mnie zbędna filozofia nie interesuje, można nad nią spędzić całe życie i do niczego się nie dojdzie, fantastyka daje mi więcej przyjemności, wyobrażeń i powodów do radości. nie obchodzi mnie w co ludzie wierzą, czy są ateistami, modernistami, panczenistami, ja wierzę w Boga i przykazania i pod tym względem jestem kompletnym betonem.
entropia wszechświata nigdy nie osiągnie stabilizacji, wymiana ciepła/energii pomiędzy układami otwartymi jest ciągła. wszystkie galaktyki które widzimy, to jedynie mały skrawek, widzimy płasko. powiela się tutaj wyobrażenie człowieka o tym, że ziemia jest dyskiem
kto wie, może pod nami jest żółw, albo słoń ... wybuch musiał być potężny, nie-do-wyobrażenia, ktoś próbuje policzyć masę materii ... ktoś próbuje określić siłę ekspansji ...
fizyka stoi w miejscu, ludzie próbują wyjaśnić początki wszechświata i przez to mi ona obrzydła, bo nie potrafimy spojrzeć krytycznie, paru ludzi typu Einstein, Maxwell, Planck itd. ( nie wiem czemu większość zasług zgarnął ten pierwszy ) wyjaśnili codzienne problemy z którymi się borykamy. na razie tyle, na resztę idą miliardy dolarów i nic z tego nie wychodzi. zdecydowanie wolę biologię i fascynację przyrodą, a badania początków wszechświata pozostawiam dla megalomanów, choć fizyka też fascynuje, ale nie wówczas, gdy ludzie próbują przepchać własne teorie, bo robi się z tego widowisko dla miłośników teorii spiskowych, ufo, czy zbliżającej się planety X, która powinna już dawno wlecieć w nasz układ słoneczny.