Ciąża w wieku 17lat

Madelaine87

Nowicjusz
Dołączył
9 Wrzesień 2009
Posty
49
Punkty reakcji
1
nie jestem lekarzem więc nie wypwidam się na tematy medyczne na których się nie znam więc nie wystawiaj mnie na jakąs próbę bo moge ci przytoczyć mnóstwo rzeczy które jako pedagog powinnam wiedzieć i ktore wiem. Zabrzmi to tandetnie ale skoncz takie studia jak ja to będziemy mogły prowadzić dyskusję i wojnę argumentów. Skoro wprowadza się edukację seksualną w przedkszolach to ma to jakiś cel i nie bedą jej prowadzić ludzie po ogólniaku którzy akurat nie mają kwalifikacji by prowadzić takie zajęcia tylko ludzie wykwalifikowani. Czaem mi się wydaje że ludzie mają podejście jak w średniowieczu :mruga: dzie to nie głupki a jak rozmawiam z rodzicami którzy przeżywają że ich dziecko dotyak się w miejcach intymnych twierdzac że to co.s nienormalnego to krew mnie zalewa ;/ nie chodzxi o to by dzieci do seksu przekonywać śwaidomie czy tez podświadomie tylko by przekazać im zarówno wiedzę jak i wartości ktora mają ich od tego odwieść a zresztą co tu pisać, widać jak nasze społeczenstwo jest ograniczone... gazowana legalna praca to stały etat i odprowadzanie składek, 16 latka nie ma prawnie takiej mozliwości więc nie pracuje legalnie. Co do podejścia pedagoga do rodziny: my mamy wychowywać czyli prowadzić profilaktykę pewnych działań mlodych ludzi, mamy robić wszystko by mlodych rodzicow, pijaków, ćpunów, bezdomnyc itp elementu było jak najmniej. Nie jesteśmy od tego by ich głaskać po główce tylko jesteśmy od zapobiegania.
 

Avior

Bywalec
Dołączył
16 Kwiecień 2009
Posty
1 009
Punkty reakcji
96
Madelaine - my mamy uczyć i dawać dobry przykład - jako pedagodzy. Ale nasi podopieczni też uczą nas pokory. I otwartości na różne sytuacje, które nie miały prawa się zdarzyć - a zdarzają się. Młodzi rodzice hurtem to nie jest "element". Zgadzam się - 17 lat to nie jest dobry wiek. Ale o człowieku nie świadczy wyłącznie wiek, w jakim wpadł. Świadczy też to, jakiego wyboru dokonał po wpadce, czy dorósł do swojej roli, jak chętnie i jak szybko uczy się dorosłości, odpowiedzialności, bycia rodzicem. I jeżeli rodzina pochodzenia któregoś z młodych rodziców udziela pomocy - nie tylko materialnej ale i "usługowej", żeby podtrzymac na ciele i duszy młodziutką rodzinę, z korzyścią dla dziecka jaki dla dwójki przerażonych rodziców - dzieciaków i jeżeli jakoś to wszystko się kręci i ma szanse rozkręcić się na samodzielność - to może warto dać wszystkim szanse i nie oceniać z góry? Nie jest miarą dobrego rodzicielstwa, odpowiedzialności a nawet człowieczeństwa ilość własnego wkładu procentowego w lodówkę. Są - jeszcze - rodziny, które żyją jak plemiona - rodzice, ich dzieci i dzieci dzieci w jednym domu, wspólnie gospodarzący i szczęśliwi z tego powodu, że mogą sobie nawzajem pomagać i wspierac się - także finansowo.
Edukację wszelką prowadzą specjaliści. Ja - jako matka - chcę mieć jednak wpływ na to, jak moje dziecko bedzie edukowane w sprawach, które uważam za istotne. Teraz np. pilnuję, jakie treści są przekazywane na religii. Jeśli na którymś etapie kształcenia pojawi mi się brak tolerancji czy fanatyzm - rezygnuję z religii "szkolnej" i przechodzę na "domową". Tak samo z edukacją seksualną. Nastąpi wtedy, kiedy uznam to za stosowne, w takiej formie, w jakiej uznam to za stosowne. Jeśli będzie się to pokrywać z propozycją szkoły - podpiszę się obiema rękami, jeśli nie - wara od mojego dziecka, dopóki nie nauczy się krytycyzmu i niezależnego myślenia. A na pewno nie chcę, zeby zajęcia prowadziła pani seksuolog, która wychodzi ze stanowiska, że "dzieci parzą się jak chomiki". Nastoletni rodzice byli, są i będą, a "my, pedagodzy" czasem możemy się w d... pocałować, zaakceptować to, co się dzieje, a jak już nie będziemy najmądrzejsi, to może ktoś z podopiecznych porozmawia z nami jak z ludźmi i może coś do niego dotrze. A gdyby wszyscy byli genialnymi matkami i odpowiedzialnymi ojcami to nie mielibyśmy naszej córeczki. Adoptowanej. Urodzonej przez dorosłą, wykształconą , niezależną finansowo osobę z "dobrego domu" zresztą.
Może jestem wzorowym członkiem ograniczonego społeczeństwa, ale na swój ograniczony sposób chcę mieć jak największy wpływ na to, jak moja córka edukowana jest w ważnych dla niej sprawach. Nie podzielam poglądu, że "państwo wie najlepiej". Pracuję w "systemie opieki nad dzieckiem", widzę, że system jest dziurawy i ułomny. Przez "system edukowania seksualnego" też poprześlizgują się różne dziwne twory i różni dziwni ludzie.


http://www.gazetapodatnika.pl/artykuly/mlodociany_w_pracy-a_7180.htm

Kwalifikacje do zabrania głosu:
- dyplom magistra pedagogiki panstwowej uczelni
- dwa świadectwa studiów podyplomowych z państwowych uczelni
- staż pracy w zawodzie
- staż jako matka, córka, ciotka w rodzinie, gdzie jest przepływ środków finansowych i wsparcia emocjonalnego między jej członkami
- staż jako utrzymanka męża, bo za swoją pensję, to bym sobie mogła kawalerkę wynająć a nie mieszkanie kupić
Dixi
 

Madelaine87

Nowicjusz
Dołączył
9 Wrzesień 2009
Posty
49
Punkty reakcji
1
Avior zgadzam się z Toba w 100 a nawet 200 %, ja zdaje sobie sprawę z tego że nie potrafię żyć w internetowym społeczeństwie, już nie pierwszy raz i nie drugi pewne sytuacje mnie w tym utwierdzają, że system jest ułomny, ze ludzie ktorzy powinni go prowadzić tez sa ułomnie to jasne. Jeżeli pisząc że nie chcesz aby pani seksuolog która twoerdzi że dzieci parza się jak chomiki prowadziła zajęcia z edukacji seksualnej nawiązywałaś do mnie to chyba się trochę pospieszyłas. To że jestem bardzo konkretna i wybuchowa w sieci nie znaczy że ejstem taka w realu, wręcz przeciwnie, jest zupełnie na odwrót. Moznaby prowadzić naprawdę długą dyskusje na ten temat i toczyć walkę argumentów poczynając od skupiania się na każdym szczególe i na kazdej jednostce, jak powinno być każdy z nas wie, jak jest tez każdy z nas wie. Ja poprostu wychodze z założenia że najlepszą zyciową nauką jest ciężka praca a wyręczanie dziecka a zwykła rodzicielska pomoc to dwie rózne sprawy i to jaki jest młody rodzic zależy od teg jak on został wychowany, owszem może uogólniam ale niestety, z tego co widzę od kilku lat młodzi ludzi ( większości ) z roku na rok upadają coraz niżej, morale są bliskie zeru, nie zważają na konsekwencje swoich działań. Wiem ze świata nie zmienimy ale może to zwykła bezradnośc ? kiedyś mieliśmy na cos wpływ a teraz? może i też mamy ale nikt na to nie zwraca uwagi. Wszycy wiem że sa ludzie i ludzie, przypoadki i przypadki więc nie roóbcie ze mnie potwora a raczje głupa, bo taks ię właśnie teraz czuję. Są pewne wyjątki-to wspaniale- ale większośc przedisawia takie a nie inne realia.
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
Zabrzmi to tandetnie ale skoncz takie studia jak ja to będziemy mogły prowadzić dyskusję i wojnę argumentów.
Dyplom uczelni nie świadczy o człowieku, Madelaine.
Może to też zabrzmi tandetnie, ale nie jesteś i nie będziesz dla mnie żadnym autorytetem.
Ja - jako matka - chcę mieć jednak wpływ na to,jak moje dziecko bedzie edukowane w sprawach, które uważam za istotne.Teraz np. pilnuję, jakie treści są przekazywane na religii. Jeśli naktórymś etapie kształcenia pojawi mi się brak tolerancji czy fanatyzm -rezygnuję z religii "szkolnej" i przechodzę na "domową". Tak samo zedukacją seksualną. Nastąpi wtedy, kiedy uznam to za stosowne, w takiejformie, w jakiej uznam to za stosowne. Jeśli będzie się to pokrywać zpropozycją szkoły - podpiszę się obiema rękami, jeśli nie - wara odmojego dziecka, dopóki nie nauczy się krytycyzmu i niezależnegomyślenia. A na pewno nie chcę, zeby zajęcia prowadziła pani seksuolog,która wychodzi ze stanowiska, że "dzieci parzą się jak chomiki".Nastoletni rodzice byli, są i będą, a "my, pedagodzy" czasem możemy sięw d... pocałować, zaakceptować to, co się dzieje, a jak już niebędziemy najmądrzejsi, to może ktoś z podopiecznych porozmawia z namijak z ludźmi i może coś do niego dotrze. A gdyby wszyscy byligenialnymi matkami i odpowiedzialnymi ojcami to nie mielibyśmy naszejcóreczki. Adoptowanej. Urodzonej przez dorosłą, wykształconą ,niezależną finansowo osobę z "dobrego domu" zresztą.
Świetne, Avior. Jak zwykle nic dodać, nic ująć. Zgadzam się w zupełności :klaszcz:
 

Madelaine87

Nowicjusz
Dołączył
9 Wrzesień 2009
Posty
49
Punkty reakcji
1
Rosalie róznica między tobą a Avior jest taka że ona moze to kontrolować i decydować co jest dobre bo się na tym zna, ty nie.
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
Co proszę? Ty sugerujesz,że nie mając {póki co} pełnego pedagogicznego wykształcenia nie mogę kontrolować tego, co jest dobre, decydować, dokonywać takich wyborów? Nie rozśmieszaj mnie.
Poza tym kłania się czytanie ze zrozumieniem, Avior wyraźnie napisała: "Ja - jako matka (...)", a nie "ja - jako doświadczony i znający się na rzeczy pedagog". Jesteś matką? Wątpię. A ja jestem.
 

Paula_3

Nowicjusz
Dołączył
8 Lipiec 2009
Posty
38
Punkty reakcji
0
Co wy pieprzycie. A jak nawet 30latka zajdzie w ciążę to też jest na utrzymaniu faceta bo nie może pracować w ciąży, ani tym bardziej jakiś czas po urodzeniu. Wiec gadanie że utrzymanie faceta bądź rodziców- marny argument. W takim razie rozumiem że z każdej swojej wypłaty będziecie odkladać jakąś sumę w razie jakby dziecko się trafiło żeby nie musieć być na utrzymaniu drugiej osoby? Życzę powodzenia w wieku trzydziesty paru lat kiedy to bedziecie spełnionymi zawodowo kobietami z sukcesami- i nie będziecie mogły mieć dzieci bo będzie na to za późno. Pier*** o Szopenie. Nie liczy się wiek tylko dojrzałość emocjonalna. Co po tym że moja ciotka ma już prawie 30 na karku, a własnymi dziećmi zająć się nie potrafi. A ja mam 17 i radzę sobie sama ze swoim chłopakiem. A co do szkoły to uczę się na indywidualnym toku nauczania i normalnie przystąpie do matury. Więc kto mi powie że jestem młodą matką, bez wykształcenia i na utrzymaniu faceta? Jeśli się chce to wszystko można osiągnąć.
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
Paula, wyrażaj się trochę.
i może nie uogólniaj, tylko odnoś się ad personam, bo tu nie każdy ma takie poglądy, które skomentowałaś ;)
dobrze,ze sobie radzisz. Ale nie przeklinaj przy dziecku, bo ono jest jak gąbka i chłonie wszystko najbardziej od rodziców. pozdrawiam :*
 

Madelaine87

Nowicjusz
Dołączył
9 Wrzesień 2009
Posty
49
Punkty reakcji
1
Co proszę? Ty sugerujesz,że nie mając {póki co} pełnego pedagogicznego wykształcenia nie mogę kontrolować tego, co jest dobre, decydować, dokonywać takich wyborów? Nie rozśmieszaj mnie.
Poza tym kłania się czytanie ze zrozumieniem, Avior wyraźnie napisała: "Ja - jako matka (...)", a nie "ja - jako doświadczony i znający się na rzeczy pedagog". Jesteś matką? Wątpię. A ja jestem.

jestem matką, łodą bo młodą ale doświdczenie w pracy z dziećmi a raczej mlodzieżą mam kilku letnie. Kontrolować sobie możesz ale to tylko kontrola bez możliwości zrozumienia podstaw do podjęcia decyzji w związku z tą kontrolą. Eystaczy przeczytać co napisałaś wyżej apropo edukacji seksualnej w przedszkolach, osoba która się o tym uczyła wie w jaki sposób tego typu edukacja może mieć wpływ na dziecko, ty tego nie wiesz tylko domyślasz się po stereotypowym myśleniu typowych mamusiek. Wystarczy przeczytać twój pogląd że w przedszkolu będą uczyć dzieci o aborcji... <_<
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
Madelaine, przeczytaj takowy temat w dziale 'społeczeństwo i polityka'.
Rusz głową, a nie książką.
 

neta1972

Nowicjusz
Dołączył
21 Wrzesień 2009
Posty
180
Punkty reakcji
1
Miasto
bardziej zachód niż wschód
paula ma rację,dojrzałość emocjonalna nie ma nic wspólnego z wiekiem.mam już trochę latek i znam rodziców,którzy urośli ale nie dorośli.pewnie,że 17 lat to trochę wcześnie na dziecko i raczej żadna dziewczyna tego nie planuje.ale skoro kakao się rozlało to trudno,trzeba szybko dorosnąć.i brawo paula za tę dojrzałość.mam córkę w wieku właśnie owych 17 lat i cieszę się,że nie jest w ciąży.ale gdyby była to nie robiłabym tragedii,trzeba zakasać rękawy i pomóc córce.i tyle.madelaine-jak świat światem teoria nijak ma się do praktyki.ja nie jestem pedagogiem a to znaczy,że jestem gorszą matką?bez obrazy,ale wymachiwanie każdemu przed nosem dyplomem jest niekulturalne.i kto jak kto,ale "pani po studiach" powinna to wiedzieć.no,chyba,że do zdobycia takiej wiedzy potrzebne są następne studia :p
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
punto, kiedy ktoś ma skrzywiony obraz rodziny, tak jak Madelaine, to żadne studia nie pomogą. Ale grunt to dobre samopoczucie i podbudowywanie własnego zakompleksionego ego na internetowym forum :D cóż..różni ludzie - różne potrzeby.
Kiedyś normalne było wychodzenie za mąż nastolatki, była już przecież panną na wydanie. Tym bardziej nie dziwiło nikogo wczesne posiadanie potomstwa. Fakt, kiedyś ludzie mieli inną mentalność, inne priorytety. Ale dzieci się jakoś chowały i nie stwarzano sobie sztucznych problemów, typu: "jestem utrzymanką męża", itp. To jest przejaw feminizmu, który niestety moim zdaniem jest destruktywny, bo źle wpływa na tradycyjny model rodziny, na relacje mąż-żona, na hierarchię wartości (bo dzieckiem zamiast matki zaczyna zajmować się niania, ponieważ mamusia musi sie spelniać zawodowa, żeby czasami nie okazało się,ze jest kurą domową i utrzymanka własnego dziecka :bag: ). Dokąd zmierza taki swiat? Dziecku potrzeba rodzicow, a nie książek od psychologii albo dóbr materialnych. To mogą być dodatki. Miłość i wzajemne wsparcie to fundamenty rodziny. Przyjmowanie pomocy również nie jest niczym złym; 'zdrowe' przyjmowanie pomocy. No chyba,że ktoś jest feministką z przerostem ambicji, przedkładającą dobra materialne nad te duchowe, spychającą rodzinę na koniec listy zadań, jakie ma w zyciu do wypełnienia. Cóz...c'est la vie.
 

Doroti

Zwykła Wariatka
Dołączył
12 Lipiec 2006
Posty
3 079
Punkty reakcji
18
Wiek
31
Miasto
czy to ważne ?
Szczerze mówiac ja mam 17 lat i nie wyobrażam sobie, że mogłabym być teraz w ciąży. To znaczy wiadomo, gdyby już " się stało" to trzeba być odpowiedzialnym , dokładnie wszystko przemyśleć i sprawić, żeby w przyszłości dziecku niczego nie brakowało. I miłości i pieniędzy, bo wbrew pozorom one też są potrzebne...
Dlatego nie rozumiem jak nastolatki, które wpadły mogą tak kompletnie rzucić szkołę, nie kształcić się dalej...
a zdarza się.

Co do tego bycia "utrzymanką męża"...
nie wiem dlaczego, ale wszyscy ostatnio posądzają mnie o feminizm :p
a nie jestem feministką.
Uważam, że dla każdego szczęście oznacza co innego.
Niektórzy świetnie odnajdują się jedynie ( albo aż..) w roli matki.
Inni chcą czegoś więcej.
Pragną czuć się spełnieni zawodowo, potrzebni, chcą mieć własne pieniądze, życie towarzyskie..
i nie należy ich za to potępiać.
Osobiście również nie wyobrażam sobie siedzenia całymi dniami w domu i sprzątania, prania, gotowania, prasowania...( choć generalnie to lubię pomagać w domu)
To nie problem żyć tak przez kilka miesięcy, ale lat ?
zdecydowanie nie dla mnie.
Zresztą mnie nikt nie niańczył i świetnie sobie radziłam ;)
więc mówienie tu o "dobru dziecka" jest trochę na wyrost...

ale podkreślam : każdy ma prawo żyć po swojemu.
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
Doroti uwierz,że kiedy zostaniesz matką możliwe,że pogląd na pewne sprawy Ci się zmieni.
Ja w wieku 17 lat miałam identyczne podejście jak Ty :)
 

neta1972

Nowicjusz
Dołączył
21 Wrzesień 2009
Posty
180
Punkty reakcji
1
Miasto
bardziej zachód niż wschód
ja też nie należę do kobiet siedzących w domu,nie miałam babci,która by mi pomagała.też mam ambicje,skończone szkoły i fajną pracę.masz rację doroti-nie można rzucać wszystkich planów bo ciąża.ale można je trochę przesunąć w czasie i nic wielkiego się nie stanie.
oczywiście nie polecam ciąży w wieku 17 lat,stwierdzam tylko,że jeśli się przytrafi to nie jest to koniec świata.
a co do "utrzymanki" męża to ja tego nie rozumiem.jeśli facet uważa,że ma przykry obowiązek utrzymywać żonę (przynajmniej przez jakiś czas) z powodu narodzin dziecka to myślę,że trafiło się na wyjątkowego idiotę i raczej nie radzę wiązać z nim większych nadzieji. <_<
 

Doroti

Zwykła Wariatka
Dołączył
12 Lipiec 2006
Posty
3 079
Punkty reakcji
18
Wiek
31
Miasto
czy to ważne ?
Rosalie, być może masz rację :)
Może nie będę mogła oderwać się od mojego małego szkraba :D

heh.
to wszystko zależy od tego jakie mój mąż będzie miał podejście do życia.
Mimo wszystko uważam, ze praca w niewielkim wymiarze godzin nie jest taka zła ;)

Chociaż... rozpatruję to wszystko czysto teoretycznie. Nie sądze, że kiedykolwiek będę mieć męża czy dzieci...
albo jestem zbyt wybredna, albo przyciągam do siebie nieodpowiednich mężczyzn... albo jedno i drugie.

cóż, pomarzyć rzecz przyjemna ;)

P.S
punto. zgadzam się :)
Nie trzeba wszystkiego odrazu rzucać. Pewne sprawy da się po prostu odroczyć.
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
Doroti ja urodziłam tuż przed maturą.Zdałam ją bez problemu, za rok mój synek idzie do przedszkola, a ja mam zamiar kontynuować studia, zaocznie i podjąć pracę w pełnym wymiarze godzin. Odpowiedzialny mężczyzna to wielkie wsparcie - wiem z doświadczenia :)
 

Doroti

Zwykła Wariatka
Dołączył
12 Lipiec 2006
Posty
3 079
Punkty reakcji
18
Wiek
31
Miasto
czy to ważne ?
Dokładnie :)
Tylko w tych czasach cięzko trafić na faceta, który jest inteligentny, miły a na dodatek odpowiedzialny i z klasą.
Wokół mnie zawsze kręcą się jakieś "totalne nieporozumienia"

ale to nie temat o tym :p

w każdym razie uważam, że po prostu kiedy już, ze tak brzydko powiem "wpadnie się" trzeba być odpowiedzialnym i nie dośc, że urodzić dziecko to jeszce spróbować sobie jakos poukładac życie.
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
U mnie na szczęście to nie była wpadka, wiec miałam podstawy do budowania rodziny, stworzone trochę wcześniej, własnymi siłami.
dziecko to nie zabawka, to wielka odpowiedzialność. życie czasami samo nam dyktuje scenariusz, ale zdarza się,że jesteśmy zdani tylko na siebie. Nie sztuką jest być 17-latką, zaliczyć wpadkę i siedzieć na utrzymaniu rodziców razem z dzieckiem i nieodpowiedzialnym partnerem.
 

Doroti

Zwykła Wariatka
Dołączył
12 Lipiec 2006
Posty
3 079
Punkty reakcji
18
Wiek
31
Miasto
czy to ważne ?
Dokładnie :) Święte słowa.

Muszę Ci powiedzieć, że podziwiam Cię, że zdołałaś pogodzić wszystko ze sobą..
i naukę i dziecko..
napewno było Ci ciężko, a jednak sobie poradziłaś.

Twoje dziecko powinno być dumne, że ma taką matkę.
Ty sama też powinnaś być z siebie dumna ;) :)
 
Do góry