Co do Brody to nie czytałeś że to świadek koronny, którego zeznania są niczym nie potwierdzone. Facet z problemami z prawem opowiada cudowne historie, aby tylko samemu mieć spokój nie wylądować na długoletnie wakacje za kratami
Nowy szef CBA Paweł Wojtunik mianowany w połowie października zarządził bilans rządów Kamińskiego. Przeprowadzono już audyt organizacji Biura, spraw kadrowych itp. Skończyło się m.in. zawiadomieniem prokuratury o skasowaniu bazy danych służbowych samochodów. Polecił ją wyczyścić Maciej Wąsik, były zastępca Kamińskiego.
Równolegle trwa kontrola operacji specjalnych w czasach Kamińskiego. Jej efektem są kolejne podejrzenia o przestępstwach w CBA i zawiadomienia do prokuratury.
W najważniejszym zawiadomieniu chodzi o nielegalne podsłuchy. CBA potwierdziło nam wczoraj, że wysłało je do prokuratora generalnego. - Dotyczy tzw. sprawy przeciekowej - mówi rzecznik CBA. Pytany o szczegóły, odmawia odpowiedzi.
Ministerstwo Sprawiedliwości informuje nas tylko, że zawiadomienie to zarejestrowano... w tajnej kancelarii. Nie zdołaliśmy ustalić, która prokuratura się nim zajmuje.
Sprawa przeciekowa to domniemane ostrzeżenie Andrzeja Leppera przed akcją CBA latem 2007 r. Operacja ta miała dowieść, że w resorcie rolnictwa, którym Lepper kierował, można za łapówkę odrolnić każdy grunt. Skończyła się fiaskiem. Niemniej Lepper został zdymisjonowany i w efekcie rządy PiS (w koalicji z Samoobroną i LPR) upadły.
Potem skazani zostali w tej sprawie (nieprawomocnie) tylko Piotr R. i Andrzej K. Za powoływanie się na wpływy w ministerstwie.<br>
Podejrzenie o przeciek premier Jarosław Kaczyński (PiS) rzucił na Janusza Kaczmarka, dymisjonując go z funkcji szefa. Kaczmarek znał termin finału akcji CBA. Po dwóch latach śledztwa prokuratura nie znalazła dowodu, że to on był źródłem przecieku. Nie ma pewności, czy w ogóle do niego doszło. Umorzyła sprawę.
Finał akcji CBA w resorcie Leppera to 6 lipca 2007 r. Początek śledztwa ws. przecieku to 11 lipca. Przez te pięć dni CBA miało nielegalnie podsłuchiwać Kaczmarka i ówczesnego szefa policji Konrada Kornatowskiego. Tak twierdzą agenci CBA, którzy podsłuchy zakładali. Tłumaczą się poleceniem z góry
Fakt, że to CBA stosowało podsłuchy w tej sprawie, jest tym bardziej wątpliwy, że w kręgu podejrzanych o przeciek byli sami agenci Biura. Dlatego po 11 lipca prokuratura zleciła prowadzenie sprawy przecieku Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Według naszych źródeł Wojtunik wymienia w zawiadomieniu do prokuratury nie tylko nielegalne podsłuchy Kaczmarka i Kornatowskiego, lecz także kilka innych osób.<br>
Nie ma mowy o nielegalności działań CBA - utrzymują Mariusz Kamiński i broniący go posłowie PiS - bo prokurator oraz sąd wydawały zgody na podsłuchy.
Jednak nasze źródła w CBA twierdzą co innego: zgoda prokuratora czy sądu na kontrolę operacyjną nie przesądza o jej legalności. Zgoda na podsłuchy - i tego dotyczy zawiadomienie - mogła zostać wyłudzona. Na dwa sposoby: - we wniosku o podsłuch CBA podawało numer, ale nie ujawniało właściciela telefonu, choć go znało; - albo uzasadniało konieczność podsłuchu informacją o podejrzeniu przestępstwa, którego nie było.
Trzymane w tajemnicy zawiadomienie ws. podsłuchów nie wskazuje winnego, ale za działania CBA zgodnie z ustawą odpowiada jego szef - czyli w tym przypadku Mariusz Kamiński.
Oficjalnie natomiast CBA ujawniło wczoraj, że zawiadamia prokuraturę o innej skandalicznej sprawie - polowaniu na rzekomy dom Kwaśniewskich
- Służba specjalna została wprzęgnięta w politykę, bo nakazano jej iść za plotkami dotyczącymi nazwisk znanych osób - komentuje Paweł Wojtunik
Wiesz Brave miałbym większe zadowolenie z pracy CBA pod rządami Kamińskiego gdyby zamiast zabawą z Weroniką Marczuk, czy też szukaniem domu Kwaśniewskich (którego nie było) zajął się zwalczaniem sitw w miastach prowincjonalnej Polski. W tych miasteczkach, gdzie rządzi faktyczny układ: biznesmen, burmistrz itp. Tam jest prawdziwa praca CBA