ŚWIAT
Numer 22/07, strona 56
Kościół nie meczet
Pod takim hasłem Europejczycy zaczynają protestować przeciw budowie kolejnych meczetów. Europa odkrywa, że tolerancja wobec islamu posunęła się za daleko.
Nieznani sprawcy przebrali w ubiegłym tygodniu kopenhaską syrenkę w muzułmański czador. Czy to aluzja, że Dania zmieniła się już w islamistan, czy może złośliwy żart muzułmanina? Tak czy inaczej, Duńczykom ta maskarada nie przypadła do gustu. Obawy mają nie tylko oni - zagrożenie dla własnej tożsamości z wolna uświadamia sobie cała Europa.
Na skutek mało zabawnego kawału Duńczycy przypomnieli sobie piekło sprzed półtora roku. Dziennik "Jyllands Posten" opublikował wtedy karykatury Mahometa. Odpowiedzią islamistów było publiczne palenie duńskich flag i bojkot towarów. Ale władze w Kopenhadze się nie ugięły: zaostrzyły kontrole imigracyjne, wprowadziły obowiązkową naukę języka dla emigrantów, ukróciły praktykę małżeństw zawieranych dla zdobycia zasiłków. Dziś śladem Duńczyków chcą iść inne państwa Europy.
20 milionów wyznawców islamu przyjechało na nasz kontynent w poszukiwaniu wolności i pracy. Ale większość z nich woli żyć w izolacji, a co więcej - z zasiłków. Blisko połowa chciałaby stworzyć w muzułmańskich gettach własną, islamską Europę. Czy powinniśmy na to pozwolić? Nicolas Sarkozy i Angela Merkel ośmielili się powiedzieć wprost: Europa powinna bronić swojej kultury i tożsamości.
Głosy polityków to reakcja na nastroje społeczne, które wyraźnie się radykalizują. Od Toskanii po Amsterdam i Berlin trwają konflikty o budowę meczetów. We Francji w ciągu ostatnich 30 lat powstało ich 1500, więcej niż kościołów w ciągu ostatniego wieku. Muzułmaninem jest co dziesiąty Francuz, a sześć milionów mieszkających tam wyznawców Mahometa potrzebuje setek domów modlitwy. W innych krajach Europy Zachodniej zaczyna być podobnie. Nawet w sielskiej Szwajcarii są rejony, gdzie na 7,5 mln mieszkańców przypada 311 tys. muzułmanów. Szwajcarska Partia Ludowa (SVP) rozpoczęła właśnie w Zurychu i Bernie kampanię zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie zakazu budowy minaretów. - To latarnie morskie dżihadu - mówi Oskar Freysinger, poseł SVP. Miliardy dolarów płyną na budowę europejskich meczetów z Algierii, Maroka i Arabii Saudyjskiej. A razem z nimi, zwłaszcza z Arabii Saudyjskiej, docierają forpoczty radykalnych imamów, zwykle wyznawców fanatycznej sekty wahabitów, którzy uczą w meczetach nienawiści do kafarów, czyli niewiernych.
Demografowie przewidują, że w 2025 roku w całej Unii Europejskiej będzie 40 mln muzułmanów. Zmieni to całkowicie nie tylko krajobraz europejskich miast, ale także wymiar życia duchowego. W Wielkiej Brytanii do meczetów chodzi regularnie 930 tys. muzułmanów, podczas gdy w kościołach anglikańskich na nabożeństwach pojawia się o kilkanaście tysięcy wiernych mniej. Islam stał się pierwszą religią Zjednoczonego Królestwa.
Marek Rybarczyk
Skrót artykułu z wydania 22/07 ze strony 56
Tekst główny artykułu aktualnie niedostępny w wydaniu online
http://www.newsweek.pl/wydania/artykul.asp?Artykul=18854