sebastian1991@onet.pl
Nowicjusz
- Dołączył
- 20 Grudzień 2009
- Posty
- 40
- Punkty reakcji
- 0
Co robić?
Mam problem: przez 2-3 lata unikałem wszelkiej szansy na zauroczenie czy zakochanie, gdyż stwierdziłem, że za dużo w tym kłopotów. jednak jakieś 2 tygodnie temu zostałem zmuszony zaprosić kogoś na pewien bal w lutym. Mój wybór padł na dziewczynę, która kiedyś mi się nawet podobała i ja chyba Jej też, gdyż próbowała mnie raz gdzieś zaprosić, czego niestety odmówiłem. Moje zaproszenie przyjęła z radością.
Teraz codziennie rozmawiam z Nią na gg, skype czy smsami, często to Ona zaczyna rozmowę. Stwierdziłem, że czuję się wtedy wspaniale. Postanowiłem zaprosić Ją gdzieś, niestety odmówiła, a po dłuższej rozmowie poprosiła bym się w Niej nie zakochał, bo Ona nie chce, nie powiedziała dlaczego i od tej pory unika tego tematu, a mimo to wciąż poświęca mi wiele swego czasu, może nawet więcej.
Ja się w Niej naprawdę zakochałem: non stop o Niej myślę, rano, w szkole: CAŁY czas, spać czy jeść też nie mogę, nic co kiedyś sprawiało mi radość teraz tego nie robi. Nie chwalę się, ale to przykład: tą próbną maturę z matmy napisałem na 100%, co powinno mnie bardzo ucieszyć, gdyż ponoć jako jedyny w mieście, ale nie, niemal żadnej radości… podczas gdy Ona napisała cokolwiek, np. dobranoc to cieszyłem się jakbym gdzieś Mercedesa wygrał! Od kiedy ją zaprosiłem życie jest piękne, gdy jestem po rozmowie z Nią, gdy zaś nie mam od Niej długo wieści: jestem wściekły na cały świat, czuję się i zachowuję jak Werter. martwi mnie też, że wiele osób wita się uściskiem u mnie w szkole(średniej wielkości liceum, to wiele osób się zna z widzenia i dogaduje lepiej niż ja z Nią), nawet nie tylko pary, a osoby znajome, podczas gdy Ona niemal nie zwraca na mnie uwagi w szkole, najwyżej jakieś cześć, nigdy nic więcej, dlaczego tak robi nie mam pojęcia i wstyd mi zapytać.
Może powinienem dać sobie z Nią spokój, nie chcę być nachalnym w stosunku do Niej, tylko, że nie potrafię, ja nigdy w życiu się tak źle/dobrze nie czułem. Ale nie wiem jak mogę Ją do siebie przekonać, praktycznie nie mam żadnych atutów, a zrobiłbym dla Niej WSZYSTKO, no i kiedyś Jej odmówiłem (myślicie że przez to tak się Ona zachowuje?)
Ale zrezygnować z tego jak się czuję, gdy mam z Nią kontakt.. nie wyobrażam sobie...
Pomóżcie, bo zaczynam tracić rozum, a mój kolega zastanawia się czy nie mam depresji(chyba jednak mam)...
Mam problem: przez 2-3 lata unikałem wszelkiej szansy na zauroczenie czy zakochanie, gdyż stwierdziłem, że za dużo w tym kłopotów. jednak jakieś 2 tygodnie temu zostałem zmuszony zaprosić kogoś na pewien bal w lutym. Mój wybór padł na dziewczynę, która kiedyś mi się nawet podobała i ja chyba Jej też, gdyż próbowała mnie raz gdzieś zaprosić, czego niestety odmówiłem. Moje zaproszenie przyjęła z radością.
Teraz codziennie rozmawiam z Nią na gg, skype czy smsami, często to Ona zaczyna rozmowę. Stwierdziłem, że czuję się wtedy wspaniale. Postanowiłem zaprosić Ją gdzieś, niestety odmówiła, a po dłuższej rozmowie poprosiła bym się w Niej nie zakochał, bo Ona nie chce, nie powiedziała dlaczego i od tej pory unika tego tematu, a mimo to wciąż poświęca mi wiele swego czasu, może nawet więcej.
Ja się w Niej naprawdę zakochałem: non stop o Niej myślę, rano, w szkole: CAŁY czas, spać czy jeść też nie mogę, nic co kiedyś sprawiało mi radość teraz tego nie robi. Nie chwalę się, ale to przykład: tą próbną maturę z matmy napisałem na 100%, co powinno mnie bardzo ucieszyć, gdyż ponoć jako jedyny w mieście, ale nie, niemal żadnej radości… podczas gdy Ona napisała cokolwiek, np. dobranoc to cieszyłem się jakbym gdzieś Mercedesa wygrał! Od kiedy ją zaprosiłem życie jest piękne, gdy jestem po rozmowie z Nią, gdy zaś nie mam od Niej długo wieści: jestem wściekły na cały świat, czuję się i zachowuję jak Werter. martwi mnie też, że wiele osób wita się uściskiem u mnie w szkole(średniej wielkości liceum, to wiele osób się zna z widzenia i dogaduje lepiej niż ja z Nią), nawet nie tylko pary, a osoby znajome, podczas gdy Ona niemal nie zwraca na mnie uwagi w szkole, najwyżej jakieś cześć, nigdy nic więcej, dlaczego tak robi nie mam pojęcia i wstyd mi zapytać.
Może powinienem dać sobie z Nią spokój, nie chcę być nachalnym w stosunku do Niej, tylko, że nie potrafię, ja nigdy w życiu się tak źle/dobrze nie czułem. Ale nie wiem jak mogę Ją do siebie przekonać, praktycznie nie mam żadnych atutów, a zrobiłbym dla Niej WSZYSTKO, no i kiedyś Jej odmówiłem (myślicie że przez to tak się Ona zachowuje?)
Ale zrezygnować z tego jak się czuję, gdy mam z Nią kontakt.. nie wyobrażam sobie...
Pomóżcie, bo zaczynam tracić rozum, a mój kolega zastanawia się czy nie mam depresji(chyba jednak mam)...