Teoria materialistyczna, czyli teoria weolucji ma zasadniczy bład w założeniu. Otóż z gorącej zupy nie mogła wyewoluować kura, znosząca jajka, ani jajko, w którym był zarodek kury. Z tej zupy musiałaby od razu wyewoluować jakaś celowa, CUDOWNA istota. Albo - jednocześnie kura i jednocześnie jajko
Aby teoria ewolucji uzyskała ręce, nogi i łeb - musiałaby twierdzić, że z zupy powstawały bakterie, rozmnażające się przez pączkowanie, a potem z nikektórych bakterii powstały nibytkanki i dopiero z niej ukształtowały się jakieś nibyzwierzęta, mnmożące się nadal przez pączkowanie. Na końcu łańcucha musiałyby powstać zwierzęta dzieworódcze i z nich (niektóre) przez ewolucję zwierzęta żyworodne, jajorodne i inne.
Ogólnie - megaszereg przypadków, których pożądane uszeregopwanie ma prawdopodobieństwo zerowe. Bo najwłaściwszy byłby szereg - kura rodząca żywe kurczaki,znosząca zapłodnione jaja, wymiotujaca bakteriami, przetwarzającymi się w kury i inne cudowności. Bóg byłby zdolny coś takiego pojąć? Bo człowiek - nie!