"By żyło się lepiej. Wszystkim"

Codreanu

Zaściankowiec
Dołączył
22 Luty 2009
Posty
1 875
Punkty reakcji
3
Wiek
38
Miasto
znienacka :)
Chłopaki z PO pewnie już przebierają nóżkami na sam pomysł nowej ordynacji.
Zastanawia mnie czemu nikt nie pisze w mediach o naruszeniu demokracji? Jak by PiS chciało wymyślić ordynacje napisaną pod swoją partię to wyobrażam sobie ten raban.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Ktoś dzisiaj oglądał komisje do sprawy u**pienia Ziobry? Nie śledziłem nigdy na bieżąco, ale to co dzisiaj widziałem, to był po prostu kabaret. Zresztą Engelking skręcał się ze śmiechu. Trudno się nie śmiać było z różnych kosmicznych propozycji posła Węgrzyna. Zaś przewodniczący Karpiniuk nie wiedział co mówić, co robić i ogólnie "nie ogarniał intelektualnie" Totalna kompromitacja. Węgrzyn zaczął przesłuchanie od orzeczenia, ze Kaczmarek jest bardziej wiarygodny więc zada jemu pierwszemu pytanie (skandaliczny wstęp, zważywszy że przesłuchanie jest publiczne), potem było tylko gorzej.
Od dzisiaj można mówić że to komisja-porażka (kolejna porażka PO). Propozycja rozwiązania tego obciachu przez sejm moim zdaniem warta rozpatrzenia. Jeśli PO ma trochę wstydu offcourse.
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Kod:
Parkomat prawdę ci powie (o ustroju)
Rafał A. Ziemkiewicz 04-07-2009, ostatnia aktualizacja 04-07-2009 06:42

Postępująca parkomatyzacja polskich miast jest procesem niezwykle charakterystycznym. Rzecz jednak nie w samym wytyczaniu stref płatnego parkowania, a w sposobie, w jaki się zbiera opłaty.

skomentuj na blogu

Obserwowałem przed laty zaczątki tego procesu jednocześnie w dwóch miastach − w Warszawie i Łodzi. Każde z nich przyjęło odmienne założenia. Model łódzki − od razu nazwę go liberalnym − polegał, z grubsza, na podzieleniu stref, w których chciano ograniczyć ruch samochodów (bo przecież w oficjalnych deklaracjach zawsze wszyscy podkreślają, że nie chodzi o złupienie kierowców, tylko właśnie o ograniczenie liczby samochodów w śródmieściu) na małe dystrykty i zatrudnieniu do ich pilnowania ludzi. Na każdy taki dystrykt brało się facia, który odpowiadał za to, żeby każdy parkujący na jego terenie samochód miał za szybką aktualny bilet − i tyle.

Rozwiązanie takie ma same plusy. Koszty ze strony miasta są praktycznie zerowe − rozdać kilkaset czapeczek albo kubraków w odblaskowym kolorze, bloczki biletowe, długopisy, i zorganizować patrol straży miejskiej, sprawdzający wyrywkowo, czy parkingowi wywiązują się ze swoich obowiązków. Zysk liczyć zaś należy nie tylko we wpływach do miejskiej kasy − część opłat parkingowy oczywiście zatrzymać musi dla siebie − ale też w stworzeniu kilkuset miejsc pracy, niskopłatnych, ale zawsze lepiej, żeby ludzie w trudnej sytuacji brali taką robotę (dzieląc ją, dajmy na to, z żoną czy szwagrem, to już sprawa samego parkingowego), niż zasiłki, które są kosztowne i zwyczajnie demoralizują, oduczając od pracy.

Rozwiązanie liberalne ma jednak także wadę, to znaczy, wadę z punktu widzenia miejskich władz i wszystkich obrastających je gron krewnych i druziej: nie ma tu czego przekręcić.

Dlatego w takiej na przykład Warszawie od razu zdecydowano się na model, który nazwać należy neoliberalnym albo neosocjalistycznym (co na jedno wychodzi). Żadni tam parkingowi, nie będziemy przecież dziadować, trzeba pokazać, że jesteśmy prawdziwie europejskim miastem − a więc trzeba rozpisać przetarg, wziąć inwestycyjnego doradcę, następnie stworzyć wedle opracowanej przez niego strategii ogólną koncepcję, w ramach której miasto przeznaczy odpowiednie środki, wybierze dostawcę wielkiej liczby parkomatów, a potem stworzy się konsorcjum do ich eksploatowania, a potem się zwróci do miasta o wyasygnowanie większych środków, bo oczywiście okaże się, że jedynie słuszne rozwiązanie okazało się jak zwykle znacząco droższe niż w przetargowej ofercie.

Oznaczało to wydanie z punktu mnóstwa kasy, zatrudnienie licznych urzędników i stworzenie dla nich poważnej „pokusy korupcyjnej”. Potem latami nie można było w Warszawie rozplątać wszystkich patologii, w jakie obrosło parkometowe konsorcjum i umowy z nim, było to przedmiotem dochodzeń miejskich (po zmianie władzy) i bodaj prokuratorskich, które wszystkie skończyły się na niczym − już nie pamiętam, czy się sprawy poprzedawniały, czy jak zwykle organa ścigania zgubiły papiery albo zaplątały umiejętnie zarzuty tak, żeby nic z nich nie wyszło, mniejsza zresztą o to.

Może nie był to przekręt doskonały, ale w każdym razie na tyle udany, że warszawski przykład podchwycony został ochoczo w całym kraju i wciąż jest wykorzystywany, z rozmaitymi twórczymi modyfikacjami.

W Łodzi bardzo dawno nie byłem i nie wiem, jak długo wytrwała ona w normalności – pewnie nie omylę się, że krótko. Zabawne jest, że wtedy, na początku, gdy przyjmowała ona rozwiązanie liberalne, rządzona była przez tak zwaną lewicę. Natomiast Warszawa rządzona była, jak i dziś, przez tak zwanych liberałów. Wymaga to podkreślenia, bo ten tak zwany liberalizm pozostaje w Polsce polityczną religią panującą − religią, nakazującą w obrzędowych słowach zachwalać zalety wolnego rynku i niskich podatków, a cichcem w nieskończoność mnożyć urzędy, koncesje, kontrole, zakazy i coraz bardziej skomplikowane procedury udzielania zezwoleń oraz grabić społeczeństwo wciąż nowymi daninami publicznymi, we wszelkich możliwych formach.

Myślę, że parkomat doskonale się na symbol tej religii nadaje.

Albowiem, jak już napisałem, ale powtórzę, dla pointy tak dobitnej, aby zrozumieć ją zdołał nawet zagorzały czytelnik „Gazety Wyborczej”, gdyby się tu takowy trafił: liberalizm, tak głośno zachwalany przez władzę i związany z nią interesami materialnymi establishment, ma same zalety i jedną zasadniczą wadę − nie ma czego kraść.

Świetny tekst. Trochę na marginesie tematu, ale końcówka o liberalizmie bardzo dobra.

http://www.rp.pl/artykul/328965.html
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Kod:
Dlaczego PO woli jesień
Dorota Kołakowska , a.sł. 06-07-2009, ostatnia aktualizacja 06-07-2009 07:28

Platforma wolałaby nie przyspieszać wyborów w 2011 roku, bo nie zdąży pochwalić się drogami

– Rozważamy wariant, według którego wybory parlamentarne w 2011 r. nie będą przyspieszone z powodu przejęcia przez Polskę prezydencji w UE i odbędą się w terminie, czyli jesienią – mówi „Rz” polityk z władz PO.

To nowe spojrzenie na problem zbieżności terminów w 2011 r.: w lipcu nasz kraj obejmie prezydencję w Unii Europejskiej, a jesienią powinny odbyć się wybory do parlamentu.

Eksperci alarmują, że w trakcie prezydencji niedopuszczalne jest zamieszanie związane z kampanią i wymianą ministrów. Nasi politycy muszą bowiem być przygotowani do pracy w UE. Będą m.in. przewodniczyć posiedzeniom rad w Unii.

Zamieszania podczas prezydencji nie uniknęły Czechy. W Pradze upadł rząd, co wywołało spekulacje dotyczące dalszej ratyfikacji traktatu lizbońskiego.

Większość polskich posłów i koalicji, i opozycji przyznawała więc do tej pory, że jedynym rozwiązaniem wydają się przyspieszone wybory, czyli głosowanie na wiosnę.

Dlaczego władze PO zastanawiają się, czy uda im się uniknąć takiego scenariusza? – Pod koniec 2011 r. będą oddawane do użytku drogi i autostrady, jeśli zrobimy wybory w połowie roku, opozycja nas zakrzyczy, że nic nie zbudowaliśmy, a potem nowy rząd będzie odcinał kupony od naszych projektów – mówi rozmówca „Rz”.

Pod koniec 2011 r. zakończyć ma się np. budowa całej autostrady A1 oraz budowa najważniejszych odcinków autostrady A2 (m.in. z Nowego Tomyśla do granicy z Niemcami), oddane mają być do użytku wszystkie stadiony na Euro 2012. Jeśli ministrowi infrastruktury uda się zrealizować harmonogram, w kampanii wyborczej premier Donald Tusk przecinałby wstęgi niemal każdego dnia.

Nic dziwnego, że politycy PO podkreślają, iż żadne przepisy nie zobowiązują rządu do wcześniejszego rozpisania wyborów.

Oficjalnie przekonują jednak, że dostrzegają potrzebę zorganizowania wyborów wiosną 2011 r. – Ale do decyzji, którą podejmie w tej sprawie Sejm, są jeszcze dwa lata – mówi Andrzej Halicki (PO), szef Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.

– Nie znam przypadku łączenia prezydencji w UE ze zmianą władzy w danym kraju. To może być bardzo kłopotliwe, ale spodziewam się, że wygra interes polityczny, a jeśli rządzącym słupki poparcia zaczną spadać, to nie będą spieszyć się do wyborów – ocenia dr Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego.

Pojawiają się też pomysły, aby zamienić się prezydencją z innym krajem. Taką propozycję zgłaszał marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.

Teoretycznie Polska mogłaby zamienić się przewodnictwem z Węgrami lub Danią. W obu przypadkach jest to jednak trudne. Bo system prezydencji realizowany jest w tzw. trio, co oznacza podział zadań i ustalenie z góry programu prac dla trzech kolejnych krajów.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

d.kolakowska@rp.pl

http://www.rp.pl/artykul/2,329892_Dlaczego...oli_jesien.html
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
piekne po prostu piekne...
ludek glupi wszytko kupi...
 

hanys1986

Nowicjusz
Dołączył
18 Listopad 2008
Posty
129
Punkty reakcji
0
Gdyby PiS nie było partia agresywna, to pewnie PO obojetnie byloby kiedy nstapia te wybory, a tak to boja się robic wczesniej, bo wlasnie zobaczymy pewnie spoty z Jarkiem Kaczynskim mowiacym o tym ze drog nie ukonczyli budowac itp. Id. Bo wybory tak czy siak pewnie PO wygra
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Gdyby PiS nie było partia agresywna, to pewnie PO obojetnie byloby kiedy nstapia te wybory, a tak to boja się robic wczesniej, bo wlasnie zobaczymy pewnie spoty z Jarkiem Kaczynskim mowiacym o tym ze drog nie ukonczyli budowac itp. Id. Bo wybory tak czy siak pewnie PO wygra
Jest na to sposób. Internowac PIS. Jak oni śmią. Opozycja co to krytykuje rząd. ;)
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
jest super, jest super, po prostu idealnie, uczciwie, sielanka...

i wszystko by bylo dobrze gdyby na grzeczne i subtelne uwagi np palikota kaczynscy reagowali z nalezna palikotowu pokora...
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Kod:
Nowelizacja budżetu zgodnie z planem
j.a. 07-07-2009, ostatnia aktualizacja 07-07-2009 16:06

Rząd przyjął projekt nowelizacji budżetu państwa na 2009 r., który z powodu kryzysu gospodarczego zakłada wzrost tegorocznego deficytu z 18,2 do 27,2 mld zł - powiedział minister finansów Jacek Rostowski

- Mówiłem od początku debaty nad budżetem na 2009 r., że jeśli będzie taka potrzeba, to rząd nie będzie się wahał przed nowelizacją budżetu - podkreślił szef resortu finansów na konferencji prasowej.

Dodał, że opozycja nie miała racji mówiąc, że nowelizację trzeba było przeprowadzić wcześniej. Jego zdaniem, sytuacja gospodarki światowej była w pierwszym kwartale roku niestabilna i nie można byłoby "odpowiedzialnie określić", jaki będzie konieczny rozmiar oszczędności.

Rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy tegorocznego budżetu. Wynika z niego, że tegoroczne wpływy budżetowe będą niższe od planowanych o 30,1 mld zł. Mniejsze o 46,6 mld zł mają być dochody z podatków. Deficyt, według prognoz, wyniesie 27,18 mld zł i będzie o 9 mld zł wyższy od wcześniej planowanego.

Pierwsze czytanie noweli w Sejmie odbędzie się 14 lipca, drugie 17 lipca, a trzecie 18 lipca - później projekt trafi do Senatu.

Niższe wpływy podatkowe resort finansów chce zrekompensować pieniędzmi z innych źródeł. Zwiększone będą - o 8,32 mld zł - tzw. dochody niepodatkowe czyli m.in. dywidendy (o 5,3 mld zł), środki z różnic kursowych (wynik osłabienia złotego). Ponad 8 mld zł ma pochodzić z budżetu UE oraz tzw. innych źródeł.

Resort finansów oczekuje umocnienia złotego

- Zwiększamy dywidendy ze spółek Skarbu Państwa i zwiększamy dochody ze środków unijnych, bo będziemy przewalutowywali środki unijne na złote w tym roku w większym stopniu niż to przewidywaliśmy i niż wymaga to bezpośrednie finansowanie przewidzianych wydatków - dodał Rostowski.

Resort zdecydował się na ten ruch w związku z oczekiwanym wzmocnieniem polskiej waluty.

- Przewidujemy, że będzie relatywnie łagodny i wymierny wzrost wartości złotego. Wobec tego bardziej korzystne dla budżetu państwa jest przewalutowanie środków unijnych w tym roku - uzasadnił.

Pytany o to, czy rząd przewiduje ewentualnie drugą nowelizację tegorocznego budżetu powiedział, że "absolutnie nie", pod warunkiem, że nie będzie trudnych sytuacji w gospodarce światowej.

Wyższe podatki tylko w ostateczności

- Rząd koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego jest ostatnim rządem, który chciałby podwyższać podatk - zapewnił Rostowski.

- Podwyższenie podatków jest ostatecznością. Jeżeli do tego przystąpimy, to dlatego, że nie będzie innej możliwości, aby zapewnić bezpieczeństwo finansów publicznych. Zawsze lepiej jest oszczędzać na wydatkach, zawsze lepiej jest unikać wzrostu podatków, jeśli tylko można - wyjaśnił Rostowski.
PAP, Reuters

http://www.rp.pl/artykul/2,330612_Noweliza...e_z_planem.html
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
I jeszcze jeden i jeszcze raz... :D

Kod:
Fiskus nas gnębi, nie mamy zaufania do władz
Elżbieta Glapiak 08-07-2009, ostatnia aktualizacja 08-07-2009 03:13

Polska znalazła się w gronie państw OECD najbardziej uciskających podatkami
Tak wynika z Indeksu Ucisku Podatkowego tworzonego przez szwajcarski Institut Constant de Rebecque. Zajmujemy w nim trzecią pozycję tuż za Włochami i Turcją.

Indeks oparty jest na 18 miarach podatkowych. Instytut przygląda się m.in. obciążeniom podatkowym w odniesieniu do PKB, zadłużeniu, ale także przepisom obowiązującym w danym kraju, polityce informacyjnej dla podatników i stopniu ochrony prywatności. Kryteria są punktowane ? jeśli w przypadku jakiegoś kraju punktacja przekroczy 5,4 punktu, zaliczany jest on do silnie uciskającego podatników. W przypadku Polski wynik sięgnął 5,9 punkta. W przypadku naszych południowych sąsiadów ocena wypadła na poziomie 5,1 punktu dla Czech i 4,5 punktu dla Słowacji. Najlepsza sytuacja pod tym względem jest w Szwajcarii ? 2 punkty, Luksemburgu ? 3,4 punktu, Austrii 4,2 punktu i Kanadzie 4,4 punktu.

W tym kontekście małym pocieszeniem jest fakt, że dokładnie w tym samym stopniu co Polaków fiskus uciska także Niemców i Meksykanów. W sumie za kraje silnie uciskane instytut uznał dziesięć państw, niewiele pod kreską z wynikiem na poziomie 5,3 punkta znalazły się USA i Wielka Brytania.

Eksperci instytutu zaznaczyli wprawdzie, że w Polsce obniżono podatki, jednak nie poprawiło to naszej ufność wobec władz. Krytycznie oceniono też minimalną prywatność finansową podatników. Wynik Włoch pogorszył zaś fakt, że obowiązuje tam ciągle wysoki 43-procentowy podatek dochodowy dla najbogatszych, a obciążenia CIT dla firm sięgają 31 proc.

? Stawki podatkowe w Polsce w porównaniu np. do Belgii, Holandii czy Danii są niższe, a fiskus nie nęka nadmiernymi kontrolami i tak powinno pozostać ? mówi Andrzej Taudul, doradca podatkowy z firmy Paczuski, Taudul. ? Rząd powinien się skupić na poprawie infrastruktury technicznej. Ważne jest, aby w krótkim czasie podatnicy w Polsce uzyskali możliwość kontaktowania się z urzędem skarbowym przez Internet ? zaznacza Andrzej Taudul.
Rzeczpospolita

http://www.rp.pl/artykul/2,330870_Fiskus_n...a_do_wladz.html

Fiskus nas gnębi, nie mamy zaufania do władz - bez jaj :D

A tutaj ostatnie wieści z sondażowego frontu. Doniowi spada poparcie. Chłopak się załamie... :/
Kod:
Zmęczeni Tuskiem i Palikotem
Karol Manys 07-07-2009, ostatnia aktualizacja 08-07-2009 07:26

Szybko przybywa Polaków przekonanych, że premier za często występuje w mediach, a one same są dla niego zbyt łagodne

Aż 26 proc. Polaków uważa, że szef rządu gości w mediach zbyt często. To wynik sondażu, jaki instytut GfK Polonia przeprowadził na zlecenie "Rz". Takie samo pytanie zadaliśmy Polakom latem zeszłego roku. Wtedy tylko dla 15 proc. badanych Donald Tusk występował w mediach za często.

Czy to znaczy, że premier zaczyna się Polakom pomału przejadać? Zdaniem dr. Norberta Maliszewskiego, psychologa społecznego z Uniwersytetu Warszawskiego, niekoniecznie. Bo wciąż zdecydowana większość, prawie 60 proc. badanych, uważa, że premiera jest w radiu, telewizji i gazetach tyle, ile trzeba. Jednak jego zdaniem trend wykazywany w sondażu "Rz" jest niepokojący.

? Donald Tusk ma wysokie poparcie. Jest niczym król słońce. To badanie pokazuje, że właśnie z tego powodu powinien uważać. Bo jak coś jest zbyt słoneczne, to można się poparzyć ? podkreśla Maliszewski.

Czy premier powinien zacząć dozować swoją obecność w media?

? To oczywiście trudne, bo jako szef rządu Tusk musi się pokazywać ? twierdzi Maliszewski. Jednak jego zdaniem premier powinien baczniej zwracać uwagę na jakość tej bytności. ? Jak ognia powinien unikać drażnienia ludzi posunięciami w rodzaju wycieczki na narty czy tak niezrozumiałymi ruchami jak przeniesienie obchodów rocznicy pierwszych wolnych wyborów z Gdańska do Krakowa ? dodaje psycholog społeczny.

Joanna Gepfert, specjalistka od kreowania wizerunku osób publicznych, komentuje to tak: ? Mowa jest srebrem, a milczenie złotem. Widać, że wszyscy powinni sobie o tym czasem przypominać. Również jej zdaniem dobrze by było, żeby szef rządu unikał wypowiadania się na każdy temat.

W ostatnim roku wyraźnie, bo aż o osiem punktów procentowych, wzrósł też odsetek osób, które uważają, że media zbyt przychylnie komentują działania rządu. Rok temu uważało tak 23 proc. badanych, teraz ? 31 proc.

? To efekt zagłaskiwania rządu na śmierć ? mówi Gepfert. I podkreśla, że mimo optymistycznego tonu mediów ludzie dostrzegają jednak rzeczywistość kryzysową. ? I widzą, że brakuje czasem równowagi między problemami, z którymi borykają się na co dzień, a tym, co oglądają w telewizji ? dodaje.

Gepfert podkreśla też, że jej zdaniem ostatni spadek notowań premiera w sondażach wynika z długotrwałego zamieszania wokół ustawy medialnej. ? Przy okazji dyskusji nad nią przeciw premierowi obrócili się ludzie uważani za autorytety. Wyborcy zawsze odbierają to jako sygnał do wątpliwości ? wyjaśnia Gepfert.

Tylko połowa badanych uważa, że media są w komentarzach na temat rządu obiektywne. Zdaniem medioznawcy prof. Wiesława Godzica ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej to ostrzeżenie. ? Gdyby tak było naprawdę, to oznaczałoby, że jest źle. Świadczyłoby bowiem o tym, że w oczach ludzi media zaczynają być postrzegane jako część obozu władzy. A tak być nie powinno ? wyjaśnia.

Sondaż nie przynosi też dobrych wieści Januszowi Palikotowi. Dla co trzeciego ankietowanego jest go w mediach za dużo. Rok temu takiego zdania było zaledwie 17 proc. badanych. Obecnie aż 30 proc.

? Na dworze władzy przypadła mu rola błazna ? komentuje Maliszewski. Jego zdaniem to dla posła o tyle zła informacja, że gdy przychodziły ciężkie czasy, gniew władcy spadał zazwyczaj właśnie na błazna. ? I to on szedł pierwszy pod topór ? mówi psycholog.

Dla Gepfert zaś wysokie miejsca polityków w rankingu osób zbyt często widocznych w mediach są pochodną ich negatywnych elektoratów.

http://www.rp.pl/artykul/2,330724_Zmeczeni..._Palikotem.html

Kolejna ciekawostka.
Kod:
 Sekret ujawnił gen. Gromosław Czempiński

środa 8 lipca 2009 07:37
Platformę założył oficer wywiadu PRL

Kto dał początek Platformie Obywatelskiej? Donald Tusk, Maciej Płażyński czy Andrzej Olechowski? Żaden z nich. Pomysł utworzenia nowej partii rzucił generał Gromosław Czempiński, oficer wywiadu PRL, a potem szef UOP. Przekonał do niego tę polityków, nazwaną później "trzema tenorami".

W rozmowie z portalem Niezależna.pl Czempiński potwierdził, że był tą osobą, która dała początek PO. Ujawnił, że na ten utworzenia nowego ugrupowania, które miałoby powstać na gruzach AWS i Unii Wolności, rozmawiał z tzw. trzema tenorami - Tuskiem, Olechowskim i Płażyńskim.

>>> Palikot: Olechowski ma zajoba

"Nie było łatwo im wytłumaczyć, że mogą nadać nowy impet na scenie politycznej" - stwierdził Czempiński. "A potem jak przystało na człowieka ze służb nie rościłem sobie żadnych pretensji do tego, aby być członkiem partii albo działać. Ludzie ze służb nie powinni być w polityce - dodał były szef UOP.

>>> Kogo jeszcze Piskorski wykradnie Platformie

Po raz pierwszy o udziale Gromosława Czempińskiego w powstaniu PO poinformował Polsat News. "Miałem dość duży udział, w tym że powstała Platforma, mogę powiedzieć, że odbyłem wtedy olbrzymią liczbę rozmów, a przede wszystkim musiałem przekonać Olechowskiego i Piskorskiego do pewnej koncepcji, którą później oni świetnie realizowali" - mówił były oficer wywiadu PRL na antenie tej stacji.

http://www.dziennik.pl/polityka/article411...ywiadu_PRL.html

Tak na marginesie. Tytuł ostatniego artykułu jest przesadzony bo on sam twierdzi, że "dał początek platformie". Jeśli to prawda to jednak trzeba zauważyć, że "dawanie początku" to raczej nie to samo co zakładanie partii. Inna sprawa, że facet twierdzi, iż nie uczestniczył w PO bo ludzie ze służb nie powinni uczestniczyć w polityce. Jak nie powinni to "dawać początku" też nie powinni.
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
co do ostatniego
to michalkiewicz od poczatku pisal ze po to dzielo "razwiedki" - co uwazalem za jego pewnego rodzaju fobie, a tu sie okazuje ze mial znowu racje - troche zszkowowany...
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
co do ostatniego
to michalkiewicz od poczatku pisal ze po to dzielo "razwiedki" - co uwazalem za jego pewnego rodzaju fobie, a tu sie okazuje ze mial znowu racje - troche zszkowowany...
Witamy w klubie anonimowych paranoików. ;)
 

Sunray

Bywalec
Dołączył
30 Lipiec 2008
Posty
3 574
Punkty reakcji
60
Wiek
34
Miasto
pomorskie
Tak kończy się era cudów! POdatki w górę!
http://nczas.com/wazne/tak-konczy-sie-era-...podatki-w-gore/
Jedynym realnym skutkiem pakietu antykryzysowego było utworzenie Rezerwy Solidarności Społecznej, z której miały pochodzić wydatki dla ofiar kryzysu. Rezerwę utworzono, pieniądze na jej cel znaleziono poprzez podwyższenie akcyzy na alkohol oraz importowane samochody o pojemności silnika powyżej 2 litrów, a obecnie z tej rezerwy prawie nikt nie korzysta (oczywiście oprócz urzędników ją obsługujących).

Na kontach Rezerwy znajduje się już ok. 1 miliarda złotych, z których pewnie w pierwszej kolejności skorzysta minister Rostowski, by łatać wszelkie powstające dziury. Po raz kolejny potwierdziło się, że celem wprowadzania i podwyższania podatków nie są jakieś konkretne potrzeby, ale sama chęć zdobycia większych pieniędzy przez państwo.
Dość powiedzieć, że przez zaledwie półtora roku rządów PO-PSL zadłużenie skarbu państwa wzrosło o 90 miliardów złotych – po 5 miliardów na miesiąc, czyli 166 milionów dziennie. Zanim doczytacie Państwo ten artykuł do końca, polski dług powiększy się o kolejny milion złotych. Nie chcąc narażać się na utratę wizerunku, Tusk nie przeprowadził żadnej reformy oszczędnościowej racjonalizującej wydatki budżetowe.
Deficyt rośnie w takim tempie, że minister Rostowski sam ma problem ze stwierdzeniem, czy wyniesie w końcu 4%, czy też może 7% PKB (co przekłada się mniej więcej na trzykrotnie większy współczynnik w relacji do dochodów budżetu). Prywatyzacja została całkowicie wstrzymana, a posiadane akcje służą ministrowi skarbu państwa do wyciskania maksymalnej dywidendy.
W pierwszej kolejności – co stało się już tradycją – idzie w górę (od 1 lipca) akcyza na papierosy. Przyzwolenie społeczne na jej podnoszenie jest bardzo duże, więc trudno liczyć na to, że ten punkt podłamie wiarygodność rządu. Następne w kolejce pewnie znów będzie akcyza na alkohol. Jednak dodatkowe dochody z tych dwóch źródeł (maksymalnie 3 miliardy złotych rocznie) nie są wstanie zrównoważyć potrzeb Tuska i jego ekipy. Najłatwiej byłoby Tuskowi podnieść podatek VAT.

Każdy dodatkowy punkt procentowy podwyżki to dodatkowe 2 miliardy. Tylko jak wytłumaczy się z tego PO swoim wyborcom, którzy głosowali za niższymi podatkami? Prawie przesądzone jest już przywrócenie trzy-progowej skali podatkowej i ponowne wprowadzenie od 2010 roku 40-procentowej stawki dla najbogatszych. Jeżeli okaże się to prawdą, dwu-progowa skala podatkowa, wprowadzona jak pamiętamy przez rząd PiS, przetrwa zaledwie jeden rok, zniesiona rękami „liberalnej, pro-gospodarczej” PO.

O podatku liniowym czy zniesieniu podatku od oszczędności (tzw. podatku Belki) już chyba nikt poważnie w Platformie nie myśli. Nie wiadomo, w którą stronę pójdzie PO, ale jedno jest pewne: sama sobie nawarzyła tego piwa, a teraz musi je wspólnie z PSL wypić. Liczenie na to, że od 2007 roku do wyborów prezydenckich uda się jakoś pijarowsko przetrzymać, nie podejmując żadnych ważnych decyzji, było założeniem co najmniej naiwnym. A teraz za te błędy będzie płacić społeczeństwo – albo poprzez podniesienie podatków, albo przez dalsze zadłużanie przyszłych pokoleń.
(fragmenty)

Ludu, nie widzisz tego? :(
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
mysle ze mimo duzej skutecznosci prania
piersze powazniejsze spadki poparcia im sie niedlugo zaczna
jezeli tylko podbija podatki lub zwiaza walute z euro to w ciagu max pol roku zjada do 20% - jak i nasza gospodarka zacznie sie powaznie osuwac
i co wtedy?
czerwoni wroca do wladzy....
 

albo_albo

Pan i Władca
Dołączył
20 Marzec 2009
Posty
2 757
Punkty reakcji
78
Wiek
43
Miasto
SKM Kraków
Polacy tęsknią za kimś spoza dwójki Donald Tusk-Lech Kaczyński. Ale gdy mają wybrać między nimi, zdecydowanie stawiają na Tuska - pisze "Gazeta Wyborcza".
Dziennik publikuje rezultaty wyimaginowanej II tury swego prezydenckiego sondażu. Jolanta Kwaśniewska pokonała w niej premiera Donalda Tuska - 57 do 43 proc. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego wręcz znokautowała - 75 do 25 proc.
- Wynik Kwaśniewskiej jest zastanawiający. To silny sygnał od opinii publicznej, że chce wyjść poza dwie partie, poza walkę Donalda Tuska z Lechem Kaczyńskim - komentuje socjolog prof. Andrzej Rychard.

Wybiórcza już zaczęła kampanię.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Wybiórcza już zaczęła kampanię.
Całe szczęście to promowanie Kwaśniewskiej to tylko gra socjologiczna. Nie-politycy wielką popularnośc mają na długo przed wyborami, a jak przychodzi co do czego.. Zresztą pamiętacie jakie poparcie na prezydenta miał kiedyś Religa? Przed wyborami się wszystko zmienia. A J.K. jest po to aby Tusk nie mógł cieszyc się niekwestionowanym pierwszym miejscem. W tych warunkach można promowac prawdziwe straszaki na Tuska, np. Olechowskiego. W wynikach obecnego prezydenta trzeba uwzględnic, że byla alternatywa w postaci Ziobry. No i gdyby nie Jolanta, to Kaczor byłby w tym podanym wczoraj sondażu z Tuskiem w drugiej turze. I co wtedy?
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
Jeśli tak to w koalicji z Piskorskim. Jedno jest pewne nic się nie zmieni.
olechowski juz wybral kierunek
faza z kwasniewska to jedynie proba rozchustania leelktoratu
po zaczyna sie powaznie degenrowac i elyty juz maja watliwosc czy uda sie go dociagnac do prezydentury..
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Nie pamiętam czy to było. Jeśli tak to sry.
Kod:
Już wiemy, dlaczego PO nie poparła peeselowskiej ustawy unieważniającej tzw. opcje walutowe: dlatego, że sama postanowiła na wielką skalę zagrać na walucie, a ściślej – zmusić do tego NBP.

Pomysł “kreowania” pieniądza pod zastaw zapisów księgowych wynikających z różnicy kursów nie jest nowy – już sześć lat temu do “rezerwy rewaluacyjnej” próbował się dobrać podczas swego krótkotrwałego kuglowania finansami publicznymi Grzegorz Kołodko, a i potem myśl o skrzyniach dewiz marnujących się w piwnicach NBP nie dawała spokoju Andrzejowi Lepperowi.

Ale w obecnej sytuacji gospodarczej, gdy nie wiadomo, jakie siły będą oddziaływać na polską walutę za kilka miesięcy, takie – de facto – drenowanie banku z rezerw, które mogą się okazać niezbędne do odparcia spekulacyjnych ataków, to po prostu wielki hazard.

Tym bardziej nieodpowiedzialny, że pokazujący spekulantom w oczywisty sposób, na co gra polski rząd, a więc jak mogą na nas zarobić grube pieniądze, niczego nie ryzykując.

Wyskok ministra Sławomira Nowaka, w końcu zaufanego współpracownika premiera, utrzymany w retoryce godnej wspomnianego już Leppera (”zmusimy NBP do ujawnienia zysku, który ukrywa przed Polakami!”), był tak dla świata ekonomicznego horrendalny i tak nielicujący z wizerunkiem Tuska jako polityka odpowiedzialnego, że jego liczni zwolennicy próbują rozpaczliwie go ratować, rozgłaszając, że tak naprawdę PO nie zamierza robić żadnego skoku na NBP i księgowych sztuczek, że to “tylko”, jak zwykle, pic i propaganda. Taka pijarowska zagrywka, która ma pokazać wyborcom, że PO zmuszona została do podniesienia podatków przez prezydenta i pisowskiego szefa NBP, którzy siedzą na skrzyniach z walutą, ale nie chcą jej oddać społeczeństwu.

Cóż, jeśli ktoś sądzi, że to stawia rząd w mniej złym świetle…

http://www.tuskwatch.pl/index.php/2009/07/...a-opcja-nowaka/
 
Do góry