turbulence
Nowicjusz
- Dołączył
- 24 Grudzień 2010
- Posty
- 7
- Punkty reakcji
- 0
Witam wszystkich. To tak na samym początku zacznę od tego, że mam 17 lat i mam problem z dziewczyną o trzy lata młodszą, sam myślałem nad rozwiązaniem lecz jakoś nie znalazłem rozsądnego wyjście.
To w skrócie wytłumaczę moją sytuację:
Więc tak, jakieś dwa lata temu zacząłem chodzić z ów dziewczyną i nie powiem, że nie było fajne, a nawet bardzo fajnie. Spotykaliśmy się codziennie rozmawialiśmy i jak to bywa w miłości robiliśmy różne rzeczy. Gdzieś tak po roku, powiedziała mi, że już nie może wytrzymać awantur matki, że jest jeszcze za młoda na takie sprawy, i żeby było lepiej jak ze mną zerwie. Z początku nie chciała ze mną zerwać, ale po pewnym czasie stwierdziła, że jej mama ma racje i że "nie jest jeszcze gotowa" i tak po prostu rozstaliśmy na jakieś dwa miesiące.
Po tym okresie czasu znowu się spotkaliśmy i tak po kilku dniach znowu się "zbliżyliśmy" (bo tak to wyglądało dla mnie) do siebie i znów ze sobą chodziliśmy. Nie pamiętam dokładnie po jakim czasie, ale chyba po miesiącu napisała mi, że chodziła ze mną dla zakładu i to co mi mówiła to nie prawda. I jak to ja mam w zwyczaju po prostu przestałem się z nią spotykać nie odzywaliśmy się do siebie przez nie całe pół roku, bo nie powiem trochę było mi głupio. Jednak tak było do czasu.......
Gdzieś tak po dwóch miesiącach zaczęliśmy do siebie pisać i nawet było fajnie, i znowu miałem to wrażenie, ze się do siebie zbliżamy... I tu pewnego dnia(dokładnie w wigilię napisała mi coś takiego:
"chcesz ze mną chodzić ale tym razem na serio??
jakoś tak wspominałam i głupio postąpiłam wtedy
już od miesiąca o tym myślałam tylko bałam się odpowiedzi"
Ja poprosiłem ją o czas do zastanowienie, żebym mógł to przemyśleć i się zastanowić.
Dodam jeszcze, że dalej coś do niej czuje, ale nie coś takiego jak za pierwszym razem.
I teraz pytanie do was: Czy warto do niej wrócić i czy nie będzie to głupio wyglądało??? I co o tym myślicie??
PS: To była moja pierwsza dziewczyna.
I podobno stara miłość nie rdzewieje, ale nie jestem pewien.
Proszę was o sensowną odpowiedź, bo to jest dla mnie trochę ważne.
Pozdrawiam
To w skrócie wytłumaczę moją sytuację:
Więc tak, jakieś dwa lata temu zacząłem chodzić z ów dziewczyną i nie powiem, że nie było fajne, a nawet bardzo fajnie. Spotykaliśmy się codziennie rozmawialiśmy i jak to bywa w miłości robiliśmy różne rzeczy. Gdzieś tak po roku, powiedziała mi, że już nie może wytrzymać awantur matki, że jest jeszcze za młoda na takie sprawy, i żeby było lepiej jak ze mną zerwie. Z początku nie chciała ze mną zerwać, ale po pewnym czasie stwierdziła, że jej mama ma racje i że "nie jest jeszcze gotowa" i tak po prostu rozstaliśmy na jakieś dwa miesiące.
Po tym okresie czasu znowu się spotkaliśmy i tak po kilku dniach znowu się "zbliżyliśmy" (bo tak to wyglądało dla mnie) do siebie i znów ze sobą chodziliśmy. Nie pamiętam dokładnie po jakim czasie, ale chyba po miesiącu napisała mi, że chodziła ze mną dla zakładu i to co mi mówiła to nie prawda. I jak to ja mam w zwyczaju po prostu przestałem się z nią spotykać nie odzywaliśmy się do siebie przez nie całe pół roku, bo nie powiem trochę było mi głupio. Jednak tak było do czasu.......
Gdzieś tak po dwóch miesiącach zaczęliśmy do siebie pisać i nawet było fajnie, i znowu miałem to wrażenie, ze się do siebie zbliżamy... I tu pewnego dnia(dokładnie w wigilię napisała mi coś takiego:
"chcesz ze mną chodzić ale tym razem na serio??
jakoś tak wspominałam i głupio postąpiłam wtedy
już od miesiąca o tym myślałam tylko bałam się odpowiedzi"
Ja poprosiłem ją o czas do zastanowienie, żebym mógł to przemyśleć i się zastanowić.
Dodam jeszcze, że dalej coś do niej czuje, ale nie coś takiego jak za pierwszym razem.
I teraz pytanie do was: Czy warto do niej wrócić i czy nie będzie to głupio wyglądało??? I co o tym myślicie??
PS: To była moja pierwsza dziewczyna.
I podobno stara miłość nie rdzewieje, ale nie jestem pewien.
Proszę was o sensowną odpowiedź, bo to jest dla mnie trochę ważne.
Pozdrawiam