Brak znajomych,brak chęci do życia i czegokolwiek...

Dołączył
22 Sierpień 2012
Posty
7
Punkty reakcji
0
Jestem facetem,niedługo skończę 18lat,od września zaczynam 2.rok nauki w technikum. Do około piatej .klasy podstawówki nie miałem problemów ze znajomymi,miałem z kim wyjść na dwór,pogadać i ogólnie byłem lubianym dzieciakiem.Od 6 klasy zaczęło sie dziac ze mną coraz gorzej,traciłem kontakty z kumplami,przestałem wychodzić z domu,zacząłem siedzieć tylko przy kompie i cisnąłem w gry i tak zleciało mi z 4-5lat życia...jednak ciągle brakowało mi tego,bym mógł z kimś wyjść i pogadac,nawet tak bez sensu ale zeby było z kim,z kimś innym niż rodzice.Uczyłem sie w miare dobrze,zawsze na świadectwie te 3-4 były więc chyba nie tak najgorzej...(nie uczyłęm sie w domu,to co zapamiętałem z lekcji albo to co powtorzylem na przerwie wystarczało mi)

Mozna powiedzieć ze byłem uzalezniony od gier komputerowych,chciałem wyjść z kims,pogadac bardziej niz grac,ale nie miałem z kim wiec pogrązalem sie coraz bardziej.Przez te ostatnie 4-5 lat wyszedłem na dwór ze "znajomymi" może z 3-4razy.Nie wiem co sie ze mną stało,stałem sie strasznie zakompleksiony,nieśmiały i wgl.Teraz czuje straszną pustke,nie mam nikogo z kim moglbym pogadac,pozartowac i brakuje mi tego,najchetniej bym sie zabił ale niestety-boję sie.

Kolejna sprawa,w podstawówce miałem pewną kolezanke ktora bardzo lubiłem zreszta ona mnie chyba tez...w gimnazjum nasze kontakty sie urwaly bo poszlismy do innych szkol...teraz w szkole sredniej zrobilem sie jakis dziki...nawet glupiego "czesc" jej nie powiem-nie pytajcie czemu bo sam tego nie ogarniam.

Jestem jakiś głupi chyba,nie wiem czy przez tego kompa zwariowałęm czy co...do psychologa żadnego nie pojde nigdy.Od kompa juz sie oduzaleznilem,siedze tylko dlatego ze nie mam nic innego do roboty(od kilku tygodni chodze na ryby i troche mi tam czas zleci,ale to tylko 2-3h dziennie,a co z resztą dnia?).

W szkole kontakty z ludźmi mam lipne,w klasie czasem ze mnie żartują-nie mowie ze jestem jakimś pośmiewiskiem bo są tacy z których bardziej sie nabijają,ale jednak już psychika mi siada.Mam kilku kumpli w klasie takich dosyć spoko z którymi gdy rozmawiam to wszystko jest OK,ale kiedy rozmawiam z resztą czyli "elitą" klasową(chyba wszyscy ich lubią) -sorry ja z nimi nie rozmawiam bo nigdy nie wiem co powiedzieć,dostaje takiej...blokady,zaczyna mi sie wtedy robic gorąco i zatyka mnie...moze to dlatego ze są lepsi odemnie ...czasem przechodzi mi ten dół i czuje sie taki silny,taki mocny ale po chwili ta moc znika i znow jestem taką ciapą...w sumie to nawet nie wiem po co tu pisać...moze sie troche wyzalilem i znów na chwile bede czuł sie lepiej,ale mniejsza o to...jak komuś to chciało sie czytać to dzięki za wytrwałość,jak komuś bedzie sie chciało coś napisac,nawet nawrzucać na takiego idiote jak ja to prosze bardzo,chociaz chwilowo ktoś zwróci na mnie uwagę.
 

lightinside

Bywalec
Dołączył
4 Marzec 2012
Posty
352
Punkty reakcji
38
Wiek
33
Miasto
pod krą...
Słyszałeś kiedyś o fobi społecznej? może poprostu się ludzi boisz i ja nie mówię tak aby się naśmiewać, tylko bo tak czuje, to jest choroba to się leczy...

ewentualnie, masz głęboką depresję, jeśli tak kup deprim może poczujesz się trochę lepiej a tu klika słow dla Ciebie...
  • Każdy człowiek ma pewną wartość
  • nie używaj słów nigdy i zawsze bo życie często pokazuję na oddwrót choćby od tak dla zartu.
  • aby poczuć się lepiej potrzebujesz przerobić pewne rzeczy w sobie ja przerabialam kilka lat, gdybym poszlam do psychologa może nie straciłabym tyle swego czasu.
  • odżywiaj się lepiej, dbaj o siebie lepiej się poczujesz, na serio kiedyś sama w to nie wierzyłam.
  • osoba która chodzi do psychologa to nie swir to osoba która jest na tyle dojrzała aby powiedzieć mam problem nie radze sobie, chcę to zmienic
  • wartość człowieka ani sens człowieka, nie okresła inny człowiek, nieszukaj poczucia własnej wartości wśród innych ono wynika z czystego wnętrza człowieka

Co się stało w podstawówce? w piątej klasie?

słuchaj jesteś na tyle wartościowy by Ci odpisać i by z Tobą gadać PAMIĘTAJ O TYM ZAWSZE!!!
 

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
słuchaj jesteś na tyle wartościowy by Ci odpisać i by z Tobą gadać PAMIĘTAJ O TYM ZAWSZE!!!

Powiem nawet, że bardzo wartościowy tylko może nie zdaje sobie z tego sprawy. A wcześniej wypunktowane słowa są naprawdę bardzo mądrym spojrzeniem i ukierunkowaniem.
 

enuma

Nowicjusz
Dołączył
20 Sierpień 2012
Posty
9
Punkty reakcji
0
Jestem w podobnej sytuacji od niedawna. Też nie mam z kim gadać, całymi dniami siedzę w domu i się nudzę. Jestem odludkiem. Ciągle próbuję to zmieniać, ale nic na siłę. To trzeba stopniowo robić. Zacznij częściej wychodzić z domu, jeśli nie masz z kim, to sam. Zacznij się uśmiechać, będziesz wtedy wyglądał przyjaźnie i ludzie sami zaczną z tobą rozmawiać. Twój przypadek nie jest chyba taki beznadziejny, możesz to zmienić. Tylko musisz tego chcieć. Jak chcesz o tym porozmawiać, napisz do mnie na Pw. Pozdrawiam.
 

Gosia70

Nowicjusz
Dołączył
14 Sierpień 2012
Posty
95
Punkty reakcji
10
Miasto
Małopolska
osoba która chodzi do psychologa to nie swir to osoba która jest na tyle dojrzała aby powiedzieć mam problem nie radze sobie, chcę to zmienic
bardzo podoba mi się to stwierdzenie...warto porozmawiać z kimś kto ma wiedzę i zapewne doświadczenie, potrafi też słuchać, a to jest ważne...posiadać umiejętność słuchania drugiej osoby....
Nieraz przedstawienie swoich problemów, trosk ....nawet bez uzyskania konkretnej odpowiedzi od słuchającego ....pomaga...
Każdy z nas jest inny ...i przez to wyjątkowy ....nie pozwól sobie wmówić, że jesteś gorszy od innych....bo to nie prawda...
Życzę Ci, żebyś uwierzył w siebie i spotkał na swojej drodze osoby, których będziesz mógł nazwać ....przyjaciółmi ...
Przyjaciel to ktoś, kto daje Ci totalną swobodę bycia sobą.
— Jim Morrison
 
Dołączył
22 Sierpień 2012
Posty
7
Punkty reakcji
0
Co się stało w podstawówce? w piątej klasie?

nie wiem.myslalem o tym ale nie doszedłem do tego co sie wydarzylo...to nie bylo tak od razu ze przestalem byc normalny...stopniowo zaczalem robic sie samotny,odludny.
Do psychologa nie pojde,szybciej sie chyba powiesze,,,
 

Bezwet

Nowicjusz
Dołączył
9 Sierpień 2012
Posty
22
Punkty reakcji
2
Wiek
28
Miasto
Wrocław
Jestem facetem,niedługo skończę 18lat,od września zaczynam 2.rok nauki w technikum. Do około piatej .klasy podstawówki nie miałem problemów ze znajomymi,miałem z kim wyjść na dwór,pogadać i ogólnie byłem lubianym dzieciakiem.Od 6 klasy zaczęło sie dziac ze mną coraz gorzej,traciłem kontakty z kumplami,przestałem wychodzić z domu,zacząłem siedzieć tylko przy kompie i cisnąłem w gry i tak zleciało mi z 4-5lat życia...jednak ciągle brakowało mi tego,bym mógł z kimś wyjść i pogadac,nawet tak bez sensu ale zeby było z kim

To tak jak ja, tylko u mnie zaczęło się to na początku gimnazjum. Wcześniej, byłem duszą towarzystwa miałem przyjaciół, nie było sytuacji abym spędził cały dzień w domu, z czasem odizolowałem się od innych, odrzucałem wszelkie zaproszenia, aż w końcu przestano mnie zapraszać. Częściowo znam powód tego zachowania ( a może to tylko moja wymówka?). W 3 gimnazjum chciałem powrócić do dawnego stylu życia ale miałem problem żeby znowu nawiązać z kimś głębszą znajomość. Z czasem udało mi się zawiązać jako taką znajomość aczkolwiek ograniczała się ona zaledwie do co tygodniowej gry na boisku(dla mnie wtedy było to naprawdę wiele) i gdy była lepsza pogoda do wypadu nad wodę. Teraz się przeprowadziłem więc zaledwie raz na 2-3 tygodnie( często rzadziej) widzę się z tą osobą.

Ale to nie o mnie lecz o tobie temat...


Można powiedzieć ze byłem uzalezniony od gier komputerowych,chciałem wyjść z kims,pogadac bardziej niz grac,ale nie miałem z kim wiec pogrązalem sie coraz bardziej.Przez te ostatnie 4-5 lat wyszedłem na dwór ze "znajomymi" może z 3-4razy.Nie wiem co sie ze mną stało,stałem sie strasznie zakompleksiony,nieśmiały i wgl.Teraz czuje straszną pustke,nie mam nikogo z kim moglbym pogadac,pozartowac i brakuje mi tego,najchetniej bym sie zabił ale niestety-boję sie.
Jestem jakiś głupi chyba,nie wiem czy przez tego kompa zwariowałęm czy co...do psychologa żadnego nie pojde nigdy.Od kompa juz sie oduzaleznilem,siedze tylko dlatego ze nie mam nic innego do roboty(od kilku tygodni chodze na ryby i troche mi tam czas zleci,ale to tylko 2-3h dziennie,a co z resztą dnia?).


Olej to tak jak ja to robię. Od dwóch miesięcy mam wszystko głęboko w poważaniu i staram się niczym nie przejmować. Słucham dużo muzyki, biegam, zmieniłem nastawienie i to pomaga, muszę przyznać że pomimo iż jestem sam, JESTEM SZCZĘŚLIWY. Ja też byłem zakompleksiony, teraz o ile zdaje sobie sprawę z wielu wad, to mimo nie mogę narzekać na swoją samoocenę.


W szkole kontakty z ludźmi mam lipne,w klasie czasem ze mnie żartują-nie mowie ze jestem jakimś pośmiewiskiem bo są tacy z których bardziej sie nabijają,ale jednak już psychika mi siada.Mam kilku kumpli w klasie takich dosyć spoko z którymi gdy rozmawiam to wszystko jest OK,ale kiedy rozmawiam z resztą czyli "elitą" klasową(chyba wszyscy ich lubią) -sorry ja z nimi nie rozmawiam bo nigdy nie wiem co powiedzieć,dostaje takiej...blokady,zaczyna mi sie wtedy robic gorąco i zatyka mnie...moze to dlatego ze są lepsi odemnie ...czasem przechodzi mi ten dół i czuje sie taki silny,taki mocny ale po chwili ta moc znika i znow jestem taką ciapą...w sumie to nawet nie wiem po co tu pisać...moze sie troche wyzalilem i znów na chwile bede czuł sie lepiej,ale mniejsza o to...jak komuś to chciało sie czytać to dzięki za wytrwałość,jak komuś bedzie sie chciało coś napisac,nawet nawrzucać na takiego idiote jak ja to prosze bardzo,chociaz chwilowo ktoś zwróci na mnie uwagę.

Czy naprawdę warto się nimi przejmować?
Co do blokady i braku pojęcia co powiedzieć, zwróc uwagę na to że do rozmowy nie wystarczy jedna osoba. Dlaczego ty masz się ciągle starać i wymyślać temat do konwersacji?


Teraz czuje straszną pustke,nie mam nikogo z kim moglbym pogadac,pozartowac i brakuje mi tego,najchetniej bym sie zabił ale niestety-boję sie.

Zacznij patrzeć z nadzieją na przyszłość, nie zawsze musi tak być.
Jeśli chcesz z kimś pogadać zawsze możesz napisać do mnie ( lepsza wirtualna znajomość niż żadna). Możesz też zajrzeć do tego działu - http://www.forumowis...a-forumowiczow/


Od kompa juz sie oduzaleznilem,siedze tylko dlatego ze nie mam nic innego do roboty(od kilku tygodni chodze na ryby i troche mi tam czas zleci,ale to tylko 2-3h dziennie,a co z resztą dnia?).

Za tydzień rozpoczyna się rok szkolny, więc ten problem nie będzie ci aż tak doskwierał. Poćwicz, idź na spacer, przeczytaj książkę. Jeśli masz pieniądzę, idź do kina, na basen, zapisz się na sztuki walki.
Ja np. zamierzam zapisać się na kurs tanca:)

Musiałem edytować post, ze względu na kilka błędów składniowych i literówek. Jednak pisanie postów o 4 rano nie jest najlepszym pomysłem.
 

Kensh

Nowicjusz
Dołączył
7 Czerwiec 2012
Posty
51
Punkty reakcji
0
Wiek
28
Mam tak, a nawet gorzej.. Ja sie urodzilem, antyspoleczny, nie lubie ludzi, ale ich potrzebuje, nikogo nie chce a za razem potrzebuje.. Nawet gdy poznam jakas osobe to po jakims krotkim czasie odrzucam ta osobe, bez zadnych przyczyn, nie potrafie z nikim rozmawiac.. Nawet gdy jest dla mnie mila ta osoba, po prostu cos we mnie nie chce jej znac.

"Zacznij patrzec z nadzieja na przyszlosc" - dobrze gada, to, czyli moj Cel Zyciowy, daje mi jaka kolwiek nadzieje zeby zyc. Ale moga sie tez pojawic pewne problemy : "nie wiem jak to zrobie", "nie wiem czy mi wyjdzie", "nie wiem czy dam sobie rade" itd.. Zaczniesz sie pograzac w myslach, ktorych sie nie da pozbyc, a to nawet gorsze.. Wiem bo sam tak mam, a takich mysli sie nie da pozbyc.

Tez przez kompa, zmarnowalem sobie czesc zycia, robilem to zeby minal szybciej dzien.. Teraz kiedy postawilem sobie swoj cel zyciowy z latwoscia rzucilem ten nalog..

Co do tych "elit" klasowych itd.. To zwykle dekle, ktore sie dowartosciowuja obrazajac innych, oni niszcza ludzia psychike jak nikt inny, gdybym nie bal sie konsekwencji, wyjal bym noz i zabil kilku takich palantow.. Sam doswiadczylem kilku takich przypadkow, moze nie kilku, wielu.

Ja ide teraz do liceum i szczerze boje sie tego ze trafia sie kolejne :cenzura: jak w tamtych szkolach, boje sie nawet rozmawiac z nauczycielami, ludzmi, byle kim.. Nie chce ale musze :/ Przeraza mnie pierwszy dzien w szkole, kto to bedzie, jak na mnie spojrza, czy powiedza cos glupiego itd..
 
Dołączył
22 Sierpień 2012
Posty
7
Punkty reakcji
0
dzięki za te słowa otuchy :) spróbuje ich olewać tak jak Bezwet poradziłeś,pewnie czasem ciężko będzie ich tak po prostu olać,ale mam nadzieje że jakoś jeszcze te 3 lata wytrzymam.

Dziękuje Wszystkim ,którym chciało sie odpisać na moje..."żale",wezme Wasze wskazówki do siebie i będzie lepiej,dzięki wielkie :)
 

Bezwet

Nowicjusz
Dołączył
9 Sierpień 2012
Posty
22
Punkty reakcji
2
Wiek
28
Miasto
Wrocław
Ja ide teraz do liceum i szczerze boje sie tego ze trafia sie kolejne :cenzura: jak w tamtych szkolach,

Nie musi być tak źle:)
Ja akurat trafiłem na bardzo dobrą klasę. Sporo osób stara się ją zgrać, co jakiś czas proponują wspólne wyjścia całą klasą. Są czasem jakieś zgrzyty ale ogólnie wszyscy są wobec siebie uprzejmi i starają się sobie pomagać. Ostatnio kolega postanowił zrobić "eksperyment" i powiedział że paru gości chce go pobić. Reakcja męskiej części klasy? Wszyscy zobowiązali się pomóc, a jeden zaczął dzwonić po kumplach. A nawet jakby twoją klasę miała stanowić banda debili to co z tego? 3 lata miną bardzo szybko.

Przeraza mnie pierwszy dzien w szkole, kto to bedzie, jak na mnie spojrza, czy powiedza cos glupiego itd..
Dla nich to też będzie pierwszy dzień i normalne że każdy będzie chciał wypaść jak najlepiej ale uwierz mi, po kilku dniach nikt nie będzie pamiętał pierwszych dni szkoły.

boje sie nawet rozmawiac z nauczycielami, ludzmi, byle kim.. Nie chce ale musze
Nie chcesz bo się boisz? a jeśli się tak to czego?
 

Kensh

Nowicjusz
Dołączył
7 Czerwiec 2012
Posty
51
Punkty reakcji
0
Wiek
28
Boje sie rozmow z ludzmi, ich reakcji, obgadywania, opini, po prostu nie nawidze jak ludzie zwracaja na mnie uwage, nawet w dobrych intencjach.

To tak w moim przypadku nie dziala, ja nie potrafia zapomniec, i denerwuje mnie ich takie kozackie zachowanie

Wiesz mi w szkole chodzi tylko o to by byl spokoj, zeby nikt sie nie d:cenzura:l do tego jak sie ubieram, chodze, dlaczego nic nie gadam, wole miec spokoj i cisze, nie interesuja mnie zadne znajomosci bo to nie ma sensu, cale zycie, kazdy znajomy byl osoba ktora odrzucalo cos we mnie, jakies wyjscia na jakies ogniska itp.. Dla mnie to strata czasu ktorego mam w nadmiarze, spotkania z ludzmi jak dla mnie sa wyczerpujace, wole siedziec samemu, lub z jakas dziewczyna o ile by chciala pogadac, a takie wyjscia gdzie kolwiek ppwoduja u mnie to ze musze ochlonac kilka dni, bo normalnie rzygac mi sie chce.. Moze jestem przewrazliwiony, ale gdy patrze na jedna osobe, widze jaki to prostak i cham, po slowach jakich uzywa, jak sie porusza, jak ubiera, jak zachowuje, itd..
 

Anabele

Nowicjusz
Dołączył
12 Czerwiec 2012
Posty
126
Punkty reakcji
5
Wiek
33
Od kompa juz sie oduzaleznilem,siedze tylko dlatego ze nie mam nic innego do roboty(od kilku tygodni chodze na ryby i troche mi tam czas zleci,ale to tylko 2-3h dziennie,a co z resztą dnia?).

Oj, jak ja to znam! Obawiam się, że cały czas jesteś uzależniony od komputera. Tyle że tym razem usprawiedliwiasz się przed sobą, żeby nie mieć wyrzutów sumienia: "ja przecież tu tak naprawdę nie siedzę, mógłbym robić teraz cokolwiek innego, ale po prostu nic do roboty nie ma...". Podobny mechanizm działa u osób uzależnionych od słodyczy: teoretycznie już słodyczy nie jedzą, ale zawsze jakaś czekoladka sama w ustach wyląduje, "żeby się nie zmarnowała". A ile godzin dziennie spędzasz przed komputerem?

Z uzależnienia można wrócić z powrotem "do świata żywych". W chwili obecnej tak trudno Ci się komunikować z ludźmi, bo przez wiele lat dosłownie żyłeś w innym świecie. To tak, jakbyś po kilku latach wrócił z powrotem do ojczyzny. Na początku trudno Ci się odnaleźć, dawno nie rozmawiałeś z w swoim rodzimym języku, wszystko wokół się pozmieniało... Kwestia ćwiczeń. Staraj się rozmawiać jak najwięcej. Ale nie rób tego na siłę, po prostu bądź z tymi, których lubisz, może odśwież kontakt z koleżanką z dzieciństwa?

A "elitą" klasową się nie przejmuj. Niestety, jest to elita, ale debili. W mojej klasie w gimnazjum i liceum również pojawiła się samozwańcza "elyta". Ze mnie także się trochę nabijali, bo nie chodziłam na imprezy, tylko się uczyłam. Ale ja miałam ich poglądy na temat mojej osoby w głębokim poważaniu, bo tak naprawdę liczy się to, jak Ty sam siebie postrzegasz. Kiedy "elita" widzi, że uważasz siebie za boskiego i wspaniałego, nagle jakoś tak już nie umie się z Ciebie śmiać.

Życzę powodzenia, dasz sobie radę :)
 
Dołączył
22 Sierpień 2012
Posty
7
Punkty reakcji
0
Anabele,ja wiem że można myśleć że nadal jestem uzależniony i rzeczywiście,kiedyś tłumaczyłem się sam przed sobą że nie jestem uzależniony tylko siedze bo nie ma co robić,ale to naprawdę już minęło(dzięki Bogu).


Z uzależnienia można wrócić z powrotem "do świata żywych". W chwili obecnej tak trudno Ci się komunikować z ludźmi, bo przez wiele lat dosłownie żyłeś w innym świecie. To tak, jakbyś po kilku latach wrócił z powrotem do ojczyzny. Na początku trudno Ci się odnaleźć, dawno nie rozmawiałeś z w swoim rodzimym języku, wszystko wokół się pozmieniało... Kwestia ćwiczeń. Staraj się rozmawiać jak najwięcej. Ale nie rób tego na siłę, po prostu bądź z tymi, których lubisz, może odśwież kontakt z koleżanką z dzieciństwa?

Rzeczywiście,nie wpadłem na to że tak może działać uzależnienie i chyba właśnie tak ze mną jest.

Co do elity...wiesz oni są przez wszystkich lubiani(nauczyciele,kumple z innych klas i cała reszta) nie wiem czemu ale ja za nimi nie przepadam,może jestem jakiś inny i tyle...
 
B

Bakegitsune

Guest
ja mam jeden sposób na takich jak ty...
ignoruje ich...
weż popracuj na SIŁĄ WOLI..
nie wiem rób pompki do upadłego lub potłucz sie z łobuzami..
 
B

Bakegitsune

Guest
hmm problemy z policjia.. nie mam
zęby.... mam wszystkie bo nie jestem słaby

chodzi o to że brak ci siły woli

w skrócie masz słaby charakter...
 
B

Bakegitsune

Guest
nie chodzi o wygrana czy zostanie pobitym musisz powalczyć

(obojetne czy w sporcie czy gdzie)
 

Sasha2104

Nowicjusz
Dołączył
7 Maj 2009
Posty
285
Punkty reakcji
11
Niektóre osoby, które próbowały się wykazać wiedzą z zakresu psychologii w tym temacie poprostu przesadziły. Fobia społeczna, depresja itd. jak można takie zjawisko ocenić przez internet. Ja też nie jestem specjalistą więc nie będę tutaj sugerował pewnych djagnoz które mogą powstać tylko i wyłącznie podczas padania u specjalisty.
Z twojego opisu mozna jednak zawnioskować że masz pewne problemy interpersonalne. Można je rozwiazać ale dzięki współpracy z osobą do tego przygotowaną teoretycznie i mającą pewną praktykę w tej dziedzinie. Ja zachecam cię do wizyty u psychologa... on powinien poprzez terapię uspolecznić cię i tym samym zmienić w pewnym stopniu twoje nastawienie. Kiedyś korzystałem z takich usług gdyż cierpiałem na depresję powiazaną z zaqburzeniami adaptacyjnymi oraz agorafibią. Mi to pomogło, teraz moze nie jestem rekinem w kontaktach miedzyludzkiech ale moje relacje są zdrowe.
Powodzenia....
 

Meggi-L

Nowicjusz
Dołączył
13 Sierpień 2012
Posty
16
Punkty reakcji
0
Może sie wpycham w temat, ale nie chcę zakładać nowego, skoro już taki jest.

Moja sytuacja jest bardzo podobna. Nie mam żadnych szczególnych problemów. Rodzina w całości, dach nad głową jest, dobre oceny też, zdrowie też. A jednak średnio raz albo dwa na tydzień chce mi się płakać z niesszczęścia, samotności, bezradności itp. Uwaga, najlepsza rada na świecie od rodziców : opanuj sie i nie rozzalaj nad sobą, a tak wogóle to za dużo wymagasz i nie zawracaj głowy problemami, bo nie chce o nich słyszeć. --> Super, opanować sie da, ale mdlosci potem to juz inna sprawa.
Mam problemy ze znajomymi. Niby coś tam potrafię porozmawiać, ale muszę długo myśleć zanim coś odpowiem i wstydzę sie odezwać. Nie wiem co sądze na wszystkie tamaty, jakie istnieją, dlatego myślę, co sądzę i wtedy kiedy chcę to powiedzieć, okazuje sie to już trochę od rzeczy, bo inni powiedzieli mnóstwo i temat sie zmienil. Nie leje sie za mnie potok słów, jak powinno być. Nie chodzę na imprezy, bo nie lubię. Boje sie, ze powiem coś, za co inni przestaną mnie lubić.
No i boje sie jak będzie w nowej klasie, w liceum. W gimnazjum było kiepsko. Moje życie towarzyskie przestało być ok w 6 klasie. Nie wiem, czemu, nagle koleżanki nie chciały sie ze mną umawiac. Moze miało to związek z tym, że wygrałam konkurs kuratoryjny i nie musiałam pisać testu szóstoklasisty, a wszyscy sie do niego uczyli i nie miałam wtedy o czym rozmawiać. W gimnazjum na początku było dobrze, potem nagle moja koleżanka znalazła sobie inna koleżankę. Przez całe pól roku naszej przyjaźni opowiadała tylko o "swoich przyjaciolkach". W 6 klasie tez "moja przyjaciółka" stwierdziła, ze nigdy sie nie przyjaźniłyśmy i kto inny jest "jej przyjaciółką". Jak widać ludzie po prostu mnie nie chcą.
Potem miałam "koleżanki". Było ich 4. Zawsze jak dobrze mi sie z nimi dogadywalo przez pewien czas i nie było żadnych nietypowych sytuacji, to właśnie w takiej sytuacji brakowało dla mnie miejsca. Na wycieczkach zawsze oddawały komuś moje miejsce przy stole, w pokoju, w rzędzie w kinie, na zajęciach grupowych nie chciały mnie w grupie i często umawiały sie beze mnie. Zawsze miłe, uśmiechnięte, grzeczne, lubiane, popularne, ulubienice nauczycieli, chętne do pomocy, wolontariuszki, nigdy nikomu nic złego nie powiedziały i chciały sie integrować z klasą. Na wycieczkach integracyjnych zawsze integrowali sie wszyscy oprócz mnie, bo przy wycieczkach górskich, tarzaniu sie w błocie i przedzieraniu przez krzaki nie mam nastroju. Może jakieś znaczenie miało to, że chodziły razem na tańce, a ja nie. Nie lubię występować. Albo to że 3 z nich chodziły do jednej podstawówki. Generalnie, dużo gadały o tym, jak wszystkich lubią, a mniej robiły.
W 3 klasie nie było najgorze. Znalazłam przyjaciółkę, ale idziemy do innych szkół, a ona do bardzo ambitnej klasy, w której podobno nie ma czasu wolnego. I wogóle ta nasza przyjaźń ma sie ku upadkowi. Inni mają dużo znajomych, spotykają sie z nimi. Też bym tak chciała. Tyle że z gimnazjum nie mam zbytnio znajomych. Ani z obozów ani z innych zajęć dodatkowych. Z doświadczenia wnioskuję, że pierwsze kilka miesięcy wszyscy będą ciągnąć życie towarzyskie z gimnazjum.

Wogóle myślę, że to moje przygnębienie prawie na stałe nie jest fajne. Często czuję sie do niczego, albo że zrobiłam albo powiedziałam coś nie tak. Że jestem głupia i nieudana, bo nie umiem mieć satysfakcjonujących relacji z innymi ludźmi ani nawiązywać kontaktu z każdym dookoła ani nawet znaleźć jakiegoś zajęcia, które bym polubiła. Oprócz pisania do szuflady, ale rodzice sie wściekają jak sie dowiadują o tym, że "sobie pisałam", bo mają mnie za polonistyczne antytalencie (w rzeczywistości może Hemingway ze mnie nie jest, ale piszę znośnie i mam dobre oceny z polskiego). Wogóle nie chcą słyszeć, co mam do powiedzenia, bo to nie jest to, co by chcieli. Chcieliby zadowoloną córeczkę w falbaniastej spódniczce i lubiącą matematykę. I popularną w szkole. Sporo razy myślałam o samobójstwie, ale po pierwsze istnieje duże ryzyko niepowodzenia i zostania na resztę życia z bliznami/uszkodzonym mózgiem/wózkiem inwalidzkim. A po drugie to byłoby zbyt egoistyczne, bo rodzicom bym tym rozwaliła życie.

Z miesiąc temu tematem mojego rozżalenia było to, że jestem kobietą i urodziłam się tylko po to, żeby umrzeć podczas porodu (Mojej mamie mało sie to nie zdarzyło), asystować mężowi w sukcesach zawodowych albo niańczyć dzieci i dbać o dom. Zawsze coś takiego jest, więc wnioskuję, że nie w problemie problem, tylko we mnie. I następny wniosek: tak, to moja wina, jestem do niczego.

Nie wiem, czy ktokolwiek dotrwa do końca tego mojego wylewania wnętrza. Ale to nieważne. Nie mam komu się wygadać. Jak już pisałam, rodzice nie chcą słyszeć tych bzdur (bo moje problemy i potrzeby są nieważne i nic nie warte) a moja przyjaciółka nie umie słuchać (ale oprócz tego jest ok).
Jeśli rzeczywiście ktoś to przeczytał, to proszę o radę, co można by z tym wszystkim zrobić. Do psychologa nie pójdę, bo rodzice sie na to nie zgodzą (negatywne doświadczenia z psychologami z przeszłości).
 
Do góry